- Ślicznie! Nadajesz się jak najbardziej! - wyciągnęłam do niej dłoń z gratulacjami. Uścisnęła moją dłoń i podniosła dumnie głowę. Zaśmiałam się cicho. Dziewczyna to zauważyła i przysunęła się do mnie, szturchając mnie łokciem.
- Co ty na to, by założyć duet i organizować korcenty na całym świecie? - zapytała z błyskiem w oczach.
- Czy ja wiem... Ja przy twoim pięknym głosie, jestem nikim. - podrapałam się nerwowo po karku.
- Oj, przesadzasz! Będziemy najlepszym duetem! - patrzyła się na mnie, a ja dalej patrzyłam się w podłogę.
- Dobra, stop, bo mogę sobie tylko pomarzyć. - uśmiechnęłam się szeroko, a Luuk poklepała mnie lekko po plecach.
- Kto wie, może kiedyś się uda... - powiedziała, ze szczęściem w głosie. Przytaknęłam głową i znowu zerknęłam na jej rysunek. Wstałam i spojrzałam się na dziewczynę.
- Może mała przejażdżka? - zaproponowałam.
- Z chęcią. - odstawiłam swoje przybory do rysowania na jej biurku i skierowałam się do drzwi. Luuk szła za mną, a ja wyszłam z pokoju. Zamknęła za mną drzwi i wyszłyśmy z budynku, gdzie były pokoje. Pogoda była wyśmienita, nie za gorąco, ani nie za zimno. Skocznym krokiem szłam do stajni, gdzie był mój koń. Mam tylko nadzieję, że już się trochę przyzwyczaił do otoczenia. Luuk śmiała się z tego, jak szłam. Nie moją wina, że się cieszyłam!
Luuk?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz