Strony

czwartek, 11 maja 2017

Od Hailey cd. Lewisa

Ach, jak mi tego brakowało. Jeszcze trochę dyskusji, dosłownie kilka zdań, a ktoś na pewno będzie musiał zdecydować za nas, który może sobie odpuścić. Zazwyczaj Lewis odwracał się plecami do mnie, wywracał oczami i mruczał cicho coś pod nosem aby udowodnić mi, że pomimo milczenia i tak nie ustąpił. Czasem myślę, że ma mnie serdecznie dosyć, dlatego nie spędzaliśmy wspólnie czasu na cały dzień sami. Zawsze był ktoś dodatkowy, kto mógł opanować sytuację. W tym przypadku był to Zain, który jak na kogoś kto ma czasem nieracjonalne pomysły potrafił uspokoić spór.
Na mojej twarzy jednak pojawił się uśmiech, świadczący o tym, że niezbyt przejęłam się tymi słowami.
-Gdyby tak było, nie wspomniałbyś o tym - wzruszyłam delikatnie ramionami - Znam cię od dzieciństwa, a ty nadal podkreślasz to tak wyraźnie jakbym nie potrafiła zapamiętać tych słów - pokręciłam głową, wymijając chłopaka i udając się w stronę, którą wskazał - Boisz się? - zapytałam po chwili ciszy, rzucając mu kątem oka pytające spojrzenie. W odpowiedzi, jego brwi opadły na dół. Uniosłam ręce na znak, że nie zaczynam drążyć tematu. Chyba wystarczająco entuzjastycznie mnie powitał. Ale i tak wiedziałam swoje. A nawet widziałam, wtedy na imprezie. Całe szczęście, że temat, który był numerem jeden między mną a Gabrielem pozostał zamknięty w niewielkiej butelce alkoholu. Zgubiłabym go specjalnie w lesie gdyby się wygadał.
-Mam być szczery czy szczery do bólu? - zapytał.
-A u ciebie to jakaś różnica? - skrzywiłam się na te słowa - Tylko nie mów, że się nie cieszysz. Widziałam jak skaczesz z radości na mój widok.
-Boli cię to?
-Co? Że Zain przywitał mnie z otwartymi ramionami, a ty nie, pomimo tego, że widziałeś mnie zaledwie tydzień temu? Skądże... - pokręciłam głową - Ja nie daje ludziom takiej satysfakcji - podkreśliłam każde słowo. To właśnie spowodowało, że czarnowłosy w końcu na mnie spojrzał.
-A mogłabyś czasem zrobić wyjątek... - otworzył drzwi od budynku i ze sztucznym uśmiechem wpuścił mnie pierwszą. Prychnęłam cicho pod nosem, unosząc delikatnie kąciki ust. Zrobiłam kilka kroków do przodu, układając z powrotem w ręce dokumenty, o które tak skutecznie przypominała sekretarka jeszcze dwa dni temu.
-Kiedyś zrobię. A wtedy się zdziwisz - rzuciłam mu przelotne spojrzenie i ruchem dłoni wskazałam wszystkie pokoje, tym samym pytając, który to jest ten odpowiedni. Chłopak pokręcił głową, wzdychając i pokazał na koniec korytarza. Podziękowałam mu perfidnym uśmiechem.
-Tylko tym razem mi nie uciekaj niczym spłoszona księżniczka - krzyknęłam z końca korytarza.
-Widocznie jesteś tak okropna, że muszę...
-Uważaj, bo jeszcze cię pogryzę. A z tego co wiem, książę na białym koniu wyjechał - złapałam za klamkę od drzwi sekretariatu - Nie ma kto uratować cię pocałunkiem.
-Kogo masz na myśli? - widziałam jak unosi brwi, chowając ręce w kieszenie czarnych spodni.
-Nie, nie Zaina - pokręciłam głową i zapukałam, wchodząc do środka, gdzie siedziała sekretarka.

Wyszłam z pokoju zadowolona, że pozbyłam się tych wszystkich papierków, których noszenie powoli doprowadzało mnie do szału. Otworzyłam drzwi wyjściowe z budynku, napotykając o dziwo czekającego Lewisa.
-Myślałam, że się zmyjesz - podrzuciłam kluczykiem od pokoju.
-Groźba, że mnie pogryziesz przekonała.
-A jednak... - szepnęłam z triumfalnym uśmiechem, odwracając głowę - No już nie burmusz się tak, bo twój urok osobisty pęknie i się wyleje - poklepałam go w ramię. Mimowolnie się niewidocznie uśmiechnął - Jedna sprzeczka wystarczy.
-To była sprzeczka?
-Dobra to unikaj mnie skutecznie. Na pewno ci się uda - przekrzywiłam głowę, zakładając kosmyk włosów za ucho i ruszyłam w kierunku akademika.
-Ja nie muszę nikogo unikać. Ciebie tym bardziej - wyszczerzył się.
Odwróciłam się, idąc tyłem.
-Wal się - uśmiechnęłam się, puszczając oczko i nie oszczędziłam mu wyraźnego znaku. Wyprostował się, spinając ramiona. Jak teraz odpuści to będę aż zaskoczona - to znak, że jednak miejsce, ludzie zmieniają człowieka.
Jednak on tylko odwzajemnił to teatralnie zadowolonym uśmiechem. Nie miałam co liczyć na jakiekolwiek fory, ale przynajmniej przypomniałam mu starą, dobrą Hailey, z którą spędził prawie całe życie. Przyda mu się przyjemny powrót. Mam nadzieję, że nie zapomniał jak zapanować nad sobą.

Lewis?
Łapaj wybitna jednostko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz