- Słuchaj, tamtej rozmowy nie było- zaczął
- Ale jakiej rozmowy?- uniosłam jedną brew ku górze
Chłopak wyczuł iluzję i się uśmiechnął. Napięcie zeszło z jego ramion.
- Idziesz na stołówkę czy zamierzasz spędzić w tej norze cały dzień?- zaproponowałam i rozejrzałam się
Gdzie do cholery zniknął ten pies? Postanowiłam, że jak nie wróci po południu wtedy będę myśleć co dalej. Daniel chętne wyszedł z pokoju i poszliśmy na stołówkę. Posiłek teoretycznie trwał już od ponad dziesięciu minut, a na sali było pełno osób. I weź tu teraz znajdź wolny stolik. Stojąc po jedzenie ludzie zaczęli powoli, powoli opuszczać stołówkę przez co coraz wiecej stolików było pustych. Zasiedliśmy przy jednym z nich.
~****~
Myśląc, że pies będzie czekał pod pokojem, poszłam pod niego, ale zwierzaka dalej nie było. Owszem lubił się szwendać i zawsze wracał, ale teraz jest w stosunkowo nowej sytuacji i wszytkie tereny jak i zapachy są mu obce. Popołudniowy trening został odwołany. Pytanie tylko czy Riley sam przyjdzie czy trzeba będzie go szukać. Zdecydowałam się na to drugie i udałam się korytarzem w stronę drzwi wyjściowych z budynku, w którym były akademiki. Była świetna pogoda. Aż żal, że nie ma treningu. Z tego co wiedziałam Intencion był wypuszczony na padok. Poszłam między padokami dochodząc pod ten właściwy. Intencion skubał zieloną trawkę. Rozejrzałam się dookoła. Riley nigdy się nie oddalał w nowych miejscach. Zawsze wolał zwiedzać u mojego boku. Na padokach go nie było. Może stajnia? Poszłam do, niedaleko stojącego, budynku i rozglądałam się. Dziwnym trafem znalazłam psa. Sapał niemiłosiernie, łapy miał od błota i leżał przed boksem Frii. Zajrzałam do środka. Klacz była czyszczona przez swojego właściciela. Daniel podniósł wzrok na mnie, a potem zerknął na psa z lekkim uśmiechem.
- Sam tu przylazł. Chyba ciebie szukał- zaśmiał się
- Był z tobą?- zapytałam zaciekawiona i pogłaskałam psa po głowie
Zwierzak spojrzał na mnie i szczeknął cicho, merdając przy tym swoim puszystym ogonem.
- Wybiegł z lasu jak prowadziłem Frię z padoku do boksu- odparł blondyn
A więc tyle czasu zajęło mu szwendanie się po lasach. Teraz trzeba było go umyć. Opuściłam stajnię i skierowałam się do swojego pokoju. Pies niechętne wszedł do wanny, ale po długich i ciężkich próbach w końcu do wanny wszedł.
Daniel?
Pomysł był, ale nie pykła realizacja jego xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz