Strony

piątek, 2 grudnia 2016

Od Belli cd. Jacoba

Wróciłam do mojego pokoju spakować wszystkie potrzebne rzeczy. Razem z moim psiakiem wparowaliśmy do pokoju. Była pietnasta trzydzieści, czyli mam jescze półtorej godziny. Podbiegłam do szafy i zaczęłam szukać potrzebnych na nocowanie rzeczy. Co się okazało, nie miałam nic... Nawet pianek! Spojrzałam się z przerażeniem na mojego psa i ruszyłam do wyjścia i zamknęłam szybko drzwi. Biegłam korytarzem, a Fix myślał, że się z nim ścigam i prawie się o niego potknęłam. Mimo, że do parkingu miałam ponad sto metrów, jakoś za specjalnie się nie zmęczyłam. Kliknęłam w przycisk na kluczyku i odblokowałam auto. Otworzyłam drzwi obok pasażera i kiedy pies wszedł do środka, zamknęłam je. Okrążyłam samochód i usiadłam przed kierownicą. Odpaliłam silnik i ruszyłam. Akurat leciała piosenka "Purple lamborgini" i zaczełam sobie śpiewać. Nie miałam czasu na zbędne przedłużanie czasu wolną jazdą i po wujechaniu z terenów akademii przyspieszyłam czas jadąc 200km/h. Po pięciu minutach dojechałam do celu i musiałam zwolnić. Kilka chwil później dotarliśmy do galerii. Wjechałam do podziemnego parkingu i tam zaparkowałam moje czarne lamborgini. Otworzyłam drzwi, które podniosły się do góry i wyszłam z auta. Czekałam jeszcze chwilę na mojego psa i zamknęłam oraz zablokowałam wszystkie drzwi. Kluczyki schowałam do mojej torebki. Nie była ona duża, więc nie mogłam w niej zgubić wszystkiego. Ruszyłam do ruchomych schodów. Nie lubiłam wind bo od nich bolała mnie głowa. Byłam już na pierwszym piętrze i ruszyłam do sklepu sportowego. Zatrzymałam się jednak przy budce z case'ami do telefonów i zapytałam się sprzedawcy o case'a na iPhone'a 6S. Na ladzie położył kilka gumowych etui, które mi się nawet podobały. Wybrałam kilka. Jeden był w kształcie popcornu, drugi babeczki, trzeci starbucks'a, czwarty jednorożca, piąty arbuza, a szósty miał kocie uszy. Zdecudowałam się kupić wszystkie, bo kto mi zabroni? Są fajne, a mnie na nie stać. Ale w końcu poszłam do tego sklepu sportowego. Poszukałam śpiworu, koca, pianek i innych rzeczy. Okazało się, że kupiłam więcej niż zamierzałam. Fix patrzył się na mnie wzrokiem "Boże, skończ bo wydasz wszystko", na co ja się zaśmiałam.
- Spokojnie piesku, mam więcej kasy niż ci się wydaje - i mrugnęłam do niego.
Szłam dalej i trafiłam do perfumerii. Znalazłam tam piękne perfumy o zapachu róży i innych ładnych zapachów, których nawet określić nie potrafiłam. Fix coraz bardziej się denerwował, więc wróciłam do samochodu z wszystkimi tymi rzeczami. Odblokowałam i otworzyłam drzwi standardowo obok pasarzera, aby Fix mógł usiąść na fotelu i wrzuciłam torby na tylnie siedzenia. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam go. Spojrzałam na zegarek, była... szesnasta trzydzieści!
- Co?! - krzyknęłam do psa - Jest aż tak późno?! Dlaczego nic mi nie powiedziałeś!?
Pies popatrzył na mnie wzrokiem "Przecież mówiłem!" i szczeknął. Ruszyłam z miejsca i w końcu byliśmy na powierzchni, złapałam zasięg i zaczął mi wibrować przez minutę. Okazało się, że nagle zachciało się pisać do mnie mojej dawnej BFF i moim byłym chłopakom. Wyciszyłam w końcu telefon i przyspieszyłam, aby dotrzeć do akademii. Po kilku minutach (tak, pobiłam rekorb, dotarłam tam w mniej niż 4 minuty) byłam już na parkingu mojej szkoły, stajnii i domu. Otworzyłam swoje drzwi, a potem te z tyłu. Miałam tam duży plecak, więc schowałam tam wszystkie potrzebne rzeczy, a reszte schowałam do schowka pod siedzeniami. Co z tego, że mam kuloodporne szyby, ale chciałabym się dodadkowo zabezpieczyć nie o to chodzi, zboczuchy! xd. Wzięłam plecak i szłam do stajnii. Weszłam do siodlarni i wzięłam derkę Księcia. Podążałam właśnie do jego boksu, kiedy zobaczyłam Jacoba przy Apollu i uśmiechnęłam się do niego bo on też mnie zauważył.

Jacob? Masz tu takie powrotne opko ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz