Wciąż byłam w ramionach Edwarda, lecz niestety musiałam przerwać tą piękną, komfortową chwilę:
- Muszę iść... - Przestałam go tulić.
- Co czemu? - Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Psa muszę nakarmić.
- Heh, niezła wymówka. - Wystawił mi język.
- Wrócę~ - Pocałowałam go w policzek.
- To zmienia postać rzeczy. - Wyszczerzył się.
- No widzisz.
- No to leć i wracaj szybko. - Wyszłam z pokoju Edwarda i zmierzałam ku schodom, które szybko pokonałam. Podeszłam do drzwi mojego pokoju i zaczęłam grzebać
w spodniach szukając kluczy. Wystraszyłam się, bo nie mogłam ich znaleźć. Ehh... co za pech. Pewnie zostawiłam klucze u Edzia.
Wyjęłam dwie wsuwki z włosów, po czym kleknęłam przy moich drzwiach. Brat mojego ojca, czyli mój ukochany wujek, nauczył mnie takiej sztuczki. Podszkoliłam się przez te lata i umiem otwierać zamki dwoma, bądź jedną wsuwką. Zaczęłam grzebać w zamku, szybko mi poszło, bo usłyszałam brzęknięcie. W tym samym momencie, co brzęknął zamek, za plecami usłyszałam głos ukochanego Edwarda:
-Maxim! Zostawiłaś u mnie swoje klucz....e. - Wciąż klęczałam na podłodze, byłam wręcz jakby zamurowana. Ale po niespełna minucie mi przeszło i wstałam:
- Jak widzę klucz ci jest nie potrzebny... Mogę go zachować? - Powiedział żartobliwie.
- Klucz jest mi nadal potrzebny.
- Ehh... Smuteg i żal...
- Ale dziękuje, za przyniesienie mi go. - Podeszłam do Edwarda, z zamiarem pocałowania go w policzek. Ten zaś sprytnie odwrócił głowę i namiętnie pocałował mnie w usta. Oplotłam ręce wokół jego szyi. Nasz na pozór zwykły całus, pogłębiał się i był coraz to bardziej namiętny. Jedną z swoich rąk chwycił mnie za talie, a druga otworzył drzwi do mojego pokoju. Weszliśmy, a ja w końcu oderwałam jego usta od swoich:
- No nieźle. - Oblizałam wargi.
- Dzięki~ - Ugryzł swoją dolną wargę.
- Dobra daj mi chwilę. - Podeszłam do jednej z szafek i otworzyłam ją. Wyjęłam z niej miarkę karmy i wsypałam ją do miseczki psa. Odłożyłam miarkę do szafki, po czym nalałam mu do drugiej miseczki wody. Uradowana zakończeniem zadania podeszłam do Edzia:
- Skończyłam. Możemy iść. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Chcesz u mnie przenocować? - Zapytał dość nieśmiało.
- Noooooo.... - Tak czy nie Maxim, szybkie pytanko ci zadał.
- Co ci szkodzi? - Wpatrywał się na mnie tymi uroczymi ślepiami.
- Nooo dobra. Tylko...
- Tylko? - Przekręcił głowa pytająco.
- Zabiorę ręcznik i piżamę. A tak a pro po, to mogę użyć po raz kolejny twojego prysznica? - Zapytałam.
- Jasne. - Posłał mi miły uśmiech. Uradowany słowem "Tak" pocałował mnie w czoło, po czym skierował się na korytarz. Ja zabrałam rzeczy, zamknęłam drzwi i
poszłam za nim.
Edwardzie??
\(owo)/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz