Strony

poniedziałek, 28 listopada 2016

Od Belli cd. Jacoba

Jechałam właśnie moim autem do stajni. Odpuściłam sobie na razie mój motor, bo jest zepsuty. Wciąż czekam na części, które mają przylecieć z drugiego końca świata. Mówi się trudno, nie trzeba było się ścigać ostatniego dnia w starej szkole. Obok mnie na fotelu siedział Fix, mój doberman. Na szczęście nie jest groźny. Gdyby moje następne zwierzę takie było, miałabym przejebane u każdego na tej planecie. Ale kiedy mu powiem "bierz go" może się rzucić na osobę, o którą mi chodzi, więc lepiej nie zadzierać z nami. Z tyłu na skórzanych siedzeniach położyłam cały ekwipunek mojego rumaka. Nie chciałam, aby było to w bagarzniku, bo tylko pomieszało by to mój bagarz, a wszystkie ubrania pachniały końmi. Jeszcze dalej była dosyć duża (bo pomieściła by aż dwa konie) przyczepa, którą razem z moją byłą najlepszą przyjaciółką jeździłyśmy razem na zawody. 

Po wielogodzinnej jeździe wreszcie dotarłam do akademii. Otworzyłam drzwi, które wzniosły się w górę i wyszłam na zewnątrz. Wypuściłam mojego psa i pozwoliłam mu obwąchać wszystko. Zauważyłam jak bawi się z jakimiś ludźmi. Podeszłam do przyczepy i otworzyłam ją. Złapałam lonżę i wyprowadziłam konia na zewnątrz. Kiedy zobaczył nowe miejsce, wyraźnie się zaciekawił. Zaprowadziłam go do stajni i zostawiłam nie martwiąc się o niego. Stał sobie spokojnie, a przy nim Fix. Chciałam rozejrzeć się po stajni i poszukać stajennego, lecz nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka i prawie się przewróciłam. 
- Cześć - powiedziałam z uśmiechem na ustach, kiedy już odrobinkę się cofnęłam.
- Cześć - odpowiedział mi chłopak odwzajemniając uśmiech. Widziałam, że w ręku trzymał lonżę.
- Bella jestem. 
- Jacob.
- Mogłabym mieć do ciebie prośbę? 
- Jasne.
- Mógłbyś popilnować, aby nikt nie zbliżał się, a tymbardziej nie dotykał go. I ty też lepiej go nie dotykaj, no chyba, że chcesz stracić palec lub włosy. - zaśmiałam się - Bo jak ktoś sam do niego potchodzi, źle się to kończy.
- Okeyyy.... - widziałam, że specjalnie przedłużył zdanie.
- No chyba, że się boisz. - skrzyżowałam ręcę i spojrzałam prosto w jego oczy. 

<Jacob? Przyjmujesz "wyzwanie"? Ale jakby co, ostrzegałam xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz