Strony

czwartek, 1 grudnia 2016

Od Quinlan C.D. Maxa

Powolnym korkiem weszłam na parking akademii. Wracałam ze spaceru z Hope. Ten pies ma w sobie chyba nieskończone zapasy energii. Idąc przed siebie zauważyłam coś ciekawego. Stało tam pewne auto z przyczepą, która na pewno była dla konia. Czyżby ktoś nowy zawitał do nas? Może... Obserwowałam uważanie sytuacje. Po chwili z przyczepy wyszedł z jakiś chłopak wraz z koniem. Z tej odległości nie potrafiłam stwierdzić jakiej jest rasy. Stali tak przed wejściem nic nie robiąc. Zaraz zdecydowałam. Przywiązałam Hope do pierwszego drzewa z brzegu. Wolałam nie ryzykować. W końcu nie wiedziałam jaki jest tamten koń. Ruszyłam w stronę chłopaka.
- Co robisz? - zapytałam stając za nic.
- Aach... Nie strasz mnie tak - powiedział odwracając się.
Teraz mogłam się mu bliżej przyjrzeć. Jego włosy były dość ciemne i trochę potargane. Jego oczy był natomiast "czekoladowe".
- Max - usłyszałam nagle.
Spojrzałam na wyciągniętą rękę chłopaka i jego uśmiech.
- Quinlan - powiedziałam z obojętnym wyrazem twarzy i uścisnęłam dłoń Maxa.
- Wiesz może co mam teraz zrobić? Stoję tutaj i sam nie wiem. Mam iść szukać wolnego boksu czy jak? - zapytał nie zrażony moją postawą.
- Ech... Załatwię to - westchnęłam. Wolałam to zrobić, bo jeszcze później to mnie się uczepią. - Mam nadzieję, że twojemu koniowi nie przeszkadzają psy?
- Nie... Raczej powinno być okej - powiedział niepewnie.
- Musi. Bo więcej ci nie pomogę - mruknęłam i szybkim krokiem odeszłam w stronę drzewa, przy którym zostawiłam Hope.
Zabrałam suczkę ze sobą i wróciłam do chłopaka. Patrzył na mnie uważnie.
- Dobra. Poczekaj tutaj chwilę. Idę się dowiedzieć wszystkiego - mruknęłam od niechcenia.
Max pokiwał głową na znak, że rozumie. Ja natomiast ruszyłam w stronę budynku. Weszłam do niego i od razu skierowałam się do miejsca gdzie powinna być sekretarka. Kiedy tam dotarłam na szczęście ją zastałam.
- Hej. Są tutaj może jakieś informacje na temat przyjazdu? Na zewnątrz stoi jakiś Max - powiedziałam chłodno.
- Tak, proszę. Na tej kartce masz wszystko - uśmiechnęła się do mnie ciepło i podała papier.
- Dzięki - burknęłam.
W drodze powrotnej przeczytałam kartkę. Po chwili wyszłam z budynku. Chłopak stał w tym samym miejscu co poprzednio. Podeszłam do niego i wręczyłam kartkę.
- Z tego co tu jest napisane to masz pokój numer czterdzieści dziewięć, a jeździć będziesz z grupą pierwszą - mruknęłam i dodałam po chwili. - Chodź. Zaprowadzę cię do boksu... I pospiesz się. Nie mam całego dnia.

Max?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz