Widać było niezwykłą grację w ich ruchach, zresztą odkąd zainteresowałem się końmi, te wspaniałe zwierzęta rasy arabskiej zachwycały mnie niesamowicie. W tamtym momencie przypomniałem sobie mój ostatni wyjazd do rodzinnego państwa, którym jest Pakistan. Byłem wtedy dzieckiem kiedy spotkaliśmy się z naszym wujkiem Mustafą. Prowadzi on stajnię gdzie hoduje konie arabskie. Czułem się wniebowzięty gdy pozwolił mi dosiąść jednego. Uśmiechnąłem się pod wpływem wspomnienia, z którego wyrwał mnie widok upadającej dziewczyny. Automatycznie wyprostowałem się, spoglądając na to jak bardzo ucierpiała. Jednak szybko się podniosła i chwyciła za wodze swojego wierzchowca, podchodząc w moją stronę, zanim zdążyłem cokolwiek zrobić.
-Mocno się potłukłaś? - dopytałem ostatni raz, gdy wsiadała z powrotem na konia. Odwróciła w moją stronę głowę, jednak jej myśli kręciły się całkiem wokół czegoś innego.
-Nie, zawsze piasek to piasek - wzruszyła ramionami. Zawróciłem Morrigan w stronę oczekującej na nas instruktorki.
-Racja. Zawsze mogłaś upaść zgrabnym tyłkiem na asfalt - zacisnąłem usta w złośliwym uśmiechu, od razu kierując w stronę Brooke przepraszające spojrzenie.
-Od kiedy jesteś taki bezpośredni? - uniosła brwi, zatrzymując Tikani obok oczekującej innej pary.
-Odkąd pamiętam, pomijając kilka sytuacji. Ale chyba to dobrze?
-Szczerość nie jest w dzisiejszych czasach zbyt cenioną rzeczą - dziewczyna skrzyżowała nadgarstki, przekładając wodze do lewej dłoni. Pokiwałem głową, starając się odpowiedzieć, jednak pomijając przerwanie mojej myśli przez słowa instruktorki, nie wiedziałem zbytnio co. Aż się sam zdziwiłem.
-Zawsze można zastąpić ją czymś innym, niekoniecznie kłamstwem - szepnąłem, nachylając się w jej stronę. Pokręciła głową z ledwo widocznym uśmiechem i skierowała skupienie na kobietę.
Stanęła przed nami, poprawiając sobie nałożoną na ramiona bluzę i popatrzyła zadowolonym spojrzeniem po niedużej grupie.
-Obserwowałam wasze poczynania, ale to do was należy ocenienie swojego rówieśnika i podanie argumentu do oceny. A więc kto pierwszy? - blondynka rozejrzała się z swoim naturalnym uśmiechem- Panie Malik?
-Nie wątpię, że Brooke oraz Tikani należy się porządne pięć plus - pokiwałem głową, przymykając oczy - Nie wątpię w ich starania, były pewne w tym co robią i z perspektywy sędziów wyglądało to starannie i dokładnie. Poza tym, posiadają determinację i talent, a to nie każdy ma - mój wzrok błądził po okolicy, a ja w pełnym skupieniu starałem się dobierać odpowiednie słowa.
-Dziękuję - kobieta ukłoniła lekko głowę i przeszła z pytaniem do reszty.
Do rozpoczęcia koła artystycznego pozostała godzina i piętnaście minut. Stanowczo za dużo żeby zebrać się do pokoju i siedzieć tam w ciszy. W ostatniej chwili zatrzymałem Brooke, odpychając ją od zamierzeń powrotu do stajni.
-Mam pomysł. Zwiedźmy konno tereny. Szczerze mówiąc, nie orientuje się zbytnio jeszcze co wokoło się znajduje, a podobno warto - zachęciłem ją, gładząc podgryzającą moją kurtkę Morrigan.
Brooke podniosła na mnie spojrzenie, zastanawiając się przez chwilę. Czyżby się wahała?
-Chyba aż na tyle cię jeszcze nie irytuję, co? - uśmiechnąłem się szeroko - Korzystajmy z dnia puki jest jasno.
-Mianujesz się moim przewodnikiem? - brunetka wskoczyła śmiało na konia, delikatnie ściskając łydkami Tikani w boki.
-Wiesz... jestem nie tylko idealnym partnerem do treningów, wspaniałym piosenkarzem, ale również idealnym oprowadzaczem - przejechałem dwoma palcami po podbródku, uśmiechając się nonszalancko. Chyba pierwszy raz zobaczyłem na twarzy towarzyszki tak szeroki uśmiech.
-No dobrze, panie doskonały. Prowadź więc - wyciągnęła przed siebie dłoń - A obiecuję ci, że jeśli się zgubimy to się tobie oberwie - zagroziła, siadając już bardziej wyluzowana w siodle i ostatecznie ruszyła przede mną.
-Grozisz mi? - zdążyłem tylko krzyknąć.
Brooke?
To zgubienie się to tak jakby propozycja do cd. opka xdd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz