wtorek, 16 maja 2017

od Vito cd Graciany

Remanent w stajni trwał w najlepsze, bele siana latały i każdy kto chciał żyć uciekał jak najdalej, spokojnie podszedłem do boksu Victorii. Żuła siano niczym nie wzruszona, zacmokałem i czekałem aż podniesie głowę. Jej uszy momentalnie namierzyły moją osobę.
-Witaj piękna jak ci w nowym miejscu?-Wyciągnąłem rękę i pogłaskałem jej czółko. W oddali usłyszałem stukanie kopyt.
-Oho nowi nadchodzą -Mruknąłem do siebie i popatrzyłem jak średniego ( no dla mnie średniego ) wzrostu ciemno włosom dziewczynę i jej gniadego towarzysza. Wprowadziła go do boksu i coś mówiła, widać że jest nowa. Nagle usłyszałem znajome szuranie.
-UWAŻAJ-Wydarłem się i miałem nadzieje że się ruszy , niestety ta dość otępiale odwróciła na mnie głowę i bela siana zwaliła ją z nóg. WSPANIALE. Wydawał się być drobną istotą więc szybko znalazłem się obok już uwolnionej z pod beli nieznajomej.
-Nic ci nie jest?-Zapytałem i patrzyłem jak koń w boksie obok powoli "schodzi " ze ściany. NO tak, jednak i ja i bela narobiliśmy troszkę hałasu. Kiedy nie dostałem odpowiedzi a dziewczyna leżała dalej na ziemi bez ruchu ukucnąłem przy niej słysząc dodatkowo jak moje kolano strzela .
-Scheiße-Wymamrotałem pod nosem i lekko odgarnąłem jej włosy z twarzy , patrzyła na mnie zszokowana. No przynajmniej ma odruchy i gałki oczne podążają za celem, nie uszkodziła mózgu..
-Hey? Okay? Mam po kogoś pójść? -Uśmiechnąłem się starając jej nie wystraszyć i wtedy znów rozległo się szuranie..Scheiße..
-Oj nie wybaczysz mi tego szybko -Mruknąłem i podniosłem jej ciało, tak jak pan młody podnosi pannę młodą aby ją przenieść przez próg. Tylko ja niosłem mocno zszokowaną obcą mi dziewczynę, no cóż.. Cokolwiek los ma dla mnie naszykowane ! Położyłem ją na ziemi obok boksu Victorii i wygrzebałem czaprak z szafki. Ułożyłem jej go pod głową i powoli odgarniałem jej włosy i patrzyłem czy nie ma jakiegoś guza albo zakrwawionego miejsca, pusto.
-No cóż, jesteśmy na siebie chwilkę skazani co ?-Zaśmiałem się cicho i ponownie ją uniosłem, tym razem jednak spotkałem się z współpracą, i po chwili mocnym szarpnięciem, po chwili dziewczyna stała opierając sie ręką o drzwi boksu i patrzyła na mnie ni to zła ni to przestraszona.
-¿Qué demonios -Podniosła na mnie głowę. Miała dość przyjemny głos.
-Miło poznać, Vito jestem i mam nadzieję że mnie właśnie nie przeklęłaś -Uśmiechnąłem się lekko.
-co.. nie, co ty robiłeś?
-Spadła na ciebie belką, na chwilkę chyba straciłaś kontakt z realiami naszego pięknego świata, miała spaść następna belka to cię przeniosłem a potem chciałem cie zanieść do jakiejś higienistki albo czego tam oni tu mają -Wytłumaczyłem się.
<Graciana?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz