Strony

piątek, 1 grudnia 2017

Od Vony CD Toddiego

Była godzina dziewiąta rano, przerwa w zajęciach, zaraz miał zadzwonić dzwonek, a ja nie miałam zamiaru iść na lekcję. Nie po tym, co usłyszałam. Zawsze starałam się zachowywać kamienną twarz, ale dziś... Konkretniej, idąc korytarzem usłyszałam, jak jedna dziewczyna coś o mnie mówi. Kiedy podeszłam bliżej, okazało się, że śmiała się z mojego stylu, oraz o zgrozo... z tego, że najpewniej jestem lesbijką, bo przecież z taką kurwą to żaden facet nie wytrzyma.
To było coś, co mnie załamało. Uciekłam z budynku, zostawiłam nawet torbę w której był telefon. Siedziałam w stajni, w boksie Star, musiałam się uspokoić. Cieszyłam się, że w kieszeni miałam ipoda i słuchawki, dzięki którym mogłam słuchać muzyki.
- Star, widzisz jak to jest? Czasem ci zazdroszczę, że jesteś zwierzęciem. Szkoda, że najpewniej ty też masz na mnie wyjebane. - Siedziałam z podkurczonymi nogami, wpatrując się w spokojny pysk klaczy. - Ludzie są okropni, wyróżniaj się chociaż trochę to od razu plotkują. Szkoda, że aż tak mnie to dotknęło. Teraz znają mój słaby punkt...
Przez resztę dnia, siedziałam w boksie wychodząc tylko na trening, a podczas niego, starałam się nie patrzeć w niczyją stronę.
***
Wieczorem, postanowiłam zabrać klacz na przejażdżkę. Nigdy nie spotkała mnie burza podczas jazdy, jednak... tym razem było inaczej. Jadąc po łąkach, nie zauważyłam wielkich, czarnych, kłębiastych, chmur na niebie. Myślałam, że zdążę wrócić do stajni.
Jednak, nie patrzyłam gdzie jadę więc nie wiedziałam jak wrócić. Nie widziałam budynków akademii, ani znajomego lasu. Byłam przerażona, pierwszy raz od chwili przyjazdu akademii.
Grzmoty były głośne, bardzo głośnie, Star zaczynała się płoszyć a deszcz już padał. Chcąc schronić się przed deszczem, ruszyłam cwałem w kierunku najbliższych drzew, mając nadzieję, że szybko znajdę drogę powrotną do akademii. Jak zawsze, przeliczyłam się.
Jadąc ścieżką, burza rozpętała się na dobre. Pioruny uderzały z taką siłą, że miałam wrażenie, że uderza obok mnie, gdzieś w lesie.
Wtedy, błysk mnie oślepił a Star wleciała w krzaki. Spadłam z jej grzbietu, upadając na kamień. Uderzyłam głową, po czym poczułam zawroty, ostatnie co widziałam, to odbiegającą Star,
(Toddy? Nie wiem co pisać xd)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz