niedziela, 21 maja 2017

Od Nikitty CD Vito

Spałam do rana. Kiedy się obudziłam, zobaczyłam przed twarzą tylko puchaty ogon Amnestii. Miałam nadzieję, że to co słyszałam było tylko snem. Niestety, nie był. On naprawdę umarł, przeze mnie... gdybym została i nie opuszczała ich w tak krytycznym momencie... może dalej by żył.
Zorientowałam się, że moje buty leżą na ziemi, bluza na krześle od biurka. Co? Przecież.. byłam w stajni. Nagle ogrom wspomnień z poprzedniego wieczoru wypełnił moją głowę. Vito. Przyszedł do mnie, siedział ze mną oraz próbował uspokoić. A potem co? Przyniósł mnie tutaj?
Podniosłam się do pozycji siedzącej, a pierwszym co zauważyła, był on. Spał na fotelu dwa kroki od łóżka w rogu. Spojrzałam zaciekawiona na tytuł książki. "Duma i Uprzedzenie"? Ciekawy wybór. Po chwili zobaczyłam też Kirę. Zdekoncentrowana wstałam i poszłam się wykąpać. Byłam cała przepocona. Kiedy wyszłam z łazienki ubrana w leginsy, oraz różową koszulę spojrzałam na fotel. Vito już nie spał, odkładał jednak książkę i mnie nie zauważył. Kiedy Kira jednak zaczęła ujadać, odwrócił się w moją stronę. Bez słowa odwróciłam się i usiadłam na łóżku chowając twarz w dłoniach. On naprawdę nie żyje. Po raz kolejny zalałam się łzami. Nie chciałam by Vito na to patrzył, więc kiedy tylko podszedł do mnie, zaczęłam go wyganiać. Kiedy to nie pomogło, zerwałam się na równe nogi i sięgnęłam po walizkę, leżącą na szafie i rzuciłam ją na łóżko otwierając ją.
- Nikitta? Co ty wyprawiasz? - Był zszokowany. Ja też bym  była, nie przerwałam jednak pakowana się.
- Wracam do domu, do Portland. Jeszcze dziś wieczorem Blue zostanie zabrana z stajni. - Byłam zdecydowana jak nigdy, chciałam być teraz w domu. Móc przytulić mamę oraz powiedzieć jej, że ma przecież mnie i że jej nie opuszczę. Chciałam przytulić się do Leona i zapytać go, czy dobrze zrobiłam wyjeżdżając. A mówi się, że starsze rodzeństwo jest mądrzejsze.
- Jak to wracasz do domu? Przecież... nie możesz! - był zbulwersowany, podszedł do walizki i zaczął wyjmować z niej ubrania. Złapałam go za rękę.
- Mogę i właśnie to robię. Mój ojciec nie żyje Vito, a ja popełniłam błąd przyjeżdżając tu, popełniłam błąd kłócąc się z matką i uciekając z Portland. - Odwróciłam się w jego kierunku z łzami w oczach - Ale moim największym błędem jest to, że tak cholernie przywiązałam się już do tego miejsca, do naszych rozmów na lekcjach, do Kiry. I do ciebie. Myślisz, że łatwo mi przychodzi odejść od faceta, o którym myślę dwadzieścia cztery godziny na dobę? Od chłopaka, który potrafi mnie zrozumieć? Nie! Nie jest mi łatwo i tak strasznie nie chcę opuszczać ani ciebie, ani tego miejsca. Ale muszę tam być. Muszę być z rodziną, muszę go pożegnać. - Osunęłam się na kolana, zanosząc się płaczem. Amnestia podeszła do mnie i położyła łeb na moich kolanach. - Choć, jeśli tam pojadę, nie mam pewności, że wrócę. Jeśli stąd wyjadę, będę nieszczęśliwa, jeśli nie wyjadę, będę miała wyrzuty, że ja bawię się w Akademii, z Blue oraz z najlepszy przyjacielem, a nie było mnie przy nich, gdy najbardziej mnie potrzebowali.
Chłopak patrzył na mnie jakiś czas, widocznie nie wiedząc co powiedzieć.
Vito?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz