Strony

niedziela, 26 marca 2017

Od Zain`a cd. Brooke

Odłożyłem siodło na wieszak obok boksu, spoglądając na wychylający się pysk Morrigan, zainteresowanej moimi poczynaniami. Jej spojrzenie spoczęło na mnie. Dmuchnąłem jej w chrapy, uśmiechając się przy tym szeroko i wróciłem do siodlarni, skąd zabrałem szczotki. Obróciłem się wokoło własnej osi kilka razy, patrząc czy wszystko przygotowane i wróciłem do mojej księżniczki, która z hukiem zwaliła siodło z wieszaka. W jaki sposób i dlaczego, tego nikt nie wie i się nie dowie. Wypuściłem głośno powietrze z płuc, przewracając oczami i stając nad sprzętem.
-Czy ty próbujesz mnie zniechęcić? - odłożyłem wszystko na miejsce, otwierając drzwiczki i wchodząc do środka.
Powiedzmy, że to my xd
Przejechałem dłonią po sierści klaczy, na której znajdowały się grudki piasku i zaschłego błota. Pomimo, że dni były ostatnio bardzo ładne to zwierzę widocznie nawet wtedy znalazło na padoku miejsce, gdzie można by się wytarzać i być szczęśliwym. Zjechałem szczotką do uda. Piach spadł na ziemię. Klacz odwróciła głowę, nastawiając uszy, jakby domyślała się mojej wypowiedzi. Pokręciłem głową, czyszcząc ją dalej.


Trening minął nam dosyć szybko. Zliczając na początku kilka zrzutek i upadek na podłoże oraz próba wejścia z obolałym tyłkiem z powrotem na konia to było całkiem nieźle. Wyraźnie widać postępy, a tym bardziej będąc pod czujnym okiem wspaniałej trenerki. Poklepałem karą po szyi, dając jej luz na pysku. Ostatnio bardzo wymagałem na niej poprawę skoku i po jakimś czasie zrozumiała doskonale, jakby posiadając własną świadomość.
Postawiłem nogi na ziemi, przerzucając wodze nad głową konia.
-Buziak? - klacz odwróciła głowę w przeciwną stronę - Nie to nie - wzruszyłem ramionami, widząc jak trenerka uśmiecha się pod nosem. Pożegnałem się i skierowałem w stronę stajni. Naprzeciwko zauważyłem dziewczynę, obładowaną sprzętem dla konia. Weszła pierwsza, mijając mnie z kamienną miną. 
-Nie pomóc ci? - zaproponowałem, idąc tym samym krokiem tuż za nią wraz z Mori. Puki co wielkiej rewelacji z nowymi znajomościami nie było, a siostra nadal wydzwania, wypytując o tym jakich przyjaciół tym razem sobie znalazłem. Tęsknię za chłopakami.
Spojrzała na mnie obojętnym spojrzeniem. Powiało chłodem. Odmówiła bez zbędnych podziękowań i skręciła do siodlarni w tym samym momencie gdy ja wprowadzałem Morrigan do jej boksu. Moje kąciki ust delikatnie się podniosły. Rozebrałem klacz i biorąc ze sobą wszystkie rzeczy, wszedłem do pomieszczenia gdzie przebywała dziewczyna. Rzuciłam szybkie spojrzenie, wracając z powrotem do pracy. Wyszła po chwili bez słowa. No to żeś Zain pokazał swoją duszę towarzystwa. Brawo. Otworzyłem szafkę by wpakować tam jak zwykle dosyć niestarannie toczek i inne rzeczy. Moją uwagę przykuł jednak telefon, leżący nieopodal. Ukucnąłem obok i chwyciłem go w dłoń, obracając parę razy. Pewnie to tej dziewczyny. Wyszedłem pospieszne z siodlarni, lecz już jej nie spotkałem. Zapowiada się ciekawy dzień.

Niczym kamień w wodę. Moje poszukiwania zdały się na nic. Zresztą jak zwykle myślałem, że wyjdzie wszystko gładko. Idealistyczne życie dwudziestodwulatka. Usiadłem przy stoliku. Był czas obiadu. W drzwiach zauważyłem tą samą dziewczynę, która wnioskując po zachowaniu była tu nowa. Usiadła ze swoim posiłkiem na drugim końcu. Wlepiłem w nią spojrzenie jakbym chciał ją przywołać samą myślą. O dziwo, uniosła spojrzenie przemierzając całą stołówkę aż w końcu zatrzymała oczy na mnie z uniesioną dłonią z jej telefonem w ręce. Wyprostowała się na krześle, przeszukując kieszenie. Jej usta delikatnie się odchyliły. Nie miała chyba większego wyboru niż wstać i podejść po swoją własność.
-Już myślałem, że cię nie znajdę - położyłem urządzenie na blacie- Uciekłaś jakbym był co najmniej jakimś... natrętem - chyba jednak w połowie to prawda.
Dziewczyna popatrzyła na mnie bez słowa, trzymając skrzyżowane ręce na piersi.
-Usiądziesz? - uniosłem brwi w oczekiwaniu.
Widziałem na jej twarzy zawahanie. Ostatecznie odsunęła krzesło na przeciwko mnie i spojrzała na telefon. Przysunąłem go do niej, oddając sprzęt.
-Dziękuję - odparła. Skłoniłem głowę z uśmiechem i zacząłem bawić się widelcem w sałatce. Apetyt raczej nie dopisywał.
-Chyba niezbyt pewnie się tu czujesz, odnoszę takie wrażenie - zacząłem rozmowę, widząc jak nieznajoma zbiera się do odwrotu. Zatrzymało ją to.

Brooke? Mocno zawaliłam? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz