piątek, 12 maja 2017

Od Casey CD Daniela

Wygrałam. Nawet nie musiałam się wysilać.
- Jeden zero dla mnie. Łatwo się poddajesz- przyznałam i schyliłam się po gąbkę leżącą obok chłopaka, który próbował powstać
- Jeszcze się odwdzięczę- wstał w końcu z podłogi- Teraz tak łatwo się mnie nie pozbędziesz- wyszczerzył się
Przewróciłam oczami i wróciłam do szorowania kasztana. Nagle sobie przypomniałam o tym, że miałam tylko odwiedzić Intenciona, a nie go myć. Zerknęłam szybko na zegarek. Od dziesięciu minut trwały lekcje, a my - dobra właściwie ja- byłam w rozsypce.
Dokładnie, ale w dobrym czasie spłukałam z sierści konia kłęby białej piany. Ciekła z niego woda, ogier spojrzał na mnie znudzony.
- Masz świadomość tego, że od dziesięciu minut trwają lekcje?- spytał chłopak ze spokojem wymalowanym na twarzy
- No co ty nie powiesz?- parsknęłam i odpięłam konia
W boksie szybko go osuszyłam i wyszłam. W tym całym zamieszaniu w boksie z Intencionem został też Riley. Upomniał się o swojej obecności głośnym szczeknięciem. Zawróciłam i wypuściłam psa, który minął mnie z dumnie uniesioną głową. Jakby mnie ignorował. Złośliwiec jeden. Dołączyłam szybko do Daniela, który stał przy drzwiach wejściowych do stajni. Riley również postanowił się zatrzymać i nawet zaszczycił mnie swoim spojrzeniem. Wyszliśmy z budynku prosto do akademików. Gdy dotarliśmy do pokoju przebrałam się w jeansy i jakąś koszulkę gdyż ta którą miałam na sobie nie mogła nie być mokrą po szorowaniu wałacha. Chwyciłam torbę z książkami i otworzyłam drzwi wychodząc na korytarz. Riley chciał iść ze mną, ale jak zwykle został po drugiej stronie drzwi. Coś tam warknął niezadowolony z tego, że musi zostać sam. Mam nadzieję, że i tym razem czegoś głupiego nie odwali. Już trzy poduszki ucierpiały poprzez rozerwanie w jego paszczy. W rekordowym dla mnie tempie znalazłam się przed klasą. Od dwudziestu minut trwała lekcja geografii.
- To co robimy dobre wejście?- spytał głos za mną
Prawie podskoczyłam. Nie zachodzi się ludzi od tyłu.
- Czy ty chcesz abym dostała zawału?- odwróciłam się i ujrzałam blondyna
- Wolałbym tego uniknąć. Nie chce mieć nikogo na sumieniu- wzruszył ramionami
Nacisnęłam ostrożnie na metalową klamkę. Poczułam jej zimno na swojej dłoni. Zajrzałam do klasy. Wszystkie oczy były zwrócone na mnie, bo Daniel wolał się schować za moją postacią. Przeprosiłam nauczycielkę za spóźnienie i wkroczyłam do klasy, siadając z tyłu, w wolnej ławce. Ta lekcja minęła błyskawicznie. I czemu tu się w sumie dziwić jak się spóźnia dwadzieścia minut? Każda kolejna lekcja wydawała się dłuższa od poprzedniej. Na całe szczęście nie umarłam z nudów i wytrzymałam do końca. Jak najszybciej chciałam stąd wyjść. Zresztą tak jak wszyscy inni. Teraz popołudniowy trening ujeżdżania co będzie dla nas czystą przyjemnością i zabawą. Uwielbiałam tą dyscyplinę tak jak zresztą mój wierzchowiec.
~***~
Zabrałam sprzęt z siodlarni i skierowałam się do boksu Intenciona. Koń wychylił głowę ponad drewnianymi drzwiczkami i zarżał radośnie na mój widok. Otworzyłam boks i odłożyłam sprzęt przed nim, na wyznaczonym do tego miejscu. Koń raczył się cofnąć i wpuścić mnie do środka. Jego sierść lśniła. Jeszcze nie zdążył się pobrudzić. Szybko przeczyściłam jego sierść, a następnie na jego grzbiet nałożyłam granatowy czaprak, siodło, a na koniec ogłowie. Koń stał gotowy i czekał na dalszy przebieg akcji. Chwyciłam więc za wodze i wyprowadziłam z boksu kierując się do wyjścia, a następnie na czworobok. Przez to, iż była dzisiaj wyśmienita pogoda jak na Wielką Brytanię, trening odbył się na dworze. Wkroczyliśmy z kasztanem na plac. Był zajęty już przez dwie osoby z mojej grupy, które zaczęły już rozgrzewkę. Odbiłam się z ziemi i siedziałam na grzbiecie konia, który zniecierpliwiony przestępywał z nogi na nogę nie mogąc się już doczekać. Poklepałam konia po szyi i zaczęliśmy rozgrzewkę. Do rozpoczęcia zajęć i wkroczenia instruktorki na plac zostało jeszcze trochę czasu. Intencion reagował na wszystkie dawane mu znaki i biła od niego energia. Żeby było tak jeszcze na parkurze... Dałam sygnał do kłusa. Koń wręcz wyrwał do przodu na co musiałam od razu zareagować. Szedł miarowym krokiem i wręcz
szybował na ziemią, z lekkością się od niej odbijając. Zrobiłam dwie wolty tym samym zauważając, że na placu pojawia się coraz więcej jeźdźców. Intencion się lekko rozproszył dostrzegając nowe konie. Kończąc rozgrzewkę ósemką, przeszłam do stępa. Akurat wtedy wkroczyła trenerka.
Nim się obejrzałam, a trening się zakończył. Stępowałam z koniem jeszcze kilka dobrych minut dopóki nie zauważyłam przy płocie Daniela.
- śledzisz mnie czy jak?- spytałam i uniosłam jedną brew, potem swoje spojrzenie przeniosłam na jego zabandażowaną rękę- Co się stało?- spytałam i wskazałam na rękę
Daniel uniósł ją lekko i obejrzał zanim cokolwiek powiedział.
- Przed treningiem gdy czyściłem Frię, przygniotła mnie do ściany boksu, a moja ręka była ofiarą tego- wytłumaczył i spojrzał do góry na mnie
Zaśmiałam się pod nosem.
- Ale zabawne- oburzył się i skrzyżował ręce na piersi

Daniel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz