Morgan zrobiło na mnie dobre wrażenie, ludzie byli mili a pracownicy nie byli, cóż, nie byli tacy jak inni których poznałem w swoim życiu. Z samego rana, po prysznicu i nakarmieniu leniwej kotki wyszedłem z pokoju aby pobiegać. Jak co rano zresztą, była siódma rano a ja biegałem wokół terenów Morgan już ósme kółko. Wracając do akademii zaszedłem do stajni, najpewniej wszyscy byli na śniadaniu, ja jednak byłem inny i śniadań nie jadałem. Nigdy. Nawet jako dziecko, śniadania były dla moich rodziców. Siedziałem więc z Glorią w boksie, klacz zajęła się jedzeniem, a ja patrzyłem jak je.W pewnej chwili, ludzie zaczęli schodzić się do stajni. Kiedy otworzyłem drzwi boksu, usłyszałem głuche uderzenie. Odwróciłem się w tamtą stronę i zauważyłem rudowłosą dziewczynę, leżącą na ziemi. Najwidoczniej uderzyłem ją drzwiami, natychmiast podałem jej rękę.
-
Wybacz, nie widziałem cię. Byłem zamyślony - powiedziałem, patrząc na nią. Dziewczyna spojrzała na mnie, od razu w oczy rzuciła mi się blizna, jednak ani jednym słowem jej nie skomentowałem. Dziewczyny tego nie lubią. Patrząc na nią nieco dłużej, musiałem przyznać sam sobie, jak strasznie przypomina Ellie, miała ładną twarz, była szczupła a strój niczym się nie wyróżniał. Może oprócz okularów przeciwsłonecznych. Uśmiechnąłem się, patrząc na nią. Widziałem ją dnia wcześniejszego, patrzyła się na mnie z dziwną miną.
Vicky?
Skoro piszesz to opko pierwszy raz to ne powinno być "od Caspera do Vicky"?
OdpowiedzUsuń