Strony

wtorek, 10 stycznia 2017

Od Jasmine CD Samuela

Ruszyłam kłusem. Zrobiłam parę wolt, po czym kilka razy najechałam na małego krzyżaka. Następnie przegalopowałam parę kółek w obie strony. Występowałam klacz. Zsunęłam się ze siodła i do ręki chwyciłam wodzę Avy. Wyszłam z parkouru i spojrzałam na Sama. Szczerze wyglądał jakby przymarzł do płotu. Skierowałam się do stajni, tam Sam pomógł mi rozsiodłać Avy i ją wyczyścić. Odprowadziłam klacz do boksu i zamknęłam go. Pożegnałam się z Avery i razem weszliśmy do budynku akademiku. Poszłam do pokoju, a Samuel do swojego.
~~~~
Nasypałam karmę Snowy i pogłaskałam ją. Przebrałam się w jeansy i czarną bluzę z nadrukiem. Zrobiłam sobie luźnego koka, usta podkreśliłam różową, pastelową szminką. Wzięłam telefon i wsadziłam go do tylnej kieszeni jeansów (zresztą jak zawsze). Na koniec użyłam jeszcze moich perfum. Wyszłam i zamknęłam drzwi pokoju. Weszłam po schodach na piętro i poszłam pod drzwi z numerem 51. Usłyszałam jak Sam tworzy coś na girtarze. Bez wahania zapukałam. Po chwili drzwi otworzył mi Sam (a kto inny? xd). Chłopak przyjrzał się mi.
- Mogę - dałam mu znak, że nie będę stać na korytarzu.
- Jasne - uśmiechnął się.
Weszłam do środka.
Rozejrzałam się po pokoju wyglądał podobnie jak reszta, lecz jednak był trochę inny. Spojrzałam na łóżko na którym leżał instrument.
- Grasz? - zapytałam.
- Udowodnić - posłał mi cwaniacki uśmiech.
Usiadł na łóżku i wziął gitarę do ręki. Sam zagrał krótki kawałek.
- Jak byłam młodsza próbowałam grać na gitarze - uśmiechnęłam się.
- Spróbujesz? - podał mi instrument.
Wzięłam gitarę i spróbowałam zagrać jeden dźwięk, trochę mi kiepsko to wyszło. Sam zaśmiał się pod nosem.
- Dobra, tobie lepiej idzie - przyznałam.
- Poddajesz się - spojrzał na mnie.
- Nigdy - zaśmiałam się i ponownie spróbowałam coś zagrać.
- Nie tak - odparł.
Sam pokazał mi na jakich strunach powinnam przytrzymać palec. Tym razem mi wyszło. Miałam już w głowie co będziemy robić.
- Masz może jakieś karty? - spojrzałam na Sama.
On tylko pokiwał przecząco głową.
- Zaraz wracam - odparłam.
Pobiegłam do pokoju. Szybko zbiegłam po schodach i stanęłam przed drzwiami. ~Cholera~ przeklnęłam. Wbiegłam po schodach i wparowałam do pokoju. Na łóżko Sama leżały moje klucze. Sprawnie wzięłam je i ponownie zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi do pokoju i z szuflady w biurku wyciągnęłam dwie talie kart. Pobiegłam znowu do pokoju Samuela i także bez pukania weszłam do pokoju.
- Mam! - powiedziałam zdyszana.
Siadłam na podłodze po turecku, chłopak siadł naprzeciwko.
- To w co gramy? - zapytałam.
- Hm.... Co proponujesz? - spojrzał na mnie.
- Poker lub remik, znasz? - zaczęłam tasować talię.
- Noo - uśmiechnął się.
Rozdałam karty i zaczęliśmy grać. Szybko jednak znudziła nam się ta gra. Wpadłam na kolejny pomysł.
- Może zagramy w coś innego? - zapytałam.
- Ok, ale w co? - spojrzał na mnie.
- Masz może butelkę... - uśmiechnęłam się szeroko.
- Znajdzie się - wstał.
Sam znalazł butelkę po wodzie, wypił ją do końca i podał mi.
- Dziewczyny mają pierwszeństwo - uśmiechnął się.
Zakręciłam butelką, w napięciu oczekiwaliśmy na kogo wypadnie, niestety byłam to ja.
- Prawda, procent czy wyzwanie? - zapytał przykładając butelkę do ust, jak mikrofon.
- Niech będzie wyzwanie - zaśmiałam się.
Sam zamyślił się na chwilę.
- Zaśpiewaj coś - odparł.
Postanowiłam wybrać piosenkę "Alarm", dobrze znałam jej tekst.
- Ładnie śpiewasz - podał mi butelkę.
Zakręciłam nią, tym razem wypadło na Sama.
- Prawda, procent czy wyzwanie? - zaśmiałam się.
- Wyzwanie - powiedział pewnie.
- Dobra, wyjdź na balkon i wykrzycz coś - podniosłam brwi.
Chłopak otworzył drzwi balkonowe i wpuścił do środka zimne, mroźne powietrze.
- Butelka! - wykrzyczał Sam.
- Ok, kręć - uśmiechnęłam się.
Wypadało znowu na Sama. Energicznie wstałam i skierowałam się ku drzwiom. Szybko zeszłam po schodach i ponownie poszłam do pokoju. Otworzyłam drzwi i zbrałam e-fajkę oraz pewną szklaną butelkę z zawartością. Wszystko schowałam pod bluzę i pomknełam do pokoju. Weszłam do pokoju Sama i zamknęłam drzwi Podniosłam lekko koszulkę, chłopak uniósł brwi i spojrzał na mnie.
- Idiota - zaśmiałam się.
Po chwili położyłam na podłodze smirnkofa. Podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz tak na wszelki wypadek.
- Po ci ci to? - zapytał zdziwiony.
- Jak grać w butelkę to na poważnie - uśmiechnęłam się szyderczo.
Sam zamilkł.
- Twoje wyzwanie, zróbł łyka tylko jednego - podałam mu alkohol.
Sam wahał się przez chwilę.
- Jezu po jednym łyku się nie upijesz - było mi do śmiechu.
Sam zrobił łyka, po czym potrząsnął głową. Zaśmiałam się, gdyż alkohol nie był taki mocny. Zakręcił butelką, oczywiście wypadło na mnie.
- Poczekasz chwilę - odparłam.
Wstałam i wyszłam na balkon. Wyciągnęłam e-fajkę i zaciagnęłam się dymem. Po chwili obok mnie zjawił się Sam.
Sam? Taka niegrzeczna xd 
Dokładnie 781 słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz