Strony

środa, 3 maja 2017

Od Nathaniel'a Cd Marie

Westchnąłem ciężko, sięgając po pilot.
I tak w końcu dobiorę się do tych chipsów.
Włączyłem telewizor i zacząłem skakać po wszystkich programach w całkiem przypadkowej kolejności, nie zwracając nawet uwagi na to, co właściwie puszczają.
- Co ty robisz? - zwróciła się do mnie dziewczyna.
Dopiero po chwili ocknąłem się z transu i przestałem przewijać programy, zatrzymując się na jakimś durnym teleturnieju. Spojrzałem na Marie, uśmiechając się niewinnie.
- O nie, tylko nie to! - jęknęła, gdy tylko zerknęła na ekran telewizora.
Prychnąłem śmiechem, klikając na przycisk zmiany kanału.
- Co cię tak bawi? - niemalże piorunowała mnie wzrokiem.
- Nic... - wyszczerzyłem zęby, następnie korzystając z nieuwagi dziewczyny wyciągnąłem z paczki kilka chipsów.
- Ej! Gdzie te łapska?
- Przykro mi, już zjadłem.
Marie wbrew swojej woli zaczęła się śmiać. Hm... może jednak nie jest taka zła z charakteru?
W kącie pokoju usłyszałem syczenie. Już po chwili zza rogu wyszła imponujących rozmiarów kocica.
- Nat... co to jest...? - wyjąkała Marie wstrzymując oddech.
- To mój pupilek. Spokojnie, wydaje mi się, że nic ci nie zrobi.
- Co?
- Gdyby chciała ci coś zrobić, rzuciłaby się na ciebie natychmiastowo. - spojrzałem na moją towarzyszkę ze śmiertelną powagą wymalowaną na twarzy.
- Jesteś stuknięty. Trzymasz w pokoju dzikią bestię.
Po słowach dziewczyny usłyszałem groźne warknięcie mojego zwierzaka.
-Nie dzikią bestię, bo są dwie. Oto przedstawiam ci Cleo i Chiquitę. Koty. - poklepałem lekko miejsce na łóżku obok mnie, a po chwili jedna z moich zwierzęcych towarzyszek wskoczyła na nie. Marie lekko drgnęła.
- Nie bój się. Daj rękę.
- Nie. - stanowczo odmówiła.
- No daj, nic ci nie zrobi - zaśmiałem się.
Zirytowana moim uporem dziewczyna podała mi swoją dłoń. Chwyciłem ją delikatnie i położyłem na gładkiej sierści Cleo, a ta pod wpływem dotyku zamruczała zadowolona.
- No... może nie jest taka zła.
Słysząc ten komentarz uśmiechnąłem się szeroko.
- Skąd je masz? - wypaliła nagle.
- Chiquita jest ze mną od 4 lat, gdy ją kupiłem, była jeszcze bardzo młoda i mogłem ją oswoić. Cleo posiadam od niedawna, gdy trafiła w moje ręce, była odrobinkę dzika, teraz tylko sporadycznie zdarza jej się zaatakować obcych ludzi.
- Nie zabiła nikogo?
- Nie - zacząłem się śmiać - tylko dość boleśnie poraniła - odsłoniłem dość sporą, jednak słabo widoczną bliznę na karku.
- To dlaczego wciąż ją masz, skoro zrobiła ci krzywdę?
- Bo się do niej przywiązałem, ona z resztą też. Zaatakowała mnie na samym początku naszej "znajomości", a ja najprościej w świecie nie wiedziałem z czym mam do czynienia.
- Ale...
- Co oglądamy? - przerwałem jej uśmiechając się złośliwie.

Marie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz