poniedziałek, 3 lipca 2017

Od Victora CD Kate

Co za ironia, że akurat na lipiec musiałem pojechać do szkoły. Jakby rodzice sądzili, że to słuszne rozwiązanie. Cały długi miesiąc musiałem spędzić w Wielkiej Brytani gdy wszyscy w najlepsze będą się tu bawić. Z tego co mi wiadomo będą odbywały się tam treningi więc chociaż to był ogromny plus. Udałem się do stajni po drodze pakując do bagażnika torby. Przyczepa już czekała. Wystarczy aby Connorowi nic nie strzeliło do głowy i grzecznie wszedł do środka. Wszedłem do niedużej stajni. Niektóre konie wychyliły głowy zza drzwiczek boksu i przyglądały się mi z zainteresowaniem. Na samiutkim końcu znajdował się boks Connora. Pod jego małym królestwem wszytko było już przygotowane do podróży. Chwyciłem granatową derkę i ochraniacze. Connor stał w kącie boksu i przeżuwał siano. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Ogier oderwał się od jedzenia i odwrócił swoją kasztanowatą łepetynę w moją stronę.
- Cześć stary - Connor podszedł do mnie i szturchnął jedną z moich rąk- Nic nie mam- zaśmiałem się i poklepałem kasztana po szyi
Szybciej niż myślałem - koń stał gotowy. Wyprowadziłem go z boksu i wyszedłem na dwór. Grzecznie wkroczył do przyczepy nie robiąc cyrków. Przy aucie czekała już mama i Ashton. Ojciec wyjechał wczoraj, więc miałem szybsze pożegnanie. Nie było końca uścisków i przypomnienia po krótce wszystkiego ze strony mamy.
- Uważaj tam- usłyszałem od brata na odchodne
Uśmiechnąłem się szeroko w odpowiedzi. Wsiadłem za kierownicę i ruszyliśmy.
~***~
Ku mojemu zdziwieniu Connor jazdę zarówno w przyczepie jak i sam lot bardzo dobrze zniósł. Teraz jechałem szeroką, piaszczystą drogą wprost do akademii. Nie miałem problemu z trafieniem tutaj. Duża, mosiężna brama aż sama zapraszała do wjazdu. Ukazały się duże pastwiska, a na nich pasące się konie. Scena jak z obrazka. Jadąc dalej minąłem odkryte ujeżdżalne i parkur. Zaparkowałem pod ogromnym budynkiem. Na szkołę mi to zdecydowanie nie wyglądało więc podejrzewam, że mogły tu być pokoje uczniów. Minął mnie jakiś mężczyzna, a ja stwierdziłem, że to idealna okazja na spytanie o szczegóły co do stajni i boksu konia. Okazało się, że był to stajenny. Przekazał mi wszytkie potrzebne informacje. Podziękowałem i wyprowadziwszy Connora z przyczepy, poszedłem we wskazanym mi wcześniej kierunku. Stajnia robiła niemałe wrażenie. Kasztan szedł przy moim boku i przypatrywał się wszystkiemu i wszytkim dookoła z zainteresowaniem. Jego nowy dom znajdował się niemal na końcu, tak jak było w Kanadzie, wszedł bez wahania. Zwróciłem uwagę również na siwą arabkę, która zajmowała boks obok nas. Parsknęła zniecierpliwiona kilka razy. Zostawiłem Connora i wróciłem do auta po bagaże. Jeszcze trzeba po drodze odwiedzić sekretariat i dowiedzieć się kilku rzeczy.
Na białej kartce były czarnym drukiem zapisane wszystkie informacje - numer pokoju, grupa, godziny treningów i posiłków. Kolacja. Nie miałem nic w ustach od późnego śniadania tak więc chciałem znaleźć się w stołówce. Bagaże jak znalazły się na ziemi w pokoju tak na niej pozostały. Rozpakuje się je jak nie będzie nic lepszego do roboty. Zszedłem na dół mając nadzieję, że będzie gdzieś tutaj stołówka. Nadzieja matką głupich jak mawiają.
Jak sądziłem - nie kręciło się tutaj dużo ludzi jednak i tak było ich więcej niż przewidywałem. Myślałem, że uczniowe wrócą do domów albo wyjadą na wakacje. Na razie uczyniła to tylko część. Na mojej drodze pojawiła się niewielka dziewczyna z krótkimi, ciemnymi włosami. Zapewne nie zauważyłem jej wcześniej przez to, iż się zamyśliłem. Spojrzała na moją twarz i bez wahania spytała:
- Cześć, wiesz może gdzie jest stołówka? 
A czy ja ci na wróżkę wyglądam? Dobra nie zaczynaj już na początku, ugryzłem się w język aby nie powiedzieć czegoś co mogłoby od razu zniechęcić nową osobę do mnie. Najwyraźniej i ona była nowa. Czyli nie tylko ja zawitałem tu na wakacje. Pocieszająca myśl.
Kate, jak się okazało, tylko potwierdziła moje podejrzenia co do swojego przyjazdu. Udało nam się zaleźć stołówkę. Puszczając dziewczynę przodem, weszliśmy po pomieszczenia, kierując się po jedzenie. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików, który znajdował się przy oknie.
- Czyli nie tylko ja przyjechałem tutaj na wakacje- powiedziałem i przeniosłem wzrok z widoku zza okna na Kate siedzącą naprzeciwko mnie
- Tak. Nie tylko ty wpadłeś na taki pomysł- lekko się uśmiechnęła i również zwróciła na mnie swoje ciemne oczęta
Po kolacji każde z nas rozeszło się do pokoi. Myślałem, że dzisiejszy dzień będzie wyglądał gorzej. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po przekroczeniu progu pomieszczenia to torby i walizki na podłodze. Westchnąłem cicho i zacząłem zabierać się za rozpakowywanie rzeczy.
~***~
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno do środka. Czemu to cholerne słońce musi tak przygrzewać? Sięgnąłem po telefon chcąc sprawdzić godzinę. Było po dziewiątej. Za godzinę zaczynał się trening. Wstać czy nie? Wstać. Podniosłem się do siadu. Byłem wyjątkowo wyspany. Podszedłem do szafy, wyciągnąłem z niej ciuchy do jazdy i poszedłem do łazienki. Po ogarnięciu się, zszedłem na dół do stołówki. Kilkoro uczniów tak samo jak ja było ubranych w stroje do jazdy. Zajmując stolik, niespiesznie zjadłem. Wychodząc przypomniałem sobie o kawie. Jak mogłem o niej zapomnieć? Zostało mi około dwudziestu minut do rozpoczęcia mojego pierwszego treningu. Za żadne skarby nie chciałem się spóźnić. Muszę tu potem wrócić.
Wszedłem do siodlarni. Napotkałem tam dwie osoby, które były pogrążone w rozmowie. Wziąłem siodło i ogłowie Connora i ruszyłem w jego kierunku. Już z daleka ujrzałem jego kasztanowatą głowę i postawione uszy. Zmiany chyba wyszły mu na dobre. Okaże się na treningu. Gdy dochodziłem do boksu nagle arabka, która była obok, również wystawiła głowę i cicho zarżała. Zatrzymałem się i wyciągnąłem w jej stronę rękę. Musnęła mnie swoimi delikatnymi chrapami.
- Widzę, że poznałeś już Alysse- usłyszałem za swoimi plecami
Odwróciłem się i ujrzałem Kate. A więc to była jej klacz. Odsunąłem się dając dziewczynie swobodny dostęp do jej boksu, a sam poszedłem do Connora, który parskał zniecierpliwiony. Przewiesiłem sprzęt przez drzwi boksu i wszedłem do środka. Pogładziłem ogiera po czole i zabrałem się za czyszczenie.
- Też idziesz na trening?- zapytała skupiona na siwce
- A czy mam coś lepszego do roboty?- zaśmiałem się
Każde z nas zajęło się przygotowywaniem wierzchowca. Kate wyrobiła się dużo szybciej i udała się na trening. Z tego co pamiętam przydzielono mnie do drugiej grupy, a dzisiaj był trening skoków. Dopiąłem ostatnie paski i chwytając za wodze ruszyłem na parkur. Ze stajni był on, jak i czworobok, świetnie widoczne więc obawy o zgubieniu się były zbędne. Kilka osób już rozgrzewało się na placu, prowadząc swoje konie między, rozstawionymi już, przeszkodami. Podchodząc coraz bliżej poznałem Kate, która siedziała już na grzbiecie Alyssy. Ona najwyraźniej też jest ze mną w grupie. Podprowadziłem Connora i zatrzymałem się obok niej. Dziewczyna spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem z góry.
- Widocznie na razie jesteś na mnie skazana- wyszczerzyłem się i wsiadłem na kasztana

Kate? :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz