Kiedy Flash podpłynął wystarczająco blisko, zeskoczyłem z jego grzbietu i pomogłem dziewczynie wsiąść w siodło. Ja sam, zostałem w wodzie i prowadziłem konia do najpłytszego miejsca. Raelene nie dałaby rady, była zmęczona, a Flash potrzebował kogoś, kto da radę zmusić go do wysiłku.
Kiedy byliśmy już na lądzie, zdjąłem dziewczynę z siodła i posadziłem ją na trawie. Chwilę się krztusiła, ale szybko złapała oddech i uspokoiła się.
- W porządku? Nic ci nie jest? - zapytałem, kiedy dziewczyna spojrzała na mnie, po raz pierwszy od chwili kiedy wyciągnąłem ją z wody.
- Tak, jest dobrze. Już dobrze. - powtarzała to, tak jakby sama chciała w to uwierzyć. Zauważyłem, że cała trzęsła się z zimna. Nic dziwnego. Woda była jeszcze lodowata, nie najlepszy czas na kąpiel. Teraz, byłem zadowolony że jechałem bez bluzy, która była w plecaku który teraz leżał w trawie. Wyjąłem z niego czarną, zakładaną przez głowę bluzę i podałem dziewczynie.
- Masz, załóż. Jeszcze się przeziębisz i co wtedy? - Powiedziałem, miała obiekcję jednak w końcu uległa i założyła bluzę, ja sam zadowolony, że świeciło słońce i że siodło wyschło, posadziłem na koniu Raelene. Muszę przyznać, że była bardzo lekka. Flash był dość wysoki, więc miała lekkie problemy. Kiedy jej się udało, ja sam wsiadłem na jego grzbiet.
- Raelene, obejmij mnie w pasie, chyba, że chcesz spaść podczas podróży do Akademii. - od razu poczułem, jak ręce dziewczyny mnie oplatają. Zaśmiałem się, po czym od razu popędziłem Flasha do galopu. Miałem wrażenie, że podczas akcji ratunkowej straciłem telefon.
****
Cztery godziny potem, siedziałem i czyściłem Flasha. Nie miałem co robić, przyjaciół brak, telefonu bar (tak, straciłem go podczas akcji ratunkowej), został mi tylko Flash.
- Dobrze się spisałeś chłopaku, masz, zasłużyłeś - dałem ogierowi marchewkę, po czym wyszedłem z boksu. Nagle poczułem, jak ktoś we mnie uderza. To dziewczyna, którą wyciągałem z wody. Raelene.
- O! Hej Sean, posłuchaj, bo... tak właściwie, nie podziękowałam ci za ratunek. Zarumieniła się. Uśmiechnąłem się.
- Przestań, w końcu, pomagać trzeba co nie? Nie ma za co. Słuchaj, sorry, ale jestem zmęczony. Pogadamy jutro okej? - dziewczyna skinęła głową i odeszła a ja poszedłem do pokoju. Od razu padłem na łóżko, zmęczony dzisiejszym dniem.
Raelene?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz