Strony

piątek, 16 czerwca 2017

Od Harry'ego cd. Isabelle

Wciąż byłem przekonany, że to niedźwiedź, jednak z kobietą nie wygrasz. Dalsza kłótnia mogłaby źle się dla mnie skończyć, zważywszy na to, że ta dziewczyna jest nieobliczalna! Starałem się wypatrzeć jakieś bardzo charakterystyczne chmury, żeby ich kształt i wygląd był jednoznaczny.
- To jest żółw! - zawołałem, wskazując na jedną z nich.
- Ja tam widzę...
- Ci.. - przerwałem jej, przykładając palec do ust - to tylko i wyłącznie żółw. Nic więcej.
- To wielbłąd! Ślepy jesteś, czy jak? - zaśmiała się.
- Chyba nie patrzysz w to samo miejsce - mruknąłem, biorąc dziewczynę za rękę i "namierzając" odpowiednie miejsce na niebie. - Widzisz? Tam jest żółw.
- Hm.. wyjątkowo muszę się z tobą zgodzić - odezwała się i jestem wręcz pewny, że w tym momencie wywróciła oczami.
- Naprawdę tak ciężko przyznać mi rację?
- Być może. - Wzruszyła ramionami - Jeżeli pobrudzisz mi bluzkę tuszem, to przysięgam, że zrobię ci krzywdę.
Dziewczyna przeturlała się na bok i ponownie spojrzała na moją wymalowaną twarz. Przejechałem dłonią po policzku, a na skórze został czarny ślad po tuszu.
- Ile ty mi tego nałożyłaś? - spytałem, próbując zetrzeć swój makijaż.
- Miałeś wyglądać jak księżniczka, psujesz moje dzieło. - Zrobiła smutną minę.
- Gdyby nie fakt, że już przebrałaś się w suche ubrania, wylądowałabyś w wodzie.
Spróbowałem zrobić groźną minę, jednak pewnie wyglądałem dość śmiesznie.
- Tak, tak, oczywiście - mruknęła.
- Nie drażnij lwa. - Zmrużyłem oczy.
- Oho, czy to groźba? - Uniosła brwi.
- Być może. - Uśmiechnąłem się szeroko. - Muszę się umyć.
- Droga wolna - powiedziała, po czym machnęła ręką w stronę wody.
- Sam się boję, idziesz ze mną - odezwałem się, szybko wstając z miejsca.
Bez większego problemu wziąłem Isabelle na ręce i szybko, zanim zdążyła mi się wyrwać, wbiegłem do wody.
- Nienawidzę cię, Styles! - pisnęła.
- Też cię kocham - zaśmiałem się, cały czas mocno ją trzymając - gdybym był wredny, właśnie wyrzuciłbym cię całą do tej wody. Mam być wredny?
- Oczywiście, że nie. Musisz być bardzo miły, jeżeli nie chcesz zginąć.
- Zabić mnie możesz później, ale teraz to ja jestem na prowadzeniu. - Uśmiechnąłem się, wchodząc głębiej do wody.
Dziewczyna kurczowo trzymała się mojej szyi, nie chcąc jeszcze bardziej zmoczyć swoich ubrań.
- Okej, więc po prostu bądź miły i łaskawie udaj się w stronę brzegu - westchnęła.
- Nie mogę.
- Dlaczego? - Zmarszczyła brwi.
- Powiedziałaś, że mnie nienawidzisz i zrobiło mi się smutno. Nie mogę od tak o tym zapomnieć. - Spróbowałem zachować powagę i odrobinę pochyliłem się do przodu, zbliżając Isabelle do tafli wody.
- Dobrze, przepraszam cię za to, nie chciałam tak powiedzieć.
- Słabe te przeprosiny - pokręciłem głową.
- Harry Stylesie, przyjmij moje najszczersze przeprosiny i wyjdź z tej zimnej wody, bo i tak już jestem cała mokra.
- Skoro jesteś cała mokra, to nie zrobi ci to różnicy, jeżeli wrzucę cię do wody
- Mi nie, ale ty zginiesz w okropnych męczarniach. Osobiście tego dopilnuję - mruknęła pod nosem, kurczowo się mnie trzymając. 
- Okej, nie będę taki - zaśmiałem się i odwróciłem, kierując w stronę plaży. 
Gdy woda sięgała mi zaledwie za kostki, odstawiłem dziewczynę na ziemię. Spojrzała na mnie przelotnie, by mieć pewność, że nie planuję nic jej zrobić i szybkim krokiem udała się do naszych rzeczy, leżących na piasku. Co chwila mruczała pod nosem wyzwiska kierowane do mojej osoby, jednak, gdy tylko podszedłem bliżej, zaraz przestała. Spojrzałem ukradkiem na niebo, które powoli zachodziło coraz to ciemniejszymi chmurami. 
- Chyba powinniśmy się zbierać, bo znowu złapie nas deszcz - mruknąłem, coraz uważniej oglądając niebo. 
- Siedzenie w twoim aucie będzie całe mokre, a wiesz czyja to wina? - Uniosła brwi, pakując swoje rzeczy. 
- Moja. - Uśmiechnąłem się szeroko. - Nie martw się, na pewno mam coś do przebrania w bagażniku. 
Dziewczyna tylko pokręciła głową, jednak zaraz się uśmiechnęła. Niebo robiło się coraz ciemniejsze, a dzień, który zapowiadał się tak pięknie, szybko zdążył się zepsuć, oczywiście jeżeli chodzi o pogodę. Dzień sam w sobie był bardzo ciekawy i nie ukrywam, że milpędziłem go w towarzystwie Isabelle. 
Szliśmy już w stronę parkingu, gdy nagle poczułem silny ból głowy, a świat przede mną zaczął wirować. Znałem dokładnie to uczucie, jak byłem mały, dość często zdarzało mi się mdleć i towarzyszyły temu identyczne objawy, miałem jedynie nadzieję, że to się nie powtórzy. Przed oczami pojawiały się i znikały małe kropki, a zaraz zaczęło robić mi się ciemno. Jedyne co usłyszałem to głos Isabelle. 




Isabelle?
w planach było lepsze, ale nie wyszło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz