- Hej, Nikitta, co ci? Martwisz się czymś? - Vito wydawał się szczerze zainteresowany, spojrzałam na niego, to niecodzienne zachowanie. Facet zna mnie od rana, a już traktuje jak dobrą przyjaciółkę. Westchnęłam głęboko, po czym uklękłam i pogłaskałam Amnestię.
- Tak, martwię się, czy Blue nie narozrabiała - Po chwili znów szliśmy, byliśmy coraz bliżej słyszałam rżenie koni. W stajni panowało jakieś poruszenie. Stajenni wybiegali, to wbiegali do budynku. Spojrzałam na Vito w tym samym czasie co on spojrzał na mnie. Szybko przywiązałam Amnestię do najbliższego słupka, po czym rzuciłam się biegiem w stronę stajni. Rżenie stawiało się coraz głośniejsze, kiedy dobiegliśmy, z stajni wygalopował koń pinto. Poznałam go. Spanikowałam.
Blue Lady galopowała szaleńczo dookoła stajni, rżąc przeraźliwie i traktując wszystko na swojej drodze. Moją głowę zaprzątało pytanie, co zrobili stajenni, że tak ją rozsierdzili. Pies Vita schowała się chwilę przed tym, jak Blue przemknęła w miejscu gdzie przed chwilą stała Kiara. Nie wiele myśląc, zdjęłam z siebie bluzę, po czym rzuciłam ją na ziemie. Nie myślałam o tym, że owa bluza jest biała, ani o tym, że Vito mi się przygląda.Stanęłam na środku, bo zauważyłam, że Blue poruszała się w kole. Maiła na sobie kantar, ten sam, w którym tu przyjechała. Co chwilę zarzucała nerwowo łbem, trzymając uszy sztywno w górę. Ujadania psów nie pomagało w uspokojeniu klaczy. Kiedy po raz kolejny przemknęła obok mnie, zawahałam się. Nigdy jeszcze nie robiłam tego, co chcę zrobić teraz.
- Vito, weźmiesz Amnestię? Będzie przeszkadzać, bo zacznie biegać pod kopytami Blue. - Chłopak pokiwał głową bez słowa, po czym złapał smycz suczki, która kilka chwil temu zerwała się. Ze smyczy na pewno został tylko strzep. Kiedy klacz przebiegła obok mnie, rzuciłam się biegiem za nią. Czułam na sobie spojrzenia ludzi, serce biło mi dwa razy szybciej niż normalnie. W żyłach płynęła adrenalina. Kochałam to uczucie. Złapałam klacz za grzywę, po czym próbowałam odepchnąć się od ziemi, co poskutkowało potknięcie się, oraz tym, że musiałam się podciągać aby wsiąść na klacz. Kiedy biegała ze mną na grzebiecie już ósme kółko, zauważyłam tłum gapiów. Stajenni, Vito, oraz wielu innych, których nie kojarzyłam. Kiedy klacz się zatrzymała, zeskoczyłam z grzbietu przez co zakręciło mi się w głowie i przez chwilę miałam wrażenie, że lecę do tyłu.
W między czasie stajenni zabrali Blue, zmęczoną i spoconą do stajni. Patrzyłam na nią tęsknym, oraz przerażonym wzrokiem. Skoro zrobiła coś takiego już pierwszego dnia, co będzie dalej?
Dopiero kiedy Amnestia podbiegła do moich nóg ujadając wesoło, podniosłam wzrok na wszystkich obecnych. Uśmiechnęłam się nieśmiało, po czym zatopiłam twarz w sierści mojej suczki. Nie chciałam patrzeć na Vita, co on sobie o mnie pomyśli?! Poza tym, miałam jednego, wielkiego farta, że nic sobie nie złamałam.
Vito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz