Strony

niedziela, 16 kwietnia 2017

Od Yekateriny CD Christophera

Po wyjściu ze stajni ruszyłam w stronę pokoju. Przeszłam przez plac, doszłam do akademii. Otworzyłam drzwi do swojego pokoju i od razu zaczęłam się przebierać. Weszłam pod prysznic i szybko umyłam włosy, wysuszyłam je i rozczesałam. Spięłam wysoko w "koński ogon". Ze szafki wzięłam czystą bieliznę, a z innej
szuflady białe, długie spodnie, pudrowy i trochę za duży sweter, czarny podkoszulek. Założyłam wszystko i zrobiłam zdjęcie na instagrama. Spod łóżka wyciągnęłam brązowe, zamszowe botki, a znad biurka torebkę. Zapakowałam tam jedynie chusteczki i portfel, mimo, że była dość obszerna. Zostało mi jedynie czekać na Christophera. Usiadłam na łóżku, po chwili na moje kolana wdrapał się Ankara domagając się kolejnych pieszczot. Zaczęłam drapać kotkę za uchem, ta głośno mruczała. Odpaliłam jakąś piosenkę na telefonie i sięgnęłam po szkicownik. Co chwilę stawiałam kolejne kreski, po kilku minutach obrazek zaczynał przypominać łeb konia. Kolejne linie ołówkiem tworzyły cienie na jego chrapach. Jeszce kilka szczegółów i byłby gotowy. Jednak wtedy ktoś zapukał do drzwi, odłożyłam szkicownik, wzięłam kotkę na ręce, ta jedynie zamiauczała cicho. Jedną ręką otworzyłam drzwi, drugą zaś przytrzymywałam mojego grubaska. Przed drzwiami stał Christopher. Położyłam zwierzaka na podłogę, ta tylko obrażona wskoczyła na łóżko. Nie ważne, że postanowiła wybrać właśnie mój zeszycik na idealne miejsce do snu. Odwróciłam się znowu w stronę chłopaka, który po chwili powiedział.
- Gotowa? - uśmiechnął się, zrobiłam to samo. Wzięłam torebkę, a telefon włożyłam do kieszeni. Chris odsunął się bym mogła zamknąć pokój, kluczyk również dałam do kieszeni (nie ważne, że mam torebkę). Zeszliśmy po schodach, a potem skierowaliśmy się przed plac. Wtedy w mojej głowie zaświeciła się lampka, idiotko przecież nie masz auta, jeśli on również nie posiada tego środku transportu trzeba będzie zamówić taksówkę.
- Ej Christopher, masz samochód, prawda? - zapytałam z lekkim zakłopotaniem w głosie.
- Tak, mam. Pani nie posiada auta? - popatrzył na mnie, a ja jedynie pokiwałam głową na "nie". Zaśmiał się cicho i znowu skierował na mnie swój wzrok. - możemy pojechać moim, ale płacisz za paliwo.
Uśmiechnęłam się ciepło, wiem, że żartuje, znaczy mam taką nadzieje. Mój towarzysz wyciągnął z kieszeni kurtki kluczyki, wcisnął jakiś tam guzik a samochód wydał z siebie odgłos kliknięcia czy czegoś tam. Wsiadłam na siedzenie pasażera i zapięłam pasy, po chwili to samo zrobił Chris. Wyjechaliśmy sprzed placu akademii.
Jechaliśmy już jakieś 15 minut, zaczęło mi się nudzić. W radiu leciały jakieś wiadomości, nie za bardzo mnie ciekawiło co stało się na autostradzie, która jest na drugim końcu kraju. Zaczęłam coś tam cykać, nie miałam zielonego pojęcia gdzie zmieniało się stacje, więc wciskałam wszystko co wyglądało ciekawie. W końcu coś zepsułam, zaniepokojona spojrzałam na chłopaka, był tak pochłonięty prowadzeniem samochodu że, nawet nie zdał sobie sprawy co zrobiłam. Teraz były trzy bezpieczne opcję, pierwsza - czekać, aż samo się naprawi, druga - udawać, że nic się nie stało i po prostu wyłączyłam radio, bo nic nie leciało, a ostatnia była dość ryzykowna, jeśli zacznę znowu cykać wszystko co popadnie może naprawie. Jazda bez muzyki była nudna, aż za bardzo, jeśli zacznę wszystko na nowo wciskać chyba się zorientuje. Jezu, po prostu się przyznam, że zepsułam. Dźgnęłam lekko chłopaka w ramie, ten wydał z siebie tylko ciche "Hm?"
Cii~ To jest dzień, tylko wy jesteście ślepi.
- Heh, bo tak trochę chyba zepsułam ci radio - uśmiechnęłam się niewinnie i podrapałam po karku, przybrałam minę małego szczeniaczka. Chłopak popatrzył na mnie zrezygnowany, kliknął coś co potem okazało się po prostu przyciskiem włączającym radio. Na serio? Ja je wyłączyłam? Tracę w siebie wiarę. Pokazał mi też gdzie zmienia się kanały, znów uśmiechnęłam się jak mała dziewczynka która właśnie stłukła mamie wazon. Wszędzie leciały smęty albo ciężki metal. W końcu znalazłam coś normalnego a dokładniej. "Ed Sheeran - Shape of You". Zaczęłam "śpiewać" (drzeć pysk) i tańczyć. Osoby przejeżdżające obok nas patrzyły na mnie jak na wariatkę, sam Chris pewnie chciał mnie wyrzucić. Wymachiwałam rękami i wręcz skakałam na siedzeniu. Kiedy w końcu dojechaliśmy Christopher wyszedł i otworzył mi drzwi. Ja wystawiłam rękę niczym prawdziwa dama, chłopak złapał mnie i pomógł wyjść. Po tym zaśmiałam się, Chris zrobił to samo. Weszliśmy do Starbucksa, podeszłam do tego miejsca gdzie się zamawia (nie wiem jak się to nazywa :v). Krzyknęłam do mojego towarzysza co chce.

<Christopher? Nie mogłam sobie odmówić tych tańców hulańców xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz