Strony

środa, 26 lipca 2017

Od Isabelle cd. Harry`ego

I jeszcze zamierzał się kłócić. Jakby miał szansę, ale ja wiedziałam swoje. Jak zawsze zresztą. Poza tym, byłam zaskoczona, że nie odpuszczał. Trzeba przyznać, że ma tą uroczą zaciętość.
- Przecież było wyraźnie powiedziane - skrzyżował ręce, a jego brwi delikatnie się opuściły. Jak widać, zaczyna się całkiem poważna rozmowa. O ile powagą można nazwać mój wewnętrzny śmiech, który pojawiał się za każdym razem, gdy słyszałam to delikatne zbulwersowanie w głosie chłopaka.
- No właśnie. Podkreśliłam, że wygrałam - wzruszyłam ramionami, patrząc na Harry`ego pytającym spojrzeniem.
- Nie chodziło mi... Isabelle! - zacisnęłam usta by przypadkiem nie zepsuć tego co zaczęłam.
- Co?
- To jest ewidentnie not fair - chłopak usiadł na drugim fotelu.
- Masz rację. Ta sprzeczka jest niesprawiedliwa, bo to oczywiste, że wygrałam - odpowiedziałam, wzruszając ramionami i utrzymując poważny wyraz twarzy.
- Przecież...
- Wypchnę cię w najmniej spodziewanym momencie przez balkon - powiedziałam na jednym wdechu. Harry odruchowo chciał dokończyć swoje zdanie, ale momentalnie spoważniał, patrząc na mnie w ciszy, jakbym była potencjalnym zamachowcem i naprawdę planowała skok na jego życie.
- To jest ten argument nie do podważenia?
- Jak cenisz swoje życie to owszem - posłałam mu delikatny uśmiech.
- I ty twierdzisz, że jesteś delikatna w obchodzeniu z ludźmi!? - zamyśliłam się, unosząc delikatnie palec do góry.
- Jakby na to spojrzeć to mogłabym cię przecież nie informować zanim zrzuciłabym cię z tego balkonu - pokiwałam głową tym samym potwierdzając jego zdanie. Owszem, jestem delikatna w obchodzeniu się ludźmi. Harry popatrzył na mnie ze zmrużonymi oczami i odwrócił się, mrucząc coś pod nosem. Wykorzystałam okazję i uśmiechnęłam się, nie ukrywając, całkiem zadowolona. Uwielbiam go denerwować, choć to nie jest przyjemne. No cóż... ale potrafię to wynagrodzić. Oczywiście nie od razu. Niech sobie trochę pożyje w świadomości, że nie odpuszczę.
- Mam dziękować za otrzymaną łaskę? - mruknął.
- Możesz. Chociaż podziękujesz mi jak już przyniesiesz to wino i zamienisz się z utalentowanego piosenkarza w zawodowego masażystę - puściłam mu oczko. I to był koniec, bo on po prostu się obraził. Zniknął w pokoju i siedział cicho. No proszę. A jednak potrafi. Odłożyłam książkę na bok i spojrzałam na przymknięte drzwi. Nie powiem, zaskoczył mnie. Zaśmiałam się pod nosem, zarzucając sobie bluzę na ramiona. Niby było lato, ale w hotelu zrobiło się dosyć chłodno. Całkowicie po cichu zamówiłam wino półwytrawne. Od zawsze wolałam delikatny posmak słodyczy niż cierpki smak wytrawnego, a jeśli już miałam przyjąć porażkę to wino wybiorę sama i chociaż ta nutka cukru zamieni gorzki smak triumfu Harry`ego, który na pewno będzie zadowolony jak dziecko z powodu tego, że się przyznałam. Naturalnie, że mu zaprzeczę, ale niech ma kochane dziecię.
Usiadłam z powrotem na fotel, kładąc butelkę za oparciem.
- Chodź księżniczko! - krzyknęłam, aby wynurzył się z swojej ostoi spokoju, ciszy i wegetacji. Odpowiedziała mi cisza i niezrozumiały pomruk chłopaka - No chodź. Mam coś dla ciebie - spojrzałam na butelkę, dokładnie ją oglądając. Po chwili usłyszałam ciche szurnięcia w pokoju i wolne kroki. Uśmiechnęłam się sama do siebie i kątem oka spojrzałam na drzwi od sypialni. Harry oparł się o framugę z obojętną miną. Kiwnęłam głową by podszedł bliżej.
- Nie zamierzam się sprzeczać z kimś kto gra pas juste - odpowiedział we francuskim. Chyba się nawet do tego przygotował.
- Nie ma sprawy - wzruszyłam ramionami i uniosłam wino do góry - Rozumiem, że ta butelka też zostaje dla mnie? - posłałam mu uśmiech i zamrugałam oczami. Wyprostował się i obszedł dookoła. Na jego twarzy wymalował się delikatny uśmiech, gdy usiadł obok. Przechylił głowę.
- Isabelle?
- Cii... nie psuj tej chwili, bo zmienię zdanie - uniosłam dłoń do góry i podałam mu kieliszek - To jak moja królewno? Przeszły fochy? - rozsiadłam się na kanapie, skierowana w jego stronę i zbliżyłam szkło. Zmierzył mnie spojrzeniem, potem spojrzał na wino i z powrotem na mnie. Uśmiechnął się szeroko i stuknął kieliszkiem o mój.
- Nie obraziłem się - przewróciłam oczami, kiwając głową.
- Oczywiście. Tylko postanowiłeś... - spojrzał na mnie znad kieliszka wina. Odwróciłam głowę - Nie ważne - pisnęłam.
- Dokończ. Postanowiłem co? - starał się złapać mój wzrok.
- Mówię, że nic. To tylko moje nic nieznaczące przemyślenia - machnęłam ręką, upijając kolejny łyk wina.
- A mi się wydaje, że jednak znaczące. Śmiało możesz dokończyć - wyszczerzył się.
- Harry... bo balkon wejdzie w życie - trąciłam go ręką, śmiejąc się - A teraz delektuj się wygraną, bo rzadko pozwolę ci na to - mruknęłam, opierając nogi na jego kolanach. Skierował na mnie spojrzenie, a ja wzruszyłam ramionami.
- Podobno musisz mi zapewnić wszystko co najlepsze. Nie zdziw się, ale potrafię to wykorzystać - posłałam mu buziaka. Pokręcił głową i westchnął cicho.
- I dlaczego ja się na to pisałem? - mruknął pod nosem.
- Ej! Bo tym razem ja się obrażę - odstawiłam kieliszek na stolik i skrzyżowałam ręce na piersi. Pokiwał głową, mówiąc, że rozumie i za nic w życiu nie chciałby tego doznać, bo zapewne jakbyśmy zamienili się miejscami to bym nawet nie pomyślała o wyjściu z pokoju. Prychnęłam w podzięce. Następnie dorwaliśmy się do pilota, leżącego niedaleko, uznając, że włączenie telewizora nie jest całkiem złym pomysłem.
- Tylko coś ciekawego, błagam - zwróciłam się do niego. Przejął sprzęt, bo stwierdził, że ja jak wybieram filmy to on zawsze będzie płakał.
- Sądzisz, że ja wybiorę coś nudnego? - spojrzałam na czarny ekran. Na razie to nic takiego się tam nie pokazało. Spojrzałam na chłopaka.
- Nie działa - wzruszył ramionami i nacisnął ponownie guzik. W pomieszczeniu zabrzmiała głośno muzyka i byłam pewna, że jakbym jej szybko nie wyłączyła to personel pojawiłby się w drzwiach. Spojrzeliśmy na siebie - A to do wieży jest - Harry odezwał się, jakby odkrył coś niemożliwego - To wiele wyjaśnia.
- Wciskałeś guzik od głośności? - uniosłam brwi, zabierając mu pilota.
- A w czym problem? - wybuchnęłam śmiechem.
- Robimy tak... włączam i szybko ściszam, zanim zdążą nas wyprosić. Na trzy...
- Ja chcę - wyciągnął rękę. Skłoniłam głowę, oddając mu urządzenie.
- Raz...
- Trzy! - włączył i szybko ściszył.
- Po jeden jest dwa.
- A ty uważasz, że ja matematyki nie potrafię?
- Zacznę tak podejrzewać.
- Więc z tego co wiem, powinny być dwie nagrody.
- Tak? W moich obliczeniach, jeśli jesteśmy już w temacie, załatwiłam bardzo dobre wino i przyznałam się, choć nadal uważam, że ja miałam rację. Wątpię abym cokolwiek pominęła - wzięłam kolejny łyk napoju i skupiłam się na piosence lecącej w tle. Lubiłam ten kawałek i choć był stary to nadal miał w sobie ten ciągnący rytm. Natalie Imbruglia z piosenką Torn. Cicho zaczęłam nucić pod nosem, uciszając tymczasowo pomruki Harry`ego i uśmiechając się do niego.

Harry?
Masaż pozostawiam tobie ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz