sobota, 31 grudnia 2016

Od Maxa CD Samanthy

Przerwa świąteczna. Było mi cholernie żal, gdy opuszałem tereny Morgan, a jeszcze bardziej kiedy żegnałem się z Sammy na lotnisku. Zanim się rozdzieliliśmy obiecaliśmy sobie, że będziemy do siebie pisać. Wziąłem to na serio i codziennie pisałem SMS-sy, wysyłając ich przynajmniej kilka na dzień. Nie uszło to oczywiście uwadze moich domowników. Tata uśmiechał się ilekroć widział mnie z nosem w telefonie, a Sams starał się usilnie podejrzeć z kim tak gorączkowo SMS-uję. Kiedy w pierwszy dzień świąt wreszcie mu się to udało, jechaliśmy właśnie do babci, która mieszkała na Long Island.
- Kim jest Sammy? – brat spojrzał na mnie, obserwując moje reakcje spod przymrużonych powiek
Odwróciłem się w jego stronę, napotykając podejrzliwe spojrzenie Sama i uśmiechnąłem się lekko.
- Znajoma z Morgan… - odwróciłem wzrok, skupiając uwagę na widokach migających za oknem jadącego samochodu. Nie chciałem żeby Sammy dostrzegł rumieniec palący mnie w policzki
- Tylko znajoma? – chłopak wyszczerzył zęby w znaczącym uśmiechu i podniósł brwi. Nie zamierzał odpuścić.
- No dobra, bliższa znajoma – zakryłem twarz dłońmi, zastanawiając się jak bardzo jest czerwona
Sammy uśmiechnął się triumfalnie i wrócił do czytania książki. Usłyszałem ciche „wiedziałem” wypowiedziane przez brata. Klepnąłem go w ramię, zwracając z powrotem jego uwagę na mnie.
- Ale ani słowa tacie i reszcie – szepnąłem przez zęby, by ojciec, który siedział na przednim siedzeniu tego nie usłyszał
- Ja już dawno się domyśliłem – zaśmiał się, poprawiając lusterko. W jego odbiciu dostrzegłem ten sam uśmieszek, co u Sama
- No nie – znów ukryłem twarz w dłoniach i oparłem głowę o zagłówek. Zdołałem jeszcze wydusić – Skąd ty to wiesz?
- Rodzice mają swoje sposoby – tata uśmiechnął się jeszcze szerzej, a potem skupił uwagę na drodze
- Uuu… Maksiu się zakoochał! – zaszczebiotał wysokim tonem Sam
- Shut up! – krzyknąłem ze śmiechem i uderzyłem go jaśkiem, który leżał na siedzeniu pomiędzy nami

~*~*~*~
Święta, święta i po świętach. To zdanie musi paść co najmniej raz podczas rodzinnych zgromadzeń. I będąc u babci usłyszałem je już kilka razy. No, ale muszę przyznać, że te wyrażenie jest prawdziwe. Święta się skończyły, a ja właśnie wracałem taksówką do Morgan University. Dostrzegając znajome kształty centrum handlowego w mieścinie przy uniwerku, wyciągnąłem telefon z kieszeni i wystukałem szybko kolejną wiadomość do Sam.
Zaraz będę. Mam nadzieję, że już tam jesteś, bo nie zniosę kolejnych kilku godzin bez Ciebie. :*
Zablokowałem komórkę i wyjrzałem przez okno londyńskiej taksówki. Ośnieżone bilboardy i szare niebo stawały się coraz rzadsze, ustępując miejscu naturze. Drzewa w zimowym przebraniu stały nieruchomo, wyciągając obklejone białym puchem gałęzie ku niebu. Samuel siedział obok mnie i znudzonym wzrokiem obserwował przelatujące za oknem obrazy. Nagle usłyszałem dźwięk przychodzącego SMS-a i szybko odblokowałem telefon.
Pospiesz się, bo Newton za Tobą tęskni.

PS Ja też ;*
Uśmiechnąłem się do ekranu i poczułem jeszcze większą ekscytację związaną z powrotem do Morgan. Przyznam się, że jeszcze nigdy tak się nie cieszyłem z powrotu do jakiejkolwiek szkoły.
- Co się tak cieszysz? Czyżby twoja Sammy do ciebie napisała? – Sam jakby ożywił się na dźwięk SMS-a i znów się ze mną droczył. Coś czuję, że prędko nie da mi spokoju.
Pokazałem mu język i znów odwróciłem się do okna. Kierowca dodał gazu i podjechał pod wzgórze. Na horyzoncie dostrzegłem budynki stajni oraz szkoły, a ekscytacja sięgnęła zenitu. Wierciłem się na siedzeniu, nie mogąc doczekać się spotkania z dziewczyną. Nie uszło to uwadze Sammy’ego, który zerkał co chwilę w moją stronę uśmiechając się pod nosem.
Kiedy w końcu samochód zatrzymał się na parkingu zapłaciłem szybko kierowcy. Potem niemal błyskawicznie wyskoczyłem z wnętrza pojazdu i otworzyłem bagażnik zabierając na raz swoje bagaże. Nie powiem, były ciężkie, ale chciałem jak najszybciej znaleźć się w stajni przy Newtonie i Sammy. W akademiku porwałem szybko swój kluczyk z portierni i podreptałem do swojego pokoju. Przechodzący uczniowie musieli mieć ze mnie niezły ubaw, bo podejrzewam, że wyglądałem dość komicznie. Będąc już w pokoju zrzuciłem wszystkie bagaże na jego środek. Przewertowałem w myślach listę swoich rzeczy, upewniając się, że zabrałem wszystko z taksówki. Wait, o czymś zapomniałem. O Sammym. Chociaż, chłopak jest już dorosły, nie? Poradzi sobie.
Wybiegając z pokoju i schodząc pośpiesznie ze schodów, dostrzegłem jak braciszek męczy się z torbami.
- Sams, musisz sobie dać radę. Ja lecę się z kimś spotkać. – rzuciłem w biegu
- Ta, leć do tej twojej Sammy – westchnął i pokonał kolejne schodki w górę.
Wypadłem przed akademik i nieco zdyszany zwolniłem do szybkiego marszu. Przeczesałem ręką włosy i chwilę potem podążałem stajennym korytarzem. Rozbieganym spojrzeniem szukałem znajomej twarzyczki Sam. Już po kilku sekundach dostrzegłem ją, machającą mi na powitanie. Uśmiechnąłem się promiennie i przyspieszyłem kroku. Powstrzymywałem się by nie podbiec do niej i nie przytulić z całych sił. Jej widok wyzwolił we mnie nowe pokłady energii i radości. Kurczę, jeszcze chyba nigdy w życiu nie cieszyłem się tak na czyiś widok. Czy to normalne?
- Cześć! – Sam przytuliła się mocno do mnie, a ja objąłem ją ramionami i ucałowałem w czubek głowy – Stęskniłam się za tobą.
- Ja też, Sammy. Ja też – staliśmy tak chwilę, obejmując się
Stęskniłem się za jej zapachem, za jej promiennym uśmiechem, za tym jak słodko marszy nos i za jej głębokim spojrzeniem. Stęskniłem się za nią całą.
Chwilę potem usłyszeliśmy przenikliwe rżenie Newtona, który trącał mnie w ramię. Wydawało mi się, czy był zazdrosny? Odsunęliśmy się od siebie, śmiejąc się z gniadosza. Ten potrząsnął łbem zadowolony, że zwróciłem w końcu na niego uwagę. Z uśmiechem na twarzy wślizgnąłem się do jego boksu i rzuciłem się mu na szyję.
- O stary, nie masz pojęcia jak za tobą tęskniłem. – wymruczałem, głaszcząc Newta po szyi
Sammy stała i przyglądała się nam z uśmiechem. Kiedy uznałem, że wystarczy ogierowi pieszczot odwróciłem się z powrotem do dziewczyny. Posłałem jej uśmiech i zrobiłem kilka kroków w jej kierunku.

Sammy? <3 Wybacz, chyba zepsułam końcówkę xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz