Strony

środa, 3 maja 2017

Od Marie CD James'a

Moje ręce były lodowate, mimo iż miałam na nich jeździeckie rękawiczki. Od momentu spotkania z kałużą czułam się fatalnie. Telepało mną,a moje poliki zmieniły kolor na czerwony. Głowa była rozgrzana. James jechał obok mnie co chwila rzucając na mnie wzrokiem.
-  Źle się czujesz. - powiedział zdecydowanie.
- Tylko troszkę. - otarłam kapiący nos.
- Nie trochę tylko bardzo. - stwierdził brunet. - Niech ja cię jutro zobaczę na zajęciach, treningu, czy gdziekolwiek indziej niż w łózko.
- Bo co mi zrobisz? - mruknęłam.
- Bić cię nie będę, ale mam swoje sposoby i ty dobrze o tym wiesz. - puścił mi perskie oczko.
Reszta drogi do Morgan odbyła się w ciszy. Niezręcznej ciszy. W stajni James zajął się końmi, a mi nakazał usiąść na snopku siana i na niego poczekać.  Na początku opierałam się głową o jeden z boksów, ale po chwili stwierdziłam, że rozłożę się bardziej.  W efekcie praktycznie leżałam belce z przymkniętymi oczami, nawet wygodna opcja. Po chwili jednak poczułam jak ktoś chwyta mnie i podnosi.
- James co ty robisz. - wymamrotałam, a moje ręce bezwładnie opadły na plecy chłopaka.
- Przecież widzę, że czujesz się fatalnie. - nawet nie trudziłam się z zobaczeniem gdzie mnie niesie.
Przymknęłam oczy. Chwilę później usłyszałam i poczułam jak wchodzi po schodach, otwiera i zamyka drzwi, potem znów wchodzi po schodach, znów otwiera jakieś drzwi i nagle odkłada mnie na jakieś łóżko.
- Gdzie ja jestem? - natychmiastowo poderwałam się rozglądając po pomieszczeniu. Był to pokój bruneta.
- U mnie. Rozbierz się i połóż do łóżka. - brzmiało to jak rozkaz.
Popatrzyłam na niego wymownie.
- No co? Jak się jest chorym to się leży w łóżku. Poza tym nie raz widziałem cię w bieliźnie, nawet bez. - usiadł obok mnie.
- Proszę Cię. - westchnęłam ciężko i przewróciłam oczami. - Jestem brudna.
- Idź się wykąp. A jeśli leżenie w moim łóżku w samej bieliźnie to dla ciebie taki problem mogę dać ci moje rzeczy. - zaproponował.
- Wolałabym jednak leżeć u siebie. - chciałam już wstać z łóżka, ale James zatrzymał mnie chwytając za nadgarstek.
- To ja proszę Ciebie. Idź do łazienki, a ja załatwię jakieś leki i herbatę. - ucisk jego dłoni poluzował się.
Zamyśliłam się przez chwilę. Uległam jednak chłopakowi, który z uśmiechem odprowadził mnie wzrokiem w kierunku łazienki. On się zachowuję jakbyśmy nadal byli razem. To jest tak niezręczne, ale z drugiej strony urocze i słodkie.  Gdy woda nalewała się do wanny ja w tym czasie zmywałam makijaż i rozpuściłam włosy. Chyba faktycznie będę chora. Czułam jak łupie mnie w kościach.  Zrzuciłam z siebie przemoczone ubrania i weszłam do gorącej wanny. Niesamowite uczucie gdy cała telepiąca się z zimna wchodzisz do ciepłej wody. Było tak przyjemnie.  Zaczęłam myć się dokładnie.  Aż żal było mi wychodzić, ale woda zaczęła stygnąć. Chwyciłam za wiszący przy wannie jedwabny ręcznik i wytarłam się nim do sucha. Przewiązałam się nim przy okazji zabierając z podłogi moje koronkowe majtki i zakładając je na siebie. Wróciłam do sypialni. Była pusta, a na łóżku leżała szara koszulka z żółtym napisem Holister. Wciągnęłam ją na siebie rzucając przy tym ręcznik na ziemię. Wyglądałam w niej jak w worku, ale na codzień nie noszę rozmiaru XL.  Gdy byłam gotowa, wgramoliłam się w jeszcze niewygrzaną pościel i wygodnie się w niej rozłożyłam.

James?








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz