- Kim jest Sammy? – brat spojrzał
na mnie, obserwując moje reakcje spod przymrużonych powiek
Odwróciłem się w jego stronę,
napotykając podejrzliwe spojrzenie Sama i uśmiechnąłem się lekko.
- Znajoma z Morgan… - odwróciłem
wzrok, skupiając uwagę na widokach migających za oknem jadącego samochodu. Nie
chciałem żeby Sammy dostrzegł rumieniec palący mnie w policzki
- Tylko znajoma? – chłopak wyszczerzył
zęby w znaczącym uśmiechu i podniósł brwi. Nie zamierzał odpuścić.
- No dobra, bliższa znajoma –
zakryłem twarz dłońmi, zastanawiając się jak bardzo jest czerwona
Sammy uśmiechnął się triumfalnie
i wrócił do czytania książki. Usłyszałem ciche „wiedziałem” wypowiedziane przez
brata. Klepnąłem go w ramię, zwracając z powrotem jego uwagę na mnie.
- Ale ani słowa tacie i reszcie –
szepnąłem przez zęby, by ojciec, który siedział na przednim siedzeniu tego nie
usłyszał
- Ja już dawno się domyśliłem –
zaśmiał się, poprawiając lusterko. W jego odbiciu dostrzegłem ten sam
uśmieszek, co u Sama
- No nie – znów ukryłem twarz w
dłoniach i oparłem głowę o zagłówek. Zdołałem jeszcze wydusić – Skąd ty to
wiesz?
- Rodzice mają swoje sposoby –
tata uśmiechnął się jeszcze szerzej, a potem skupił uwagę na drodze
- Uuu… Maksiu się zakoochał! – zaszczebiotał
wysokim tonem Sam
- Shut up! – krzyknąłem ze
śmiechem i uderzyłem go jaśkiem, który leżał na siedzeniu pomiędzy nami
~*~*~*~
Święta, święta i po świętach. To
zdanie musi paść co najmniej raz podczas rodzinnych zgromadzeń. I będąc u babci
usłyszałem je już kilka razy. No, ale muszę przyznać, że te wyrażenie jest
prawdziwe. Święta się skończyły, a ja właśnie wracałem taksówką do Morgan
University. Dostrzegając znajome kształty centrum handlowego w mieścinie przy
uniwerku, wyciągnąłem telefon z kieszeni i wystukałem szybko kolejną wiadomość
do Sam.
Zaraz będę. Mam nadzieję, że już
tam jesteś, bo nie zniosę kolejnych kilku godzin bez Ciebie. :*
Zablokowałem komórkę i wyjrzałem
przez okno londyńskiej taksówki. Ośnieżone bilboardy i szare niebo stawały się
coraz rzadsze, ustępując miejscu naturze. Drzewa w zimowym przebraniu stały
nieruchomo, wyciągając obklejone białym puchem gałęzie ku niebu. Samuel
siedział obok mnie i znudzonym wzrokiem obserwował przelatujące za oknem
obrazy. Nagle usłyszałem dźwięk przychodzącego SMS-a i szybko odblokowałem
telefon.
Pospiesz się, bo Newton za Tobą
tęskni.
PS Ja też ;*
Uśmiechnąłem się do ekranu i
poczułem jeszcze większą ekscytację związaną z powrotem do Morgan. Przyznam
się, że jeszcze nigdy tak się nie cieszyłem z powrotu do jakiejkolwiek szkoły.
- Co się tak cieszysz? Czyżby
twoja Sammy do ciebie napisała? – Sam jakby ożywił się na dźwięk SMS-a i znów
się ze mną droczył. Coś czuję, że prędko nie da mi spokoju.
Pokazałem mu język i znów
odwróciłem się do okna. Kierowca dodał gazu i podjechał pod wzgórze. Na
horyzoncie dostrzegłem budynki stajni oraz szkoły, a ekscytacja sięgnęła
zenitu. Wierciłem się na siedzeniu, nie mogąc doczekać się spotkania z
dziewczyną. Nie uszło to uwadze Sammy’ego, który zerkał co chwilę w moją stronę
uśmiechając się pod nosem.
Kiedy w końcu samochód zatrzymał
się na parkingu zapłaciłem szybko kierowcy. Potem niemal błyskawicznie
wyskoczyłem z wnętrza pojazdu i otworzyłem bagażnik zabierając na raz swoje
bagaże. Nie powiem, były ciężkie, ale chciałem jak najszybciej znaleźć się w
stajni przy Newtonie i Sammy. W akademiku porwałem szybko swój kluczyk z
portierni i podreptałem do swojego pokoju. Przechodzący uczniowie musieli mieć
ze mnie niezły ubaw, bo podejrzewam, że wyglądałem dość komicznie. Będąc już w
pokoju zrzuciłem wszystkie bagaże na jego środek. Przewertowałem w myślach
listę swoich rzeczy, upewniając się, że zabrałem wszystko z taksówki. Wait, o
czymś zapomniałem. O Sammym. Chociaż, chłopak jest już dorosły, nie? Poradzi
sobie.
Wybiegając z pokoju i schodząc
pośpiesznie ze schodów, dostrzegłem jak braciszek męczy się z torbami.
- Sams, musisz sobie dać radę. Ja
lecę się z kimś spotkać. – rzuciłem w biegu
- Ta, leć do tej twojej Sammy –
westchnął i pokonał kolejne schodki w górę.
Wypadłem przed akademik i nieco
zdyszany zwolniłem do szybkiego marszu. Przeczesałem ręką włosy i chwilę potem
podążałem stajennym korytarzem. Rozbieganym spojrzeniem szukałem znajomej
twarzyczki Sam. Już po kilku sekundach dostrzegłem ją, machającą mi na
powitanie. Uśmiechnąłem się promiennie i przyspieszyłem kroku. Powstrzymywałem
się by nie podbiec do niej i nie przytulić z całych sił. Jej widok wyzwolił we
mnie nowe pokłady energii i radości. Kurczę, jeszcze chyba nigdy w życiu nie
cieszyłem się tak na czyiś widok. Czy to normalne?
- Cześć! – Sam przytuliła się
mocno do mnie, a ja objąłem ją ramionami i ucałowałem w czubek głowy – Stęskniłam
się za tobą.
- Ja też, Sammy. Ja też – staliśmy
tak chwilę, obejmując się
Stęskniłem się za jej zapachem,
za jej promiennym uśmiechem, za tym jak słodko marszy nos i za jej głębokim
spojrzeniem. Stęskniłem się za nią całą.
Chwilę potem usłyszeliśmy
przenikliwe rżenie Newtona, który trącał mnie w ramię. Wydawało mi się, czy był
zazdrosny? Odsunęliśmy się od siebie, śmiejąc się z gniadosza. Ten potrząsnął łbem
zadowolony, że zwróciłem w końcu na niego uwagę. Z uśmiechem na twarzy wślizgnąłem
się do jego boksu i rzuciłem się mu na szyję.
- O stary, nie masz pojęcia jak
za tobą tęskniłem. – wymruczałem, głaszcząc Newta po szyi
Sammy stała i przyglądała się nam
z uśmiechem. Kiedy uznałem, że wystarczy ogierowi pieszczot odwróciłem się z
powrotem do dziewczyny. Posłałem jej uśmiech i zrobiłem kilka kroków w jej
kierunku.
Sammy? <3 Wybacz, chyba
zepsułam końcówkę xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz