Dziewczyna poszła do sklepu. Obietnica wafelków rozgrzała moje serce. Wafelki.. Tak. Odprowadziłem konia i powoli ogarniałem się w boksie.
-Wiec ty i Pheobe?-Do boksu wszedł ten chłopak. Zmarszczyłem brwi.
-A co ci kurwa do tego?
-Będę pytał o co chce..-Warknął.
-O nieee i co ja teraz zrobię? -Udawałem zmartwienie i zdjąłem z konia siodło. Czy ten chuj chciał mi zjebać dzisiejszy dzień? Czy ta idiotka musiała przyciągnąć za sobą tego idiotę?
-Pytam jeszcze grzecznie..
-Pytaj pytaj.. Może sie czegoś dowiesz - Wzruszyłem ramionami i odłożyłem siodło na pieniek. Nagle byłem przygnieciony przez tego idiotę do ściany , trzymał ręce na moich barkach i wydawał się zły. Uniosłem brew.
-Coś nie tak? Twoja dziewczyna wczoraj nie wpadła do pokoju?
-Pheobe nie jest moją dziewczyną..
-To lepiej bo wczoraj spędziłem noc u niej -Puściłem mu oczko i mocno odepchnąłem . Nie będzie mi podskakiwał. Zobaczyłem błysk furii w jego oczach i nagle w moim kierunku leciała pięść. Dość szybko okładaliśmy się w siodlarni. Skończyło się na tym że obaj mieliśmy rozwalone usta i mocno zakrwawione twarze. Splunąłem mieszaniną krwi i śliny na ziemię.
-Odpierdol się, skoro nie umiesz zaspokoić dziewczyny to poszła do czegoś lepszego.. Spierdalaj -Warknąłem i wyszedłem . Chyba będzie mi wisiała jakieś wytłumaczenie. Słońce zachodziło. Wygrzebałem telefon z kieszeni.A .. Nie mam jej numeru, trzeba to naprawić. Powoli ruszyłem do pokoju. Nie było jej tam, zmarszczyłem brwi. Ruszyłem do jej pokoju, też cisza.. Poszła do innego miasta czy co? Lekko zły wyszedłem z pokoju, jednak co jak co ale chciałem te wafelki, miałem na nie ochotę od dosyć dawna. Stanąłem pod jej drzwiami i walnąłem pięścią w drewno, cisza.
-CO ty robisz Oli?-Za moimi plecami pojawił się nauczyciel.
-Szukam pewnej idiotki..
-Pheobe jest w szpitalu.. Potrącił ją samochód.. Nic poważnego ale jest obita -Powiedział ze zdziwieniem na twarzy. Zamarłem, co ona znowu zrobiła?
-Dziękuje-Syknąłem i ruszyłem na dwór, gdzieś tu był postój autobusów albo czegoś no nie? Niestety o tej godzinie już nie jeździły, najlepiej. Wkurzony wróciłem do pokoju po drodze zaczepiając jakiegoś chłopaka i .. No pobiłem się no, nie moja wina on zaczynał. Jebany dupoliz poleciał i doniósł o tym Mccanowi . Dostałem karę.
-Ja rozumiem Oli że to ciężki okres..
-Ciężkie to jest twoje życie..-Warknąłem , byłem tak jakoś mocno bez powodu zły. Nie mam komu dokuczać więc wyżyje się na wszystkich.
-OLI... Masz szlaban w bibliotece, układanie książek powinno cię odrobinę uspokoić -Warknął i odmaszerował. Najlepiej..
<Pheobe? sorki za zjebanie tematuu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz