Domyśliłem się, że badanie zajmie trochę czasu, więc szybko zbiegłem na dół i udałem się do pobliskiej kwiaciarni, którą zauważyłem po drodze. Wszedłem do środka i rozbrzmiał się dźwięczny odgłos dzwonków zawieszonych nad drzwiami. Za ladą stała starsza kobieta, która ucieszyła się na widok nowego klienta.
- Dzień dobry - odezwałem się podchodząc bliżej.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - Uśmiechnęła się szeroko - Kwiaty dla ukochanej.
- Tak. - Odwzajemniłem delikatny uśmiech.
- Jakaś okazja, brak, kłótnia? - uniosła brwi rozglądając się.
- Yhm.. uznajmy, że kłótnia, chociaż nie do końca - mruknąłem pocierając kark dłonią.
- W takim razie trzeba się bardziej postarać.
Kobieta zniknęła na chwilę na zapleczu i po jakiś pięciu minutach wróciła z dużym, pięknym bukietem róż.
- Powinien być idealny. - Posłała mi ciepły uśmiech.
Podziękowałem i zapłaciłem, po czym szybko wróciłem do szpitala. Z faktu, że jak zwykle nie chciało mi się czekać na windę, wbiegłem szybko po schodach. Gdy znalazłem się na odpowiednim piętrze, nie widziałem nigdzie Pain.
Po chwili drzwi się otworzyły i dziewczyna wyszła ze środka.
- Trzeba czekać na wyniki - mruknęła nie zwracając na mnie większej uwagi.
Zajęła miejsce na jednym z krzeseł i wyjęła z kieszeni telefon. Podszedłem do niej i zajmując miejsce obok złapałem ją za rękę. Pain uniosła wzrok na mnie i spojrzała mi w oczy.
- Co? - mruknęła.
- Przepraszam - powiedziałem podając jej bukiet róż.
Pain?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz