Strony

niedziela, 16 kwietnia 2017

Od Olivii C.D. Lewisa

- Przepraszam, zaskoczyłeś mnie - wytłumaczyłam się i zaniepokojeniem dotknęłam jego ramienia. - To normalne?
Zmarszczył brwi i wziął powoli oddech, a potem się wyprostował.
- Że boli mnie, jak ktoś przywali mi z całej siły łokciem? Nie, no coś ty, powinienem się przejść do lekarza, jutro to zrobię.
- Przecież wiesz, że niechcący, poza tym nie o to pytałam - odparłam cierpko.
- Ta, zdarza się, ale już tak mam - westchnął i potarł żebra. - Całkiem silna jesteś, skrzacie - trzepnął mnie lekko w czubek głowy. Odsunęłam się z irytacją, ale sobie określenie znalazł. Już miałam coś odpyskować, ale usłyszeliśmy kroki.
- Kto tu jest?! - zawołał stróż nocny. Nie zdążyłam się nawet obejrzeć, a chłopak złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą.  Wepchnął mnie do swojego pokoju i zatrzasnął drzwi. Oparłam się o ścianę, nie chciałam robić wokół siebie zamieszania w pierwszym tygodniu bycia na uniwersytecie. Czekałam na rozwój wydarzeń, ale stróż najwyraźniej odpuścił sobie poszukiwanie nas.
Już chciałam wrócić do siebie, ale chłopak mnie zatrzymał.
- Chce mi się spać, muszę się umyć - pokręciłam głową i chwyciłam za klamkę.
- Pójdziesz za chwile, pewnie tam jeszcze stoi - odparł dość ostro. Westchnęłam, byłam zbyt zmęczona by się z nim kłócić. Nagle coś mokrego dotknęło mojej dłoni, podskoczyłam zaskoczona i schowałam się za chłopakiem, a zaraz potem usłyszałam ciche warknięcie. Lewis włączył światło i zaśmiał się cicho. To Aisha, ta jego suczka, najwyraźniej postanowiła obwąchać mnie swoim mokrym nosem.
Zacisnęłam usta i jeszcze trochę się odsunęłam, cholernie bałam się psów, zwłaszcza takich wielkich, jak jego.
- To nie jest zabawne  - mruknęłam i objęłam się ramionami.
- Czemu wszyscy się jej boją? - zastanowił się i pogładził psa po głowie. Suczka w trakcie pieszczoty wtuliła łeb w jego brzuch, na co tylko uśmiechnął się delikatnie. Urocze.
- Nigdy nie przepadałam za psami, a później jeden mnie pogryzł - mruknęłam i usiadłam na jego łóżku.
- Może do Aishy się przekonasz? - przerwał drapanie jej za uchem. Pies spojrzał na niego niezadowolony.
- Nie, dzięki, może innym razem - odparłam przewracając się na plecy. Lewis dosiadł się i specjalnie poklepał miejsce na łóżku tak, by pies na nie wskoczył. Napięłam nerwowo mięśnie i odsunęłam się dalej.
- Nie zrobi ci krzywdy, jeśli jej na to nie pozwolę, nie masz sie czego bać  -  mruknął chłopak. Właśnie, że mam, ja nie komentowałam jego napadu histerii, gdy powiedziałam mu o temacie pracy, zdenerwowałam się.
- Przestań, przecież widzisz, że nie chcę, satysfakcje masz jakąś, czy co? - syknęłam i odsunęłam się. Zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem, ale po chwili ono złagodniało. Opuszkami palców przesunął po pysku psa, Aisha położyła łeb na przednich łapach i tylko wpatrywała się we mnie.
- Warto przezwyciężać strach, Olivia - odparł całkowicie spokojnie. Wtuliłam głowę mocniej w pościel.
- Myślisz? - zapytałam. Przytaknął. Zamknęłam oczy i ziewnęłam głośno. Marzyłam by się położyć w moim łóżku. - Muszę już iść-  wymamrotałam po chwili.
- Nie wyglądasz jakbyś była w stanie.
- Nie jestem pijana... Tylko spać mi się chce - powtarzałam się i gadałam trochę od rzeczy.
- To śpij.
- Idę - powiedziałam i podniosłam się. Chłopak chwycił mnie ręką jakby spodziewał się, że się zachwieję. - Nie, jestem silna i niezależna - uśmiechnęłam się i ruszyłam do drzwi.
- Dobrej nocy, nie hałasuj, skrzacie - pożegnał mnie Lewis.
- Nie mów tak do mnie, dobranoc.

Gdy weszłam do mojego pokoju było już długo po trzeciej w nocy, nie myślałam że zajęło nam to aż tak dużo czasu, ale to tłumaczyło moje zmęczenie. Zostały mi mniej niż trzy godziny snu, a ja musiałam się jeszcze umyć. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, nieważne w jakim stanie byłam, trzeźwa, nietrzeźwa, upalona, wymęczona - nie dałabym rady zasnąć nieumyta.
Po ekspresowej kąpieli wytarłam tylko trochę włosy, ubrałam koszulę nocną i wsunęłam się pod pościel. Ale było mi strasznie zimno w stopy.
Pięć minut zajęło mi zrozumienie, że nie zdjęłam z siebie skarpetek, były teraz całe mokre.
To było tak głupie, że nie mogłam się powstrzymać od napisania o tym Lewisowi na Messengerze.
Wysłałam wiadomość, zamknęłam oczy i usunęłam nie czekając na odpowiedź.

Lewis?
Przepraszam za błędy, ale siadła mi karta graficzna w laptopie i pisałam na telefonie xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz