Strony

czwartek, 28 grudnia 2017

Od Cole'a CD Blair

A może nie miałem dzisiaj ochoty gdziekolwiek wychodzić? Ale nie, bo przecież księżniczka jest ważniejsza. Jednak jak się okazało wyszło dużo dobrego. Podróż zleciała zaskakująco szybko i nim się obejrzałem, a Blair ciągnęła mnie do jakiegoś sklepu. Zaczęła kluczyć między wieszakami zapełnionymi ubraniami i co jakiś czas zdejmując wypatrzoną przez nią sukienkę. Następnie usiadłem na kanapie, a dziewczyna weszła do przymierzalni. Nie wiem jak długo tak siedziałem. I nie wiedziałem czy mam jej przypomnieć o swoim istnieniu czy jednak przesadzam i mógłbym trochę odpuścić. Stwierdziłem, ze korzystniejsza będzie opcja numer jeden wiec nie czekając zawołałem
- Halo?! Księżniczko do rana będziemy tutaj siedzieć jak stamtąd nie wyjdziesz.
- Nie mogę się zdecydować, czekaj!- standardowo.
- No to pokaż się i ja wybiorę jak masz problem - po tych słowach od razu wyszła w ślicznej sukience, która idealnie podkreślała jej figurę.
Dopiero po dłuższej chwili przyłapałem się na tym, że się uśmiecham i w ciszy przyglądam się blondynce, która lekko się zirytowała. Ja ich chyba nigdy nie pojmę. Powiesz coś będzie źle, nie powiesz też jest źle. Blair się odwróciła i weszła w głąb przymierzalni gdy ja wstałem i łapiąc ją ponad łokciem zatrzymałem.
- Wyglądasz prześlicznie- wyszeptałem do ucha.
Wyraz jej twarzy momentalnie złagodniał. Tą zmianę dało się świetnie zauważyć w wiszącym dokładnie naprzeciwko nas lustrze.
- Kupię ci ją o ile się pospieszysz- uśmiechnąłem się delikatnie.
Blair odwróciła się w mojà stronę z lekko zmarszczonymi brwiami. Czasem naprawdę żałowałem, że nie była wyższa, ale jej tego przecież nie powiem. I tak była urocza i śliczna. Nie te emocje nie zostały pobudzone sukienką.
- No już. Moja opinia na ten temat powinna ci wystarczyć, a poza tym będzie idealna na bal- dodałem.
- Jaki bal?- spytała z wnętrza przymierzalni.
- Zadajesz za dużo pytań- westchnąłem.
- Ale za to mnie lubisz- wyszła z sukienką w ręku.
- A jak jednak ci powiem, że tego akurat nie lubię, a wole co innego?
- Żebyś ty wiedział ilu rzeczy ja nie lubię w tobie- złośliwa kłamczucha.
Przystanąłem i złapałem się w okolicy serca.
- Bo się obrażę- powiedziałem- A za tym pojdzie też to, że się rozmyślę w sprawie sukienki- dodałem szybko i zmierzyłem dziewczynę wzrokiem.
- Oj no już, nie obrażaj się. Ja wiem, że potrafię być wredna, ale jestem zbyt urocza abyś się na mnie gniewał- posłała mi jeden z tych swoich słodkich uśmiechów. Przewróciłem rozbawiony oczami i ruszyliśmy do kasy.
Blair odłożyła do auta, stojącego niedaleko sklepu, sukienkę. Zamknąłem drzwi, a blondynka w tym samym czasie cmoknęło mnie w policzek i podziękowała za prezent.
- Tak ładnie dziękujesz mi już drugi raz tego dnia. Bo pomyślę, że coś jest nie tak- zaśmiałem się.
- A coś ci się nie podoba?- prychnęła na pograniczu śmiechu.
- Nie, czemu? Możesz mi tak dziękować znacznie częściej- puściłem jej oczko.
Ruszyliśmy do pobliskiej kawiarni.
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi z tym balem? Pytałam ciebie czy ominęło mnie coś ważnego, ale ty stwierdziłeś ze nie- mruknęła średnio zadowolona gdy usiedliśmy już w kawiarni.
- Nie marudź tyle. Pod koniec tego tygodnia organizują bal w naszej szkole- dziewczyna słuchała i uniosła lekko brwi ku górze więc zmuszony byłem dalej kontynuować.
- Organizują go z okazji rocznicy istnienia naszej akademii- wzruszyłem ramionami- I tak sobie myślałem czy nie chciałabyś wybrać się na niego ze mną?- nie odrywałem spojrzenia od dziewczyny, która delikatnie się uśmiechnęła, a jej oczy się ożywiły.

Kilka dni poźniej, dzień balu.

Po treningu na parkurze, rozsiodłałem Avengera. Idąc korytarzem stajni zauważyłem, że boks Fijero jest pusty. Padoki były zabłocone i całe w wielkich kałużach przez nieprzyjemną, angielską pogodę. Obecnie żaden koń na nich nie przebywał, bo żaden właściciel nie pchał tam swojego wierzchowca. Udałem się w stronę hali. Nie mam pojęcia czemu tam, ale się udało. Fijero biegł wzdłuż ściany ogromnej hali, a Blair stała na środku i z uśmiechem podążała wzrokiem za swoim ukochanym koniem. Stała akurat tyłem więc mnie nie widziała. Zanim Fijero okrążył halę i znalazł się przy wyjściu ja podszedłem do dziewczyny objejmując ją w pasie i kładąc brodę na jej ramieniu.
Blair wzdrygnęła się lekko, ale gdy zorientowała się, że to tylko ja - rozluźniła się.
- Lubisz strszayć ludzi?- padły pierwsze słowa.
- Też miło cię widzieć- wyszczerzyłem się.


Blair?
Takie sobie... Nie miałam jakoś pomysłu... :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz