sobota, 18 marca 2017

Od Nialla cd. Charlotte

Wiedziałem, że powinienem jakoś się odezwać, coś zrobić, ale nie potrafiłem, po prostu byłem w szoku. Czułem żal, smutek, współczucie, jednak wszystko to przyćmił gniew, wobec ojca dziewczyny. Nigdy nie sądziłem, że Charlotte, mogłaby mieć tak ciężkie dzieciństwo, ale teraz już rozumiem, dlaczego tak bardzo odsuwała się od większości rówieśników, jak denerwowała się, gdy tylko ktoś ją dotknął, lub znajdował się zbyt blisko. Bałem się, że mogłem zrobić coś nie tak, coś co wydawało się normalne, a dla niej takie nie było. Gdybym tylko wcześniej wiedział...
Charlie widząc moje zakłopotanie, niepewnie oparła głowę na moim torsie, jakby bojąc się, że ją odepchnę. 
Nie zrobiłem tego, nigdy bym tego nie zrobił, a tym bardziej teraz, gdy Charlotte potrzebuje wsparcia. Mimo, że w mojej głowie, wciąż rozbrzmiewały jej słowa o chłopaku, z którym spotkała się kilka dni przed koncertem, starałem się o tym nie myśleć. Ważne było dla mnie, żeby Charlie była szczęśliwa, nawet jeżeli to szczęście miał jej dać właśnie ten Matthew. To trochę bolało, trochę bardzo, ale w tym momencie niezbyt obchodziły mnie moje uczucia.
- Zostań ze mną, proszę - odezwała się cicho, a w momencie, gdy jej głos się załamał, poczułem jak coś mocno ściska za moje serce.
Cholera, Charlotte. Utrudniasz mi to.
Chciałbym móc dać jej to szczęście, by wreszcie zaczęła się uśmiechać. Kocham jej piękny, szczery uśmiech, jest wyjątkowy i.. pojawia się zdecydowanie zbyt rzadko.
- Zostanę z tobą tak długo, jak tylko będziesz chciała - nawet na zawsze, tego już nie potrafiłem powiedzieć głośno.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, wtuliła się mocniej we mnie, a ja delikatnie objąłem ją ramionami. Bałem się. Bałem się, że zrobię coś nie tak. Z drugiej strony, wcześniej, gdy jeszcze o tym nie wiedziałem, zachowywałem się normalnie w jej towarzystwie i chyba jej to nie przeszkadzało... a jeżeli?
- To już przeszłość, Charlie - szepnąłem - Nawet jeżeli bardzo boli i tak już jest przeszłością.
- J-ja naprawdę chcę już zacząć normalnie żyć, ale.. to ciągle wraca - odezwała się, zaciskając palce na mojej bluzie.
- Jesteś silna, może potrzebujesz jeszcze trochę czasu. Pomogę ci, razem na pewno damy radę - szepnąłem, chowając twarz w jej włosach. - Już późno, powinnaś się wyspać. Zostanę .,.z tobą, jeśli chcesz. 
Dziewczyna spojrzała na mnie, przez chwilę patrząc mi prosto w oczy, po czym niepewnie skinęła głową. Odgarnąłem kosmyk włosów, który opadł na jej twarz i delikatnie przycisnąłem wargi do jej czoła.
Chciałem z nią zostać, jednak z drugiej strony wiedziałem, że nie powinienem. Za bardzo się do niej przywiązuję, w momencie, gdy Charlie ma kogoś. To, co teraz się dzieje, na pewno nie spodobałoby się jej chłopakowi, a ja chcę, żeby po prostu była szczęśliwa, chociaż... to i tak boli. 
Moje uczucia w tym momencie były najmniej ważne, liczyła się tylko Charlotte. 
- Może powinnaś zadzwonić do swojego chłopaka. To chyba on teraz powinien cię wspierać i na pewno zrobiłby to lepiej ode mnie - powiedziałem, z trudem wymawiając poszczególne słowa. 
Dziewczyna prychnęła i spojrzała na mnie, marszcząc brwi. 
- Jakiego niby chłopaka? 
- No Matthew, czy jak mu tam. - Wzruszyłem ramionami. Za wszelką cenę chciałem zachować poważny i obojętny ton głosu, jednak podejrzewam, że wyszło mi to beznadziejnie. 
- Matthew jest przyjacielem mojego brata i jednocześnie jednym z nielicznych osobników płci męskiej, którzy ze mną rozmawiają. Traktuję go prawie jak brata, więęc.. - odpowiedziała, przeciągając ostatnie słowo. 
- Więc Matthew nie jest twoim chłopakiem? - Spytałem, żeby mieć stu procentową pewność.
- Nie.
- Uff - odetchnąłem z ulgą, jednak zrobiłem to zbyt głośno, bo zaraz dziewczyna obrzuciła mnie lekko zdziwionym spojrzeniem - Dobra, nie ważne. Powinnaś iść spać, musisz odpocząć. 
Charlie zarzuciła mi ręce na szyję, a ja przytuliłem ją mocniej, jednocześnie uważając przy każdym najmniejszym ruchu. To co działo się we mnie, gdy dziewczyna była przy mnie, było nie do opisania. 
Them butterflies they come alive when I'm next to you.
- Niall - ziewnęła Charlotte.
- Tak?
- Mógłbyś mi zaśpiewać? - mruknęła cicho.
- Dla ciebie wszystko. - Uśmiechnąłem się słabo.
Nie mogłem wybrać innej piosenki, niż ta, którą napisałem właśnie dla Charlie.

You still make me nervous when you walk in the room
Them butterflies they come alive when I’m next to you
Over and over the only truth
Everything comes back to you, mmm

Charlotte zasnęła w moich ramionach, a ja czułem się, jakbym miał przy sobie cały mój świat. Dziewczyna działała na mnie jak.. nawet nie wiem jak co.. po prostu, gdy była blisko, czułem się szczęśliwy, cholernie szczęśliwy. 
- Nie pozwolę nikomu już cię skrzywdzić - szepnąłem, wiedząc, że i tak już mnie nie usłyszy - Szkoda, że nie wiesz, jak bardzo mi na tobie zależy. 


Charlotte?
w mojej głowie, to było lepsze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz