- Mój jedyny przyjaciel, Milo, opuścił akademię. - Szepnęłam.
Z oczu poleciały mi łzy. On, jedyny przyjaciel. Ufałam mu. On był przy mnie w szpitalu. Odciągnął od popełnienia samobójstwa. Milo. Nie zobaczę już nigdy tego uśmiechu.
- Przykro mi... - Usłyszałam.
- Savannah. - Podałam mu rękę. - Mów mi Save.
- Ryan. Jestem nowym uczniem.
- Ja... raczej też. Jednak dużo tu przeżyłam. - Uśmiechnęłam się. - Przejdziemy się?
- Jasne. - Wstał i ruszył wraz ze mną w stronę drzwi. - Wiesz... przykro mi z powodu Milo.
- Niestety. - Jęknęłam. - On był jedynym moim oparciem. Nie mam tu nikogo innego.
- Nie martw się, znajdziesz przyjaciół. - Pocieszył mnie.
- Cóż, wszyscy już wyrobili sobie o mnie opinię. - Mruknęłam, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że powiedziałam za dużo. Jeśli zrazi się co do mnie?
- A... co się stało? - Zadał mi pytanie którego się obawiałam. - Jeśli mogę wiedzieć.
Przechodziliśmy przez korytarz. Znowu te same laski, znowu gadanie, ale teraz głośniejsze.
- Oh, teraz podrywasz nowego? - Zakpiła jedna. - Zostaw go, zepsujesz go!
- Dokładnie Savannah! Zostaw ją Ryan, nie zadawaj się z wariatką! - Dodała druga.
Zakryłam oczy rękami i pobiegłam przed siebie. Usiadłam w kącie. Chłopak przybiegł do mnie.
- O czym one mówią? - Usiadł obok. - Nie przej...
- Jak się nie przejmować... JAK?! - Krzyknęłam mu w twarz. - Przepraszam...
- Powiedz mi, spróbuję coś poradzić.
- Ryan, chcesz naprawdę wiedzieć? - Spuściłam ręce odsłaniając mokrą od łez twarz. - Chciałam niedawno popełnić samobójstwo. Byłam w szpitalu. Wszystko byłby dobrze, jednak teraz każdy uważa mnie za kompletną idiotkę!
Ryan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz