Strony

sobota, 15 kwietnia 2017

Od Łucji cd. Christopher'a

Od samego rana nie widziałam nigdzie Christopher'a. Nie przyszedł ani na poranny trening, ani do szkoły, nawet nie pojawił się na śniadaniu. Z początku pomyślałam, że zaspał, jednak gdy dochodziła już godzina dwunasta, a jego wciąż nie było zaczęłam się martwić. Nie miałam do tego zbytnich powodów, jednak moje przewrażliwienie wzięło górę i gdy tylko wyszłam z ostatniej lekcji, zamiast do siebie udałam się w stronę pokoju Chrisa. Gdy tylko znalazłam się przy odpowiednich drzwiach, zapukałam kilkukrotnie, jednak nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Już miałam odejść, jednak odruchowo złapałam za klamkę i.. okazało się otwarte. Trochę się przestraszyłam, a moje serce zabiło szybciej w obawie, że coś się stało. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, jednak nigdzie mnie było chłopaka. Moją uwagę przykuła kartka, leżącą obok łóżka. Podeszłam bliżej i kucnęłam, żeby podnieść znalezisko i odłożyć je na biurko. Okazało się, że to rysunek, bardzo ładny rysunek. Przedstawiał on wizerunek dziewczyny, która obejmowała ręką głowę konia. Na jej nadgarstku widniała drobna bransoletka, identyczna jak moja. Po chwili usłyszałam skrzypnięcie drzwi i czyjś głos, na którego dźwięk aż podskoczyłam, upuszczając kartkę.
- Lucy?
Słysząc głos Chrisa za sobą, momentalnie się odwróciłam. Chłopak wyszedł właśnie z łazienki i no.. miał na sobie jedynie ręcznik przewiązany w pasie, a ja w tym momencie pożałowałam, że w ogóle tu przyszłam. Policzki od razu mnie zapiekły i byłam pewna, że zrobiłam się czerwona jak burak. Jest to jedna z rzeczy, czy czynności, których najbardziej w sobie nie lubię.
- Wybacz, jaa... Drzwi były otwarte... Pukałam, ale nikt nie odpowiadał, więc weszłam. - Zaczęłam się dość gorączkowo tłumaczyć.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnął się delikatnie.
- Kto to? - Wskazałam palcem na rysunek, chcąc jakoś odwrócić uwagę od moich rozpalonych policzków.
- Zdaje się, że ty z Omegą - zaśmiał się, niepewnie pocierając dłonią kark - Zabawne, miałem w nocy okropną potrzebę narysowania czegoś... Dopiero teraz zrozumiałem, że nieświadomie stworzyłem portret twój i twojej klaczy
Dopiero teraz spojrzałam na rysunek "pod innym kątem". Już nie tylko bransoletka wydawała mi się znajomą, bo również rysy twarzy dziewczyny idealnie pokrywały się z moimi.
- Oh - wyrwało mi się, gdy przypatrywałam się szkicowi.
W sumie to kompletnie odebrało mi mowę i nawet nie wiedziałam, co mogłabym w tym momencie powiedzieć. 
- Świetnie rysujesz - odezwałam się po krótkiej ciszy. 
- Dzięki, wymaga chyba jeszcze kilku poprawek..
- Jak twoja rana? - Zmieniłam temat, widząc jego lekkie zakłopotanie. 
- Nie jest najgorzej, aczkolwiek jeszcze trochę boli. - Skrzywił się delikatnie. 
- Em.. nie będę ci przeszkadzać, chciałam tylko sprawdzić, czy wszystko w porządku - zaczęłam, odrobinę, zakręcając się trochę w swojej wypowiedzi. 
- Martwiłaś się o mnie? - Zmarszczył delikatnie brwi. 
- Tak.. to znaczy nie, tak.. ugh.. po prostu nie byłeś ani na treningu, ani na lekcjach, a moja po przewrażliwiona strona pomyślała, że coś mogło się stać - odpowiedziałam, próbując zabrzmieć obojętnie, co chyba nie do końca mi się udało.


Chris? 
wybacz za jakość.. to wszystko przez te święta.. poprawię się <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz