Strony

środa, 5 kwietnia 2017

Od Andy'ego cd. Juliet

- Po prostu chcę żebyś tu była. Muszę mieć pewnować, że nie płaczesz i nie jesteś smutna - powiedziałem, zamykając ją w szczelnym uścisku.
- Okej, rozumiem.. chyba, ale Andy.. - zaczęła poważnie, jednak po chwili zaczęła się śmiać - ja mam swój pokój.
- Czasem będziesz go odwiedzać. - Uśmiechnąłem się, dźgając ją w bok. Dziewczyna podskoczyła na łóżku, wydając z siebie cichy pisk.
- Przestań!
- Masz łaskotki? - Uniosłem brwi.
- Nie - burknęła, próbując wstać z łóżka, jednak w ostatniej chwili złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie.
- Jesteś pewna? - Uśmiechnąłem się, przejeżdżając dłonią wzdłuż jej talii. 
- Nawet nie próbuj, bo rozpętasz wojnę! - krzyknęła, próbując wyswobodzić się z mojego uścisku. 
Gdy dziewczyna zrozumiała, że nie mam zamiaru zbyt szybko się poddawać, złapała za poduszkę i wzięła zamach uderzając mnie nią po głowie.
- Ejejej! - krzyknąłem, próbując odebrać jej broń.
- Ostrzegałam! - zaśmiała się, a zaraz po tym, zaczęła się prawdziwa wojna.
~~*~~*~~
Tego wieczoru, nie mogłem zasnąć. Prawdopodobnie było to spowodowane silnymi i głośnymi grzmotami wywołanymi przez raptowną burzę. Lubiłem to "zjawisko pogodowe" jednak problem tkwił w tym, że dużo krople deszczu z impetem uderzały w szybę mojego okna, a po pokoju rozchodził się nieprzyjemny hałas, co chwila przerywany pojedynczymi, a później coraz częstszymi grzmotami. Teoretycznie nie powinno się korzystać z telefonów w trakcie burzy, jednak fakt, że nie mogę zasnąć, nie dawał mi innego wyboru. Zapaliłem lampkę i wziąłem komórkę do ręki, a jasne światło wyświetlacza od razu mnie poradziło, przez co zmrużyłem oczy i przez dłuższą chwilę próbowałem przyzwyczaić się do jego jasności. Po odblokowaniu go, od razu wcisnąłem ikonkę messengera. Zobaczyłem kilka nowych wiadomości, jednak tylko jedna przykuła moją uwagę, wiadomość od niejakiej Juliet Simms. 
Juliet: Śpisz? 
Ja: Nie mogę zasnąć, a ty? 
Napisała do mnie około dziesięciu minut temu, jednak miałem nadzieję, że jeszcze nie zasnęła. 
Juliet: Ja też. 
Ja: Kropka nienawiści? Co ja ci zrobiłem? ;C
Juliet: To nie jest kropka nienawiści XD to zwyczajna kropka, kończąca zdanie. 
Ja: Dobra, dobra, niech ci będzie ;c ekh lubię burzę, ale ten deszcz tak nakurwia w szybę. 
Juliet: Burza nie jest fajna..
Już miałem zacząć rzucać argumenty o tym, że burzą wcale nie jest taka zła, gdy usłyszałem głośny grzmot, lampka zgasła i rozległ się krótki krzyk, prawdopodobnie z pokoju obok. Ares zaczął szczekać i podbiegł do drzwi, próbując doskoczyć do klamki, co przy jego wielkości nie było zbyt dużym problemem. Podniosłem się z łóżka i szybko naciągnąłem na siebie spodnie, buty i wyszedłem na zewnątrz. Na korytarzu panowała kompletna ciemność, a odszukanie drzwi do pokoju Ju, okazało się nie takie proste jak sądziłem. Gdy udało mi się odnaleźć klamkę, nacisnąłem ją i okazało się, że są otwarte.
- Wszystko w porządku? - spytałem wchodząc do środka.
Rozejrzałem się po pokoju i przy słabym świetle komórki zauważyłem przestraszoną twarz Juliet. Pokiwała przecząco głową i powoli podniosła się z łóżka.
- Potrzebuję Cię - powiedziała cicho i podeszła bliżej.
Nie czekałem na nic i mocno przytuliłem dziewczynę, pragnąc jej bliskości.
- Boisz się burzy? - spytałem. Juliet kiwnęła delikatnie głową, przyznając mi rację.
- Trzeba było od razu do mnie napisać - szepnąłem przyciskając wargi do jej czoła - albo przyjść.
- Ym.. nie chciałam się narzucać..
- Przestań. - Wywróciłem oczami. - Nie narzucasz się. 
Staliśmy tak wtuleni w siebie, a ciszą panująca w pomieszczeniu przerywana była szumem deszczu i pojedynczymi, jednak głośnymi grzmotami. Za każdym razem gdy rozlegał się huk, mocniej przytulałem Juliet, nie chciałem, żeby się bała. 
- Mogę z tobą zostać, jeżeli chcesz - odezwałem się cicho, wiedząc, że i tak nie potrafiłbym jej teraz zostawić samej.
Ju kiwnęła delikatnie głową i na chwilę uniosła wzrok. 
- Połóż się już. Burza raczej szybko nie minie, a powinnaś się wyspać.
Pocałowałem dziewczynę w czoło, a ona uśmiechnęła się słabo i położyła na łóżku. Skierowałem się w stronę fotela i od razu zacząłem rozmyślać nad wygodnym ułożeniem się nad nim. Wiem, że niewygodnie się na nim śpi, jednak wiedziałem również, że nie mogę zostawić Ju samej. 
Gdy udało mi się w miarę wygodnie ułożyć, na zewnątrz rozpętała się niezła wichura. Ares nie bał się takich rzeczy, więc byłem pewny, że w razie potrzeby zajmie się kotką. Sam wciąż nie mogłem zmrużyć oka, a w momencie, gdy zaczynało mi się to udawać, Juliet zaczęła cicho łkać przez sen, a przy uderzeniu kolejnego pioruna krzyknęła, nie do końca wiem, czy świadomie. Podniosłem się z fotela i podszedłem bliżej, siadając na skraju łóżka. 
- Spokojnie Ju, wszystko jest dobrze, nie jesteś tu sama - odezwałem się cicho, gładząc ją po włosach. 
- Andy.. - szepnęła - ..możesz ze mną zostać?
- Jestem tu cały czas. 
- Ale ja chcę, żebyś był przy mnie.  
Spojrzałem na dziewczynę, nie do końca wiedząc, co powinienem teraz zrobić. 
- Mogę trochę chrapać - zaśmiałem się cicho, a na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. 
- Jakoś to przeboleję - odpowiedziała. Położyłem się obok niej, obejmując ją, a dziewczyna oparła głowę na moim torsie. Czułem, jak za każdym głośniejszym grzmotem, dziewczyna zaczyna się spinać. Gładziłem ją po plecach, chcąc dać jej w jakiś sposób poczucie bezpieczeństwa. 
- Nie bój się, nie zostawię cię samej - szepnąłem, całując jej czoło. 



Juliet?
słabe wyszło, miało być lepsze :"( przepraszam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz