Zaśmiałam się krótko i pożegnawszy się dwoma całusami w policzek zniknęłam za drzwiami pokoju. Dziejszy dzień mogłam z całą pewnością zaliczyć do udanych, bo nie tylko zaskakująco szybko zorientowałam się w nowym otoczeniu, ale i poznałam naprawdę świetną osobę. Usiadłam na łóżku, chcąc zabrać się za czytanie książki, ale wtedy dotarło do mnie, że nie jestem spakowana i gotowa na jutro. Z racji tego, że nie miałam ochoty szykować się dzisiaj, po wieczornej toalecie poszłam spać.
~~Few Moments Later~~
- Szlag - mruknęłam biegnąc do klasy, do dzwonka zostały mi niecałe dwie minuty, a ja nie miałam ochoty spóźnić się pierwszego dnia. Nie zdążyłam nawet odwiedzić stołówki, przez co mój żołądek uparcie domagał się jedzenia. Wbiegłam do pomieszczenia i rozejrzałam się dookoła, ignorując ciekawskie spojrzenia kierowane na moją osobę. Widząc długie, trzyosobowe ławki wcisnęłam się na czyjeś miejsce, tuż obok Maxa. Chwilę po mnie przyszedł pewien szatyn, którego krzesło najprawdopodobniej zajęłam, a ten widząc, że jego dotychczasowe siedzisko jest zajęte ulokował się gdzie indziej.
- Mówię ci maskara - parsknęłam, wyciągając z torby potrzebne rzeczy. - Nie usłyszałam budzika, musiałam się spakować i nie zdążyłam na śniadanie. Umrę z głodu do obiadu, ale ich to nie będzie obchodzić, bo są stałe godziny serwowania posiłków!
Szatyn przyglądał mi się z uśmiechem, ale zaraz przeniósł wzrok na nauczycielkę, która właśnie weszła do klasy. Ja również spojrzałam na kobietę, która zaczęła wyczytywanie uczniów, sprawdzając obecność. Moją uwagę rozproszył niewielki pakunek, który mój kolega położył przede mną, rzuciłam mu zaskoczone spojrzenie, na które odpowiedział wzruszeniem ramion.
- Panno Garcia, porozmawiasz sobie z kolegą po lekcji, proszę o spokój - usłyszałam surowy głos nauczycielki, dlatego posłusznie spuściłam wzrok na książkę.
- Nie było cię na stołówce, więc wziąłem ci bułkę. Z nutellą - wyszeptał cicho, wywołując u mnie uśmiech.
- Dzięki wielkie.
~~Piękna Lekcja Matematyki~~
- Coś ci nie idzie - mruknęłam do chłopaka, widząc jego zeszyt. Wiele obliczeń nie było dobrze dopasowanych do sformułowanych zadań bądź wzorów, toteż zerkając mu przez ramię po cichu zaczęłam tłumaczyć mu poszczególne zadania. Tym razem nikt nie zwrócił na nas uwagi, a przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki nauczyciel nie poprosił mnie do tablicy. Zadanie rozwiązałam szybko, siląc się na uprzejmy uśmiech i wracając na miejsce.
- Czarna magia - Max oparł głowę na dłoniach, patrząc na rozwiązane przeze mnie zadanie.
- Mogę ci to wytłumaczyć wieczorem. - zaproponowałam z uśmiechem.
Maks?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz