Strony

czwartek, 21 grudnia 2017

Od Anastasii cd. Oliego

Czułam jak oczy powoli zaczynają zamykać mi się ze zmęczenia, co dodatkowo wspierane było przez Oliego, który delikatnie głaskał mnie po plecach zakreślając na nich różne wzorki. Był naprawdę w porządku osobą, ale... niestety tylko czasem. Zastanawiało mnie, czy zawsze tak się zachowywał, może to, że jest dla mnie miły jest próbą zaciągnięcia mnie do łóżka, jak każdą inną? Myślę, że nie, chociaż... nigdy z nim do końca nic nie wiadomo. Nie chciałabym, żeby okazało się, że tak właśnie jest, zdążyłam naprawdę go polubić i nie chciałabym, żeby w jakikolwiek sposób mnie zranił. Mimo wszystko na wszelki wypadek staram się trzymać pewien dystans. Wiem, jaki jest Oli i jaki styl życia prowadzi. 
Nie wiem jak długo spałam, ale widząc jak promienie słońca wpadają do pomieszczenia, wiedziałam, że nie mogło to trwać zbyt długo. Tak naprawdę pewnie wciąż bym spała, gdyby nie dźwięk mojego telefonu. Z trudem sięgnęłam po komórkę leżącą na szafce nocnej i po odblokowaniu go zauważyłam wiadomość od Imany. Wysłała mi zdjęcie sukienki, jaką kupiła na bal i ... cholera jasna, sukienka! Miałam ją kupić już tydzień temu i jak zwykle zapomniałam.
- Oli - szepnęłam, szturchając chłopaka w ramię.
- Jeszcze pięć minut - mruknął pod nosem, przekręcając się na drugi bok.
- Oli - powtórzyłam głośniej.
- Co?
- Muszę jechać do miasta.
- Po co? - Uniósł głowę i zmrużył oczy, chcąc powoli przyzwyczaić je do światła.
- Po sukienkę na bal - westchnęłam, wstając z łóżka. Pospiesznie spakowałam portfel i telefon do torebki, chcąc zdążyć przed zamknięciem sklepów.
- Bal jest jutro, a ty jeszcze jej nie kupiłaś? - Zmarszczył brwi, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- A ty masz garnitur? - Spróbowałam odbić piłeczkę, jednak obawiałam się, że nie wyjdę wygrana z tej sytuacji.
- Już dawno - westchnął, po czym uśmiechnął się szeroko - Chodźmy już, bo nam sklepy pozamykają, a muszę koniecznie pomóc ci w wyborze odpowiedniej kreacji.
Wywróciłam oczami i ubrałam na nogi wysokie, czarne botki, a płaszcz w tym samym kolorze przerzuciłam sobie przez ramię.
Oli pobiegł szybko do siebie, żeby się przebrać, a ja w tym czasie zajęłam się samochodem, którego szyby przez niesprzyjającą pogodę były całe oszronione. Spojrzałam na zachmurzone niebo, obawiając się, że zaraz zacznie sypać śnieg. Gdzie moje ukochane lato? Gdzie krótkie spodenki? Gdzie piękne słoneczko? Gdzie wysokie temperatury? Ekh.. jak można lubić zimę? Osobiście uważam ją za najgorszą porę roku i raczej nigdy się do niej nie przekonam.
Wyjęłam z kieszeni rękawiczki i naciągnęłam je na zmarznięte już dłonie. Pospiesznie wyczyściłam szybę i wsiadłam do środka, czekając aż Oli raczy zaszczycić mnie swoją obecnością. W między czasie odpaliłam silnik i uruchomiłam ogrzewanie, bo w innym wypadku chyba bym tu nie wytrzymała. Rozejrzałam się po parkingu, jednak nigdzie nie widziałam chłopaka. Dopiero po dłuższej chwili zauważyłam jak drzwi wejściowe do akademika się otwierają i staje w nich Oli. Powoli schodził po schodach, jednak chwilę później nie udało mu się obronić przed ślizgiem na lodzie i zaliczeniu porządnej gleby.
- Cały jesteś? - Zaśmiałam się, uchylając szybę.
- Cały i zdrowy! - Odkrzyknął próbując się podnieść, jednak znowu się poślizgnął. Dopiero po kilku próbach udało mu się wstać i doczłapać do samochodu. Od razu dopadł się do radia, jednak tym razem nie miałam ochoty się z nim kłócić.
~~*~~*~~
Jeden sklep, setki sukienek, brak możliwości zdecydowania się na którąś z nich.. oczywiście z początku na pomoc Oliego nie mogłam liczyć, bo zajęty był zagadywaniem jednej z pracownic. Przekładałam co chwila nowe wieszaki z sukienkami, jednak znalezienie czegoś odpowiedniego było wręcz niemożliwe. Wzięłam do ręki ciemnoróżową, wpadającą lekko w czerwień i przyłożyłam do siebie. Sięgała mi mniej więcej do kolan i miała długie rozcięcie na boku. Ładna.
- Przymierz tą. - Usłyszałam głos Oliego, a zaraz potem wcisnął mi do rąk czarny materiał. Rozłożyłam ją przed sobą i.. no cóż.
- Ona ma dekolt do pępka - mruknęłam pod nosem.
- No i? - Uniósł brwi, widocznie nie zauważając w czym tkwi problem.
- To szkolna impreza, nie pójdę w czymś takim.
- Tylko przymierz - jęknął obracając mnie w stronę przymierzalni.
Westchnęłam ciężko, jednak zrobiłam to o co mnie prosił. Sukienka faktycznie była ładna, jednak nie było możliwości, żebym ubrała coś takiego na szkolny bal. Najchętniej wzięłabym prostą sukienkę, bez żadnych większych ozdobników i błyskotek. 
Przejrzałam się w lustrze i.. na pewno jej nie kupię. Odchyliłam zasłonkę od przebieralni, chcąc uniknąć pretensji od Oliego, że nawet mu się nie pokazałam w wybranej przez niego sukience.
- Jest idealna. - Uśmiechnął się.
- Mhm, tylko nie na szkolny bal. - Wywróciłam oczami. - Podaj mi tamtą ciemnoróżową.
Oczywiście zanim chłopak wziął odpowiednią sukienkę, zdążyłam już się nieźle zirytować, bo oczywiście określenie ciemnoróżowa było zbyt niedokładne.
Po przymierzeniu kolejnej uznałam, że wystarczy tego przymierzania i bez większego zastanowienia kupiłam właśnie tą, która od początku wpadła mi w oko.
- Wychodzimy - mruknęłam do Oliego, który znów bajerował pracownicę sklepu. Musiałam chwilę poczekać, aż wymienią się numerami i wreszcie mogliśmy wyjść.
Irytowało mnie jego zachowanie, ale.. czego mogłam się spodziewać? Dokładnie wiedziałam jak wygląda sytuacja i jaki jest jego charakter, więc powinnam się już przyzwyczaić. Wciąż mam głupią nadzieję, że się zmieni, że jednak jest inny. Nie wiem, dlaczego tak bardzo mi na tym zależy, tym bardziej, że na pewno się zawiodę.
~~*~~*~~
Do balu zostały zaledwie dwie godziny, a ja byłam w totalnej rozsypce. Ledwo wyszłam spod prysznica i zawiązałam ręcznik na mokrych włosach, a już musiałam zacząć rozkładać kosmetyki na biurku. Kto zawsze musi się spóźnić? Oczywiście, że ja.
Na szczęście zrobienie makijażu nie zajęło mi o dziwo zbyt wiele czasu. Postawiłam na coś delikatnego, jednak wyrazistego. Włosy pospiesznie wysuszyłam i zrobiłam na nich delikatne loki, chociaż mogę się założyć, że po zaledwie godzinie będą one idealnie proste. Przejrzałam się jeszcze raz w lusterku i wymusiłam uśmiech do swojego odbicia. Odetchnęłam ciężko i podeszłam do szafy, biorąc pierwszy z brzegu zestaw bielizny, który okazał się być wykonany z czarnej koronki. Założyłam ją i zerknęłam ukradkiem na zegarek, orientując się, że dokładnie za pół godziny zaczyna się bal, a wszyscy powinni przyjść chwilę wcześniej żeby zająć lepsze miejsca. Super! Będę siedzieć przy toaletach, bo lepszej miejscówki nie dam rady sobie znaleźć, jak przyjdę tak spóźniona. Biegałam po całym pokoju, z jednego kąta w drugi nie wiedząc do końca czego szukam. Wyjęłam z szafy sukienkę i ostrożnie odłożyłam ją na łóżko, a zaraz potem pobiegłam po szpilki, które rzuciłam gdzieś obok szafki. Pobiegłam szybko do łazienki i wyjęłam z pudełeczka bransoletkę oraz pierścionek, który dostałam od Oliego.
W tym samym czasie, jak wyszłam z toalety z zamiarem założenia już swojej kreacji, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Kto tam? - Zawołałam, podnosząc sukienkę i zdejmując ją z wieszaka.
- Oli.
- Wejdź, tylko nie patrz - mruknęłam pod nosem, jednak wiedziałam, że bardzo dobrze mnie usłyszał.


Oli?
obiecany gif pojawi się w następnym opowiadaniu, pod warunkiem, że zakończysz je jakoś w trakcie trwania balu XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz