Strony

piątek, 12 maja 2017

Od Isabelle cd. Harry`ego

O nie. Zostałabym tam dłużej, a temat zmieniłby się na godny pożałowania. Trzeba było jak najszybciej opuścić Nialla, który wkraczał na niebezpieczne ścieżki. Zresztą tamta sytuacja była zamknięta i teraz wiem, że blondyn będzie jedyna osobą, której to opowiedzieliśmy. O ile Harry nie wygada się reszcie albo reszta nie wymusi na nim opowiedzenie.
Delikatnie zgięłam się w pół, przewracając oczami, ale nie było opcji by ta uwaga nie wywołała na mojej twarzy choć delikatnego uśmiechu.
-Moje na pewno byłoby piękne - uniosłam dumnie podbródek - Dobra, koniec, bo jeszcze wpadniesz na taki pomysł jak adopcja przez internet - pokręciłam głową.
-Byłbym wspaniałym ojcem - uśmiechnął się, unosząc ręce do góry.
-Nawet własny koń ciebie nie szanuje, a co dopiero takie dziecko. Dziękuję, ale starczy mi rodzeństwo, ty i reszta w komplecie puki co - kiwnęłam na znak, że ten temat uważam za zakończony. Harry chciał dodać coś o siebie, ale położyłam wskazujący palec na usta i zaprzeczyłam ruchem głowy, żeby się nie odzywał. Opuścił ramiona, robiąc zawiedzioną minę. Ciekawe ile da radę wytrzymać w absolutnej ciszy...

*5:00 rano*

Mój telefon zabrzęczał na szafce nocnej, powodując u mnie o nieprzyjemny dreszcz. Otworzyłam jedno oko, patrząc na podświetlony ekran. Ten jeden dźwięk wystarczył aby Brittany pomylił godziny pobudki i zaczął skakać po łóżku, cicho piszcząc i gryząc moje stopy. Chciałam sprawdzić kto jest na tyle genialny aby wysyłać mi sms-y o tej godzinie. Masę sms-ów, które zaśmiecają mi tylko telefon. Pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl był to genialny, młodszy braciszek, który praktycznie nie potrzebuje snu, zresztą pewnie w Australii mają dzień.
Zamknęłam z powrotem oczy, chowając twarz w poduszkę, jednak moja frustracja narastała wraz z kolejnym przychodzącym sms-em. W końcu zerwałam się, odrzucając kołdrę na bok i sięgnęłam telefon, odwracając się na brzuch. Odblokowałam ekran i w tym samym momencie poczułam niesamowitą ochotę przywalenia temu geniuszowi w ten jego piękny łepek. Najpiękniejsza Księżniczka, bo tak własnie nazwał się Harry w kontaktach, przysłał mi przez okrągłe pół godziny z dwadzieścia wiadomości, z czego połowa z nich była całkowicie bez sensu, nieczytelna, niezrozumiała i zdatna jedynie do wyrzucenia.
Wyciszyłam telefon i odłożyłam z powrotem na szafkę, opatulając się kołdrą. Jednak ze snu nici, gdyż telefon zaczął dzwonić. Otworzyłam oczy, błagając ducha świętego aby dał mi siłę, a najlepiej w jakiś humanitarny sposób uśpił Stylesa chociażby do szóstej nad ranem. Nic z tego...
I: Harry, jest piąta. Czego ty chcesz? ~ jęknęłam zaspana, przecierając na wpół otwarte oczy.
H: Sprawdzałem czy nadal mnie będziesz ignorowała ~ usłyszałam ciche parsknięcie śmiechem do słuchawki.
I: Chcesz się przekonać, że nawet taka ilość wiadomości nie zmusi mnie do wstania o tej godzinie? ~ rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko obok siebie i zakryłam głowę poduszką.

Wstałam od razu po budziku, o dziwo nie czując ogromnego zmęczenia. Chwyciłam telefon w ręce i sprawdziłam godzinę, a raczej zamierzałam sprawdzić. Szesnaście nieodebranych połączeń i czterdzieści dwie wiadomości... Pokręciłam głową z dezaprobatą i postanowiłam do odczytać dopiero po treningu. Całe szczęście, że chłopak jest w innej grupie inaczej zapewne nie miałabym spokoju. Muszę się psychicznie przygotować na wykład tematyczny o odbieraniu telefonów gdy dzwoni Harry Styles.

-Nie odpisywałaś... - brunet spojrzał na mnie spod byka, podchodząc do mojej ławki w sali. Uniosłam spojrzenie znad książki, która w tym momencie wydała się bardziej interesująca niż dotychczas. Jednak nie dało się czytać w takich warunkach. Zamknęłam ją, kładąc dłoń na zimną okładkę i spojrzałam w oczy Harry`emu.
-Powiedz mi, kto normalny pisze i dzwoni o tej godzinie? - uniosłam brwi do góry, czekając na odpowiedź.
-A gdyby mi się coś stało? - odparł z wyrzutem, siadając na blat i machając nogami jak dziecko.
-Masz wokół pełno ludzi, którzy na pewno przybyliby ci na ratunek... Istnieje też takie coś jak pogotowie - wzruszyłam ramionami, przyglądając się nadchodzącym na lekcje ludziom.
-To znaczy, że byś mi nie pomogła? - w tym samym momencie do sali weszła nauczycielka historii. Wskazałam palcem miejsce chłopaka, który siedział bardziej z tyłu po prawej. Mruknął coś pod nosem i usiadł na krześle, posyłając mi szybkie spojrzenie. Posłałam mu sympatyczny uśmiech i przeniosłam wzrok na kobietę.
Po krótkiej wypowiedzi, pani Angelina stwierdziła, że fajnie byłoby pomęczyć niektórych i zapytać kilka informacji z poprzednich lekcji. Usiadła na swoje miejsce i spojrzała na listę. W tym samym momencie na moje kolana spadła zawinięta kartka papieru. Spuściłam spojrzenie, chwytając w dłoń zawiniątko i rozejrzałam się dookoła. Mój wzrok padł na kiwającego głową Harry`ego, który pokazywał ruchem dłoni, że mam rozłożyć. Co tym razem wymyślił?
Rozwinęłam kawałek kartki w kartkę, zapewne wyrwanej z jego zeszytu.
Teren? Zerwiesz się ze swojego treningu?
Uniosłam brew do góry, patrząc na kasztanowłosego, który wyszczerzył się prosząco. Wzruszyłam ramionami. No nie wiem, nie wiem.
Wyjęłam po cichu długopis i odpisałam, odrzucając odpowiedź. Chłopak rzucił tylko spojrzenie nauczycielce, aby sprawdzić czy nie patrzy i złapał świstek w ręce, uderzając się przy tym głową w ścianę. Oparł się czołem o ławkę z kwaśną miną. Powstrzymałam się od śmiechu, patrząc na panią Angelinę męczącą innego ucznia. Harry szybko odpisał, robiąc to samo co poprzednio.
A czy to ważne gdzie jedziemy? Powiedzmy, że wiem dokąd się wybrać...
Powiedzmy? A to dobre. Pokręciłam głową, unosząc delikatnie kąciki ust i odpisałam. Jednak tym razem chłopak nie miał takiego szczęścia i nie dość, że zauważyła go nauczycielka to jeszcze wspaniały Horan, złapał pierwszy kartkę i posłał mu szeroki uśmiech.
-Harry... - pani Angelina pokazała palcem miejsce obok jej biurka i zaprosiła chłopaka do pytania. Szedł niczym zbity pies na miejsce skazania. Nauczycielka usiadła nieco tyłem do nas i zadała pierwsze pytanie. Pokręciłam głową, widząc że to będzie istna porażka. Wyrwałam kartkę z zeszytu i napisałam odpowiedź, unosząc dyskretnie do góry. Harry spojrzał w moim kierunku i czytając odpowiedź z kartki, odpowiedział nauczycielce. Kobieta kiwnęła delikatnie zdziwiona głową i zadała kolejne pytanie. Odwróciłam kartkę i na odwrocie napisałam kolejną odpowiedź plus coś od siebie - WISISZ MI PRZYSŁUGĘ. Usłyszałam jak Horan cicho śmieje się ze swojego kącika, w którym siedział i chichotał z Harry`ego.

Harry?
Skończyłam specjalnie dla ciebie w ciekawszym momencie c: ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz