- Może pójdę otworzyć. - Spojrzał na mnie.
- Może powinieneś. - Popatrzyłam na drzwi i z powrotem na Edwarda.
Edward wstał z kanapy i podszedł do drzwi, po czym zaczął szukać po kieszeniach klucza. Znalazł go, po czym otworzył drzwi. Ku naszym oczom ukazała się starsza Pani:
- Dzień dobry. - Powiedział Edward.
- Witam. - Uśmiechnęła się.
- W czym mogę pomóc? - Zapytał.
- Wczorajszego popołudnia listonosz przyniósł listy do was. A z uwagi iz was nie było, dał je nam. - Wręczyła listy.
- Dziękuje bardzo. - Posłał jej miły uśmiech.
- Nie ma za co. Do widzenia. - Odwróciła się i poszła.
- Do widzenia... - Powiedział skołowany jej zachowaniem.
- Wracaj do mnie!
Wykrzyczałam półgłosem, nadal siedząc na kanapie. Edward w mgnieniu oka zamknął z powrotem dom na klucz, po czym wrócił na miejsce. Usiadł na kanapie nadal trzymając w ręku listy. Zabrałam jeden z trzech i zaczęłam otwierać:
- Co ty robisz? - Chwycił list z drugiej strony.
- Otwieram? Nie widzisz? - Wystawiłam mu język.
- Ale Alexs czy Bonnie nie zabiją nas za to? - Popatrzył na mnie.
- Ja je otwieram. A mnie nie zabiją. - Uśmiechnęłam się.
Zaczęłam otwierać jeden z listów:
- Ten jest do Bonnie. - Spoglądnęłam na kopertę.
- Czytaj. - Zainteresował się.
- Hej Bonnie. Mam nadzieję że u ciebie wszystko okej. ~*~ Kochana Mama. Ps. Odpisz szybko.
- A ten drugi? - Podał mi kolejny list.
- He? To list zaadresowany do Alexsa... Z Wojska?! - Zrobiłam wielkie oczy.
- Czytaj! - Poprawił się.
- Od Generała jakiegoś tam... Gratulujemy Panu. Został Pan przydzielony do oddziału II. ~Gadanie o teście pisemnym i o jego teście sprawnościowym~ Z uwagi na wysoki procent Pana możliwości, nie zostaje Pan wysłany na front. Zostaje Pan przydzielony
na miesiąc próbny, do oddziału "HZ" w Zachodniej Kanadzie. Nasz kraj potrzebuje takich ludzi jak Pan. Z uszanowaniem, Generał...
- Oho, to dość ciekawe. - Powiedział z sarkazmem.
- Oh no weź. Nie bądź aż tak przerażająco sarkastyczny. - Położyłam mu głowę na ramieniu.
- Dobrze kochanie, mogę spróbować. - Posłał mi słaby uśmiech.
- Dawaj go mnie tu. - Wyciągam rękę po ostatni list.
- Proszę cie bardzo. - Podał mi go.
- Szanowi państwo Watherfield, z przykrością musimy Państwa poinformować o pogarszających się wynikach Kim. Leczenie Chemioterapią nie daje dużych rezultatów. Organizm dziewczynki jest wycieńczony walką z rakiem. Choroba powoli przezwycięża
osłabiony organizm dziecka. Z przykrością informujemy iż nie zostało jej za dużo czasu, maximum 3 miesiące.
Z uszanowaniem Doktor Pheter...
Ręce zaczęły mi się trząść. Siedzieliśmy w całkowitej ciszy. Oboje nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
Edwardzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz