Po zjedzeniu posiłku
i zadaniu paru pytań do Rose, dziewczyna wstała i zaczęła coś pokazywać
palcami. Cholera. Ta niewiedza doprowadzała mnie czasem do szału. Skrzywiłem
się nieco co było chyba wyraźnym sygnałem do blondi, że tak naprawdę to nic nie
rozumiem z tego co chce mi przekazać. Następnie znów zaczęła pokazywać coś
palcami ale po chwili zorientowałem się, że to najprostsze litery układające
się w słowo „pokój”, co prawda bez ó ale było by ciężko.
- Twój?
Zapytałem unosząc brwi i spoglądając na nią.
- Dobrze myślisz, nie mam pojęcia, gdzie jest akademik.
Wyszliśmy na zewnątrz. Było chłodno, to fakt. Dziewczyną potarła dłońmi ramiona by lekko się ogrzać. Ja nie odczuwałem takiego zimna, zupełnie nie mam pojęcia dlaczego. Z reguły moje dłonie były chłodne, więc nawet na nich nie odczuwałem różnic temperatur. Dotarliśmy do ogromnego, ciągnącego się w nieskończoność budynku i powoli weszliśmy do środka. Rozglądałem się uważnie patrząc na każde drzwi i numerek na nich umieszczony szukając swojego pokoju. Wiedziałem tylko, że jest to numer 8. Udało mi się go znaleźć jednak nadal kontynuowałem wędrówkę za Rose i Kotem. Musiałem przyznać, że od mojego pokoju, do jej było.. dość daleko. Chwilę przyglądałem się lekko spanikowanej dziewczynie, która najwyraźniej szukała kluczy. Jej pies ocierał się o jej nogę, próbując dać jej jakieś sygnały i dopiero po chwili zorientowała się, że klucze są przy obroży psa. Otworzyła drzwi zapraszając mnie do środka. Powoli wszedłem do jasnego pomieszczenia i rozejrzałem się po wnętrzu. Lepiej niż w schowku na narzędzia ogrodnicze. Ta myśl lekko mnie rozśmieszyła, ale uśmiechnąłem się tylko delikatnie i podszedłem do okna spoglądając w dół. Zobaczyłem, że tuż obok okna jest drabina prowadząca na dach budynku. Odwróciłem się słysząc uderzanie w klawiaturę. Kot bawił się z Notte, a ja podszedłem bliżej dziewczyny. Zaglądając jej przez ramię zacząłem czytać to co pisze. Najwyraźniej zorientowała się szybciej niż się spodziewałem, gdyż przerwała pisanie i lekko obróciła głowę w moją stronę. Uśmiechnąłem się lekko.
- Jakbyś mogła mówić, to nikt by cię nie przegadał.
Rzuciłem skupiając się na tekście. Westchnąłem ciężko i przewracając oczami oparłem się o biurko krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Huh, chyba jestem za stary na naukę… I te wszystkie cisze nocne. Jakie to życie ograniczone.
Burknąłem oburzony. Takie uroki mieszkania w akademiku. Spoko Chris, zaraz cię wyrzucą za przekroczenie wieku, lub prędzej za łamanie regulaminu. Przeczytałem ukradkiem jej wypowiedź.
- Ja mam na imię Christopher, co też już wiesz. Jestem stary, bo mam już 25 lat i pewnie zaraz przekroczę jakiś limit i będę musiał szukać nowego miejsca do zamieszkania. Notte już poznałaś. Jest pitbullem, jej matka była psem do ulicznych walk i postanowiłem szybko zająć się tą sprawą. Nie lubię cierpienia zwierząt dlatego nie mogłem pozwolić, by coś jeszcze stało się suczce, która była poważnie ranna i do tego szczenna. Sama Athena umarła podczas porodu podobnie jak dwójka jej szczeniąt. Jedyna żywa była Notte. Wcześniej wynajmowałem małe… mieszkanie przy stajni, w której mogła mieszkać Miranda. Pracowałem tam jako stajenny, naprawiałem samochody jeśli mogłem i miałem co.
Zaśmiałem się.
- Raczej wątpię bym był kimś z mafii. Wyglądam aż tak strasznie? Z tego co pamiętam jestem w grupie II, ale nadal nie rozumiem tego podziału, ale dojdę do tego.
Spojrzałem na swoje dłonie oglądając je. Przeniosłem wzrok na Rose.
- Wiesz, może być ciężko z tymi tatuażami. Jest ich dość dużo, a raczej wątpię, żebyś była zadowolona z tego, że zacznę się rozbierać, żeby pokazać je wszystkie.
Rose?
Przepraszam jeśli coś pomieszałem, ale trochę pisałem z pamięci.
- Twój?
Zapytałem unosząc brwi i spoglądając na nią.
- Dobrze myślisz, nie mam pojęcia, gdzie jest akademik.
Wyszliśmy na zewnątrz. Było chłodno, to fakt. Dziewczyną potarła dłońmi ramiona by lekko się ogrzać. Ja nie odczuwałem takiego zimna, zupełnie nie mam pojęcia dlaczego. Z reguły moje dłonie były chłodne, więc nawet na nich nie odczuwałem różnic temperatur. Dotarliśmy do ogromnego, ciągnącego się w nieskończoność budynku i powoli weszliśmy do środka. Rozglądałem się uważnie patrząc na każde drzwi i numerek na nich umieszczony szukając swojego pokoju. Wiedziałem tylko, że jest to numer 8. Udało mi się go znaleźć jednak nadal kontynuowałem wędrówkę za Rose i Kotem. Musiałem przyznać, że od mojego pokoju, do jej było.. dość daleko. Chwilę przyglądałem się lekko spanikowanej dziewczynie, która najwyraźniej szukała kluczy. Jej pies ocierał się o jej nogę, próbując dać jej jakieś sygnały i dopiero po chwili zorientowała się, że klucze są przy obroży psa. Otworzyła drzwi zapraszając mnie do środka. Powoli wszedłem do jasnego pomieszczenia i rozejrzałem się po wnętrzu. Lepiej niż w schowku na narzędzia ogrodnicze. Ta myśl lekko mnie rozśmieszyła, ale uśmiechnąłem się tylko delikatnie i podszedłem do okna spoglądając w dół. Zobaczyłem, że tuż obok okna jest drabina prowadząca na dach budynku. Odwróciłem się słysząc uderzanie w klawiaturę. Kot bawił się z Notte, a ja podszedłem bliżej dziewczyny. Zaglądając jej przez ramię zacząłem czytać to co pisze. Najwyraźniej zorientowała się szybciej niż się spodziewałem, gdyż przerwała pisanie i lekko obróciła głowę w moją stronę. Uśmiechnąłem się lekko.
- Jakbyś mogła mówić, to nikt by cię nie przegadał.
Rzuciłem skupiając się na tekście. Westchnąłem ciężko i przewracając oczami oparłem się o biurko krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Huh, chyba jestem za stary na naukę… I te wszystkie cisze nocne. Jakie to życie ograniczone.
Burknąłem oburzony. Takie uroki mieszkania w akademiku. Spoko Chris, zaraz cię wyrzucą za przekroczenie wieku, lub prędzej za łamanie regulaminu. Przeczytałem ukradkiem jej wypowiedź.
- Ja mam na imię Christopher, co też już wiesz. Jestem stary, bo mam już 25 lat i pewnie zaraz przekroczę jakiś limit i będę musiał szukać nowego miejsca do zamieszkania. Notte już poznałaś. Jest pitbullem, jej matka była psem do ulicznych walk i postanowiłem szybko zająć się tą sprawą. Nie lubię cierpienia zwierząt dlatego nie mogłem pozwolić, by coś jeszcze stało się suczce, która była poważnie ranna i do tego szczenna. Sama Athena umarła podczas porodu podobnie jak dwójka jej szczeniąt. Jedyna żywa była Notte. Wcześniej wynajmowałem małe… mieszkanie przy stajni, w której mogła mieszkać Miranda. Pracowałem tam jako stajenny, naprawiałem samochody jeśli mogłem i miałem co.
Zaśmiałem się.
- Raczej wątpię bym był kimś z mafii. Wyglądam aż tak strasznie? Z tego co pamiętam jestem w grupie II, ale nadal nie rozumiem tego podziału, ale dojdę do tego.
Spojrzałem na swoje dłonie oglądając je. Przeniosłem wzrok na Rose.
- Wiesz, może być ciężko z tymi tatuażami. Jest ich dość dużo, a raczej wątpię, żebyś była zadowolona z tego, że zacznę się rozbierać, żeby pokazać je wszystkie.
Rose?
Przepraszam jeśli coś pomieszałem, ale trochę pisałem z pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz