Nie ogarniałem pogody, czemu do jasnej
anielki było aż tak zimno ? Mrozy można było już liczyć na
palcach dłoni i stóp i to był zdecydowany minus.. Hehehehehe minus
temperatury i minusy tej temperatury, jezu jestem okropny. Wsunąłem
nogi w ciepłe skarpety i buty których pozazdrościć mógł by mi
niejeeen eskimos. Fria po porannej sesji zdjęciowej siedziała w
boksie a ja kręciłem się w jej okolicy. Dźwięk sms'a oderwał
mnie od czynności. Lou odpisał !
Od : Lou :)
Jak uroczo! & Gratuluję postępów!
Skoro udało ci się ją tak ubrać to coś udało nam się zdziałać!
^^
Uśmiechnąłem się do ekranu i
szybko wystukałem odpowiedź.
Do : Lou :)
Dziękujemy ! Renifer się miewa jak
najlepiej ! Chyba niedługo będę w stanie wystartować przed
komisją..
Wysłałem i odłożyłem telefon na
szafkę. Czas iść do pokoju, ciepły kocyk, herbatka i inne funkcje grzewcze mojego łóżka zdecydowanie zachęcały do powrotu. Ukryłem
dłonie w kieszeniach i otuliłem się szalikiem po sam nos. Jak na
złość musiałem tydzień temu stracić czapkę na rzecz bałaganu
w moim pokoju. No bywa... Nagle moje nogi zostały dosłownie
zaatakowane . Dwa szczeniaki obskoczyły mnie i ujadały jak najęte.
Zaczekaj.. Szczeniaki były Lou. Oba nie wydawały się być jakoś
bardzo zadowolone i zaczęły ciągnąć mnie do.. Las. Czy ten idiota
sobie coś zrobił? Nie zwracając uwagi na powoli odpadające palce
u stóp ruszyłem w kierunku drzew. Szczeniaki szczekały idąc obok
mnie i co chwila potykając się o własne nogi.
-Jeśli ta akcja ratunkowa ma się udać
to wy mnie spowalniacie -Burknąłem i uniosłem oba psy. Kiedy już
każdy grzał swoje miejsce pod moją pachą ruszyłem dalej. Jebany
śnieg, jebana pogoda i.. Lou!
-Jezu naj.. Nie jestem religijny ale no
do cholery! -Zakląłem widząc chłopaka pod drzewem przywalonego
przez starszego psa. Ukucnąłem obok i zgoniłem sunię z jej pana.
Oddychał i wydawał się być żywy.. Czemu ten idiota nie ma na
sobie ani czapki ani szalika ani nic CIEPŁEGO. Ściągnąłem swój
szalik i zawiązałem nim głowę bruneta tak jak to muzumanki noszą.
Potem sięgnąłem do kieszeni po... Telefon. Zostawiłem go w
stajni.
-Biegnij po mój telefon psie !
-Rozkazałem suni ale ta przekrzywiła głowę patrząc na mnie jak
na idiotę.
-CO z ciebie za pies jak nie reagujesz
na polecenie ! Lessie biegnij zawiadom kogoś w akademii ! -Ponownie
odpowiedziała mi przekrzywieniem łba.
-Głupi pies -Burknąłem i schyliłem
się układając ręce pod kolanami i plecami pewnego opatulonego
moim szalikiem idioty. Dźwignąłem się w górę i jęknąłem. Był
cholernie lekki ale nadal mój bark mięśni nie był czymś
przydatnym... No może nie kompletny brak mięśni bo miałem bicka
ładny ala kaloryfer i jakieś tam mięśnie ale nie byłem
przyzwyczajony do noszenia ludzi i tyle.. Ruszyłem wydeptanym
szlakiem i co chwila przeklinałem pod nosem na pogodę. O dziwo psy
się pilnowały, pewno chciały się upewnić ,że nie zgwałcę im
pana gdzieś w pobliskiej zaspie śniegu.
-Nie macie się co martwić , jest tak
zimno ,że nawet facet z największym libido po wystawieniu się na
tę pogodę na minutę zamienił by się w mały palec u nogi i
zamarzł by .. Mrożone kiełbaski .. Co wy na to?-Kiedy mi nie
odpowiedziały szczeknięciem jak to psy w filmach robią poddałem
się całkowicie. Nie umiem psów. Udało mi się wyjść z lasu
ale... No jasne bo czemu o porze kolacyjnej miał by się ktoś tu
przechadzać. Jęknąłem sobie pod nosem i ruszyłem do akademika,
jebać telefon w stajni, mam go w szafce nie ukradnie mi go nikt..
Spróbowali by.. Mam tam dużo zdjęć nagich panów i ich
kiełbasek. Nie mając klucza do pokoju chłopaka i nie chcąc go
macać (no możne chciałem ale bądźmy przyzwoici..) Otworzyłem swój
pokój wpuściłem watahę Louisa do środka i walnąłem go na moim
łóżku. Zdjąłem mu buty i przykryłem kołdrą. No i odkryłem mu
twarz . Mój szalik był chyba teraz permanentnie nasączony zapachem
chłopaka... Co nie było aż taką przeszkodą. Usiadłem obok i
poklepałem go po policzku, cisza..
-LOUIS WSTAWAJ IDIOTO ! -Ryknąłem mu
do ucha. Jęknął i zasłonił się rękoma.
-Dzień dobry wieczór słońce, chcesz
mi wytłumaczyć czemu planujesz zamarznąć w lesie ?-Pochyliłem
się nad nim . Był tak blisko, miał zaczerwieniony nos, policzku
usta , uszy.. Był... Był wychodzony, miał zapadnięte policzki
wydawał się malutki.
-Ja nie..
-Lou... Nie możesz się głodzić, nie możesz tego mi... Twoim zwierzętom robić, zobacz do czego by mogło
dojść teraz.. Mogłeś zamarznąć w lesie a twoje psy z tobą .. I
nie wspominam te zwierzęta które przechowujesz w pokoju, umarły by
z głodu.. -Mamrotałem głupoty. Ale wyraźnie się głodził.
-Nie.. Jestem gruby -Słysząc te słowa
miałem ochotę go uderzyć,
-Nie jesteś głupi aktualnie ale to
pewnie zwidy z głodu.. Posłuchaj..Hej halo słuchamy Daniela
!-Przesunąłem jego twarz tak aby była na równi z moją.
-Louisie Williamie Tomlinson, jesteś
chudy, za chudy, byłeś o wiele piękniejszy te 10 kilo wcześniej..
Naprawdę... Błagam cię.. Nie rób .. Nie.. -Zamarłem, nie umiałem
się wysłowić. Miałem ochotę go pocałować.. Znowu. Ukryłem
twarz w dłoniach i odsunąłem się znacznie. Jebać to wszystko.
<Louis ? Jebnę ci>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz