Strony

czwartek, 30 marca 2017

Od Juliet cd Andy

-Nie do końca - odpowiedział i zbliżył się do mnie, ujmując moją dłoń - Mi zależy bardziej.
Miałam wrażenie jakby mówił innym językiem. Jakby to co przed chwilą powiedział nie wyszło z jego ust, było tylko wytworem mojej wyobraźni. 
- Mówisz poważnie? Ja....um.... myślałam- pokroiłam głową starając wszystko sobie poukładać. Andy zaśmiał się przyciągając mnie bliżej.
- W końcu Cię zatkało 
- Zepsułeś wszystko - walnęłam jego klatkę piersiową - Mi zależy bardziej 
- Mhmm, ze starszymi się nie dyskutuje - zmrużyłam oczy, starając się wymyśleć jakiś uszczypliwy komentarz. Tyle że tym razem nic nie przychodziło mi do głowy.
- Wiesz co? - szepnęłam - Nie zostawiaj mnie 


- Nie mam zamiaru - przytuliłam się do niego ze wszystkich sił 
- Co jest takiego w Tobie, co sprawia, że tak wspaniale jest trzymać Cię w ramionach?- spytał żartobliwym tonem, odsunęłam się na tyle, aby spojrzeć na jego twarz 
- Ma się  to i owo - uśmiechnęłam się dumnie
- I do tego ta skromność - pokęcił z niedowierzaniem głową 
- Ej Ty nie jesteś lepszy - wyswobodziłam się z jego objęć, podeszłam do szafy i wyjęłam z niej kurtkę 
- Gdzie idziesz? 
- Zwierzaki same się nie wyprowadzą - odwróciła się do niego, Andy pokiwał głową wymijając mnie i otwierając drzwi. 
Poprawiłam włosy i wyszłam zaraz za chłopakiem. Ares wyleciał jako pierwszy, a kot szedł dumnym krokiem tuż zanim. 
- Ona mi kogoś przypomina - Andy szturchnął mnie w ramie 
- Jesteś wredny - pisnęłam biorąc kotkę na ręce.
- O mój Boże! - krzyknął Andy, a co aż podskoczyłam - Samą ją wzięłaś.
Nic nie odpowiedziałam, jedynie uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Wyszliśmy z akademii kierując się w stronę lasu. Andy odpiął Ares'a ze smyczy, kiedy tylko zniknął zarys budynku. Odstawiłam Amfitryt'yne, która od razu poleciała za psem i zaczęła się wygłupiać. Wraz z Andy'm szliśmy wolnym krokiem, co trochę ocierając się ramieniem. Mimo, iż panowała cisza było przyjemnie? Dzisiaj dużo się wydarzyło i wydaje mi się, że każdy z nad musi się zastanowić i przyswoić sobie, że być może zależy nam na sobie zdecydowanie w innym aspekcie niż przyjaźń. Tylko co może się kryć "lubię Cię" czy "zależy mi bardziej". Spojrzałam na niego i nerwowo przełknęłam śline.
- Andy? Lubisz mnie, ale jak? Znaczy się na czym stoimy? - zatrzymałam się zerkając na jego twarz
- Wiesz, to nie takie proste. Nie potrafię znaleźć słowa, ktore może to opisać - wzruszył ramionami 
- Rozumiem - szepnęłam
Przez chwilę znowu zaplanowała cisza, która i tak nie trwała długo. Andy musiał chyba się trochę zastanowić 
- Zakochiwać się! - krzyknął stając naprzeciwko mnie - Szukałem słowa mocniejszego od "lubić",ale słabszego od "kochać". - śmieje się raz jeszcze, ale tym razem jakby z ulgą. Objął mnie i pocałował w skroń. - Zakochuje się w Tobie, Ju. - szepnął przy moich ustach.
- Nie są to za mocne słowa? - zarzuciłam ręce na jego szyi
- Samą możesz to ocenić. - uśmiechnął się cwaniacko, zmniejszając odległość między nami. Najpierw poczułam jego oddech, następnie delikatne musnięcie ust chłopaka. Które z sekundy na sekundy zaczęło sie pogłębiać. Objęłam go jeszcze mocniej, a jego ręce z mojej twarzy powędrowały na talię.
- Nie mogę - szepnęłam kiedy poczułam język na swoich wargach
Odsunęliśmy się od siebie łapiąc oddech, Andy objął mnie ramieniem i ruszyliśmy dróżką. W pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że straciliśmy z oczu zwierzęta.
- Ares! Wracaj tu! - krzyknął, nawet się zbytnio nie przejmując.
Musiał mu naprawdę ufać.
Oczywiście pies zaraz przyleciał, a za nim Amfitryt'e. Zwróciliśmy i nieco szybszym tępem wracaliśmy do akademii. 
                      ~~~~~~~~~~~~
Weszłam na ostatni schodek i zmęczona oparłam się o ścianę naprzeciwko drzwi Andy'ego. 
- Miał być spacer, a nie bieg kto będzie pierwszy 
- Wcale nie biegliśmy, po za tym to ja powinienem narzekać. Palę od kilku lat - zaczął się śmiać, pokręciłam głową 
- Później do Ciebie przyjdę - powiedziałam podchodząc do swojego pokoju 
- O nie, nie. Dopiero co tam byłaś i plakałaś - złapał mnie za talię wpychając do swojego pokoju. 
- Andy! Nie mogę cały czas tu siedzieć!
- Oczywiście, że możesz - mruknał kładąc się na łóżku - Teraz ja Cię potrzebuje - poklepał miejsce obok siebie. Pokiwałam głową z uśmiechem kładąc się w jego ramionach.
- W czym mogę ci pomóc? - zaczęłam bawić się jego koszulką
- Będziesz musiała umyć Ares'a
- O nie! Nie, nie! - poderwałam się do góry - Jestem umówiona - złapał mnie za rękę ciągnąc z powrotem na łóżku 

- Przecież żartowałem - wybuchnął śmiechem, zamykajac mnie w uścisku.



Andy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz