czwartek, 6 lipca 2017

Od Emmy C.D. Eliota

Myślałam, że będę oszołomiona samym faktem tego pocałunku, ale nic takiego się nie stało. To było całkowite ukojenie. Wszystkie moje myśli, pragnienia się uspokoiły. Panowała we mnie cisza... Najpierw jedna moja dłoń powędrowała na jego policzek, później druga. Kciukami delikatnie przesuwałam po jego kościach policzkowych. Czyli w jakieś bliżej nikomu, nawet tobie nieznanej części twojej osobowości, podobam ci się. Choć troszeczkę. To nieco zmienia sytuację.
- Bo... bo ja... ja nie umiem... całować - zostanie słowo wyszeptał. Miał spuszczony wzrok, na moich oczach zrobił się cały czerwony.
- Ja cię nauczę - odparłam cicho z szerokim uśmiechem. Nawet bardzo chętnie...
- Ale... ja... - nie dokończył, choć i tak powiedział do właściwie to wąskiego paska drzewa, pomiędzy nami.
- Chyba, że nie chcesz...
- Chcę - jego wzrok uniósł się do moich oczu, aby zaraz... Nie, nie pozwoliłam na to. Przyciągnęłam jego twarz i pocałowałam go. Nie był to jakiś namiętny pocałunek, choć w porównaniu z tym pierwszym pewnie tak, jednak nie na miarę moich możliwości. Po prostu nie chciałam go wystraszyć. Już wystarczająco musiał być przerażony, jak to Eliot. W sumie to trochę bolało, że pomimo moich starań, akceptacji o którą w sumie bym się nawet nie podejrzewała, nie potrafił... właściwie to się bał. Bał się wszystkiego i o wszystko, czy dobrze robi, czy coś nie wyjdzie źle, czy mnie nie urazi. Kiedy się odsunęłam widziałam tą niepewność w jego oczach, niezręczność.
- Spokojnie - pogładziłam jego policzek. - Chcesz wracać?
- A ty? - czasem przy takich krótkich pytaniach mówił tak normalnie, swobodnie. To była ta drobna, najbardziej i wręcz cholernie pociągająca cząstka Eliota, którą chciałabym z niego wydobyć i jeśli nie mogłabym jej dać ludziom, to zatrzymałabym tylko dla siebie.
- Jest mi tutaj z tobą dobrze, ale trochę zimno - przyznałam uśmiechając się  przepraszająco. Pokiwał głową i delikatnie się uśmiechnął. Zajęliśmy się dogaszaniem ledwo tlącego się ogniska, a kiedy uporaliśmy się z tym, w ciszy ruszyliśmy w stronę domku. Pewnie jego wujostwo na nas czeka, jeśli nie wygląda i nie sprawdza co właściwie robimy. Z drugiej strony znają Eliota, więc nie sądzę, by się się tego spodziewali. Pewnie nawet on sam się tego nie spodziewał.

Eliot?
Przepraszam, że tak krótko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz