Strony

sobota, 3 czerwca 2017

Od Sean'a CD Raelene

Byłe właśnie na przejażdżce z Flashem, kiedy usłyszałem odgłos wpadania czegoś do wody, a potem krzyk i dźwięk uderzania o taflę wody. Natychmiast zawróciłem konia i galopem dotarłem na miejsce. Zobaczyłem dziewczynę, którą poznałem wcześniej. Flash zarzucił tylko łbem, nie lubił wchodzić do wody, nie bał się, jednak zwyczajnie tego nie lubił. Nakazałem mu tam wejść, co jak co, ale nie jestem bezduszny. Może bywał zimny, ale nie jestem potworem.
Kiedy Flash podpłynął wystarczająco blisko, zeskoczyłem z jego grzbietu i pomogłem dziewczynie wsiąść w siodło. Ja sam, zostałem w wodzie i prowadziłem konia do najpłytszego miejsca. Raelene nie dałaby rady, była zmęczona, a Flash potrzebował kogoś, kto da radę zmusić go do wysiłku.
Kiedy byliśmy już na lądzie, zdjąłem dziewczynę z siodła i posadziłem ją na trawie. Chwilę się krztusiła, ale szybko złapała oddech i uspokoiła się.
- W porządku? Nic ci nie jest? - zapytałem, kiedy dziewczyna spojrzała na mnie, po raz pierwszy od chwili kiedy wyciągnąłem ją z wody.
- Tak, jest dobrze. Już dobrze. - powtarzała to, tak jakby sama chciała w to uwierzyć. Zauważyłem, że cała trzęsła się z zimna. Nic dziwnego. Woda była jeszcze lodowata, nie najlepszy czas na kąpiel. Teraz, byłem zadowolony że jechałem bez bluzy, która była w plecaku który teraz leżał w trawie. Wyjąłem z niego czarną, zakładaną przez głowę bluzę i podałem dziewczynie.
- Masz, załóż. Jeszcze się przeziębisz i co wtedy? - Powiedziałem, miała obiekcję jednak w końcu uległa i założyła bluzę, ja sam zadowolony, że świeciło słońce i że siodło wyschło, posadziłem na koniu Raelene. Muszę przyznać, że była bardzo lekka. Flash był dość wysoki, więc miała lekkie problemy. Kiedy jej się udało, ja sam wsiadłem na jego grzbiet.
- Raelene, obejmij mnie w pasie, chyba, że chcesz spaść podczas podróży do Akademii. - od razu poczułem, jak ręce dziewczyny mnie oplatają. Zaśmiałem się, po czym od razu popędziłem Flasha do galopu. Miałem wrażenie, że podczas akcji ratunkowej straciłem telefon.
****
Cztery godziny potem, siedziałem i czyściłem Flasha. Nie miałem co robić, przyjaciół brak, telefonu bar (tak, straciłem go podczas akcji ratunkowej), został mi tylko Flash.
- Dobrze się spisałeś chłopaku, masz, zasłużyłeś - dałem ogierowi marchewkę, po czym wyszedłem z boksu. Nagle poczułem, jak ktoś we mnie uderza. To dziewczyna, którą wyciągałem z wody. Raelene.
- O! Hej Sean, posłuchaj, bo... tak właściwie, nie podziękowałam ci za ratunek. Zarumieniła się. Uśmiechnąłem się.
- Przestań, w końcu, pomagać trzeba co nie? Nie ma za co. Słuchaj, sorry, ale jestem zmęczony. Pogadamy jutro okej? - dziewczyna skinęła głową i odeszła a ja poszedłem do pokoju. Od razu padłem na łóżko, zmęczony dzisiejszym dniem.
Raelene?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz