Strony

niedziela, 2 lipca 2017

Od Edwarda C.D Maxim

Wylałem na nią kawę, niezły ze mnie debil. Wybiegłem z kuchni po jakąś ścierkę. Wróciłem do Maxim z dwiema ścierkami. Podałem jej jedną, a drugą zacząłem ścierać kawę z podłogi.
- Naprawdę cię przepraszam! - dalej ją przepraszałem.
- Naprawdę nic się nie stało. - uspokajała mnie, wycierając z siebie resztki kawy. Westchnąłem i odłożyłem ścierkę na bok. Podałem Maxim swoją kawę.
- Wylałem twoją, więc trzymaj moją i tak nie miałem zbytnio ochoty na kawę. - przysunąłem do niej kubek.
- Nie musisz.
- I tak nie mam ochoty na kawę. Pij śmiało, bo widzę, że ci smakuję. - dziewczyna przytaknęła i wzięła kubek, popijając kawę. Uśmiechnąłem się do niej i spojrzałem na jej brudne ubrania. Wstałem i podszedłem do lodówki, wyjmując z niej ciasto czekoladowe. Oczy Maxim nagle zabłysły, widząc to, uśmiechnąłem się szeroko i ukroiłem jeden kawałek. Resztę wsadziłem ponownie do lodówki i z jednym kawałkiem podążyłem do stołu. Postawiłem talerzyk na moim miejscu i spojrzałem na dziewczynę. Ta wyciągała rękę po talerz. Trzepnąłem ją lekko w rękę.
- To nie dla Ciebie. - uśmiechnąłem się i zacząłem jeść ciasto, tym samym się nim rozkoszując.
- Daj mi kawałek. - zrobiła takie słodkie oczka. Przewróciłem oczami i wziąłem na widelec kawałek ciasta.
- A Ty się przypadkiem nie odchudzasz? - zapytałem.
- A jestem gruba? - zapytała z irytacją.
- Jesteś idealna. - powiedziałem i przybliżyłem widelec do jej ust. Obserwowała mnie czujnie, a gdy kawałek ciasta był na tyle blisko jej ust, by mogła go zjeść, to ta chwyciła za talerz i odbiegła od stołu. Patrzyłem się na nią i wybuchnąłem głośnym śmiechem. Maxim chyba w pięć sekund pochłonęła resztę ciasta. Nie mogłem złapać oddechu, bo tak się z niej śmiałem, wyglądała tak śmiesznie. Wstałem od stołu i podszedłem do niej.
- Od dzisiaj jesteś ciasteczkowym potworem. - wystawiłem jej język, wyciągając rękę, by oddała mi talerz.
- Daj mi jeszcze ciasteczko, potwór jest głodny, a jak nie dostanie ciasta, to cię zje.
- Zjedzony przez tak pięknego potwora? Z chęcią! - wyrwałem jej z ręki talerz i ruszyłem do lodówki. - Tylko zjedz mnie w moim łóżku.
- Zboczeniec! - oberwałem ze ścierki w dupę. Odwróciłem się w jej stronę. Wyglądała jak dorodny pomidor.
- Ej spokojnie, nie chcę jeść pomidora. - powiedziałem, uśmiechając się i krojąc ciasto.
- Daj mi lepiej to ciasto, a nie.
- Nie dam ci, bo chcę, byś zjadła mnie w moim łóżku. - podszedłem do niej z talerzem, na którym były kawałki ciasta. Od razu rzuciła się na talerz, wyrywając mi go z rąk. Oparłem ręce na biodrach.
- No chodź no. Zjedz mnie w łóżku, zobaczysz, jaki jestem słodki, jeszcze lepszy od tych ciastek.
- Może kiedyś skorzystam. - wystawiła mi język. Może kiedyś skorzysta. No to już to widzę. Malutka Maxim, pożerającego kogoś takiego jak ja. To tak jakby królik polował na tygrysa. Zawsze, gdy ją widzę, uśmiecham się na jej widok. Jeszcze teraz jak je te ciastka. Szybko zrobiłem jej zdjęcie i jakby nigdy nic, schowałem telefon do kieszeni. Maxim najwyraźniej zauważyła, co właśnie zrobiłem.

Maxim? 
Weź, no zjedz Edzia w łóżeczku >///<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz