Strony

wtorek, 29 sierpnia 2017

od Oliego

Głośno trzasnąłem drzwiami na odchodne. Ci ludzie serio nie znali granic. Właśnie zostałem opieprzony za co? Powodem dzisiejszej awantury z Gertrudą(postać wymyślona) było to że cytuję" to że się boisz kogoś pokochać to nie moja sprawa ale do cholery przyznaj ze mnie lubisz.. Nie jesteś tylko dupkiem" OJ jestem dupkiem i to wiem.. Bycie dupkiem jest bezpieczne, ludzie oczekują że będziesz wredny, opryskliwy i mało uprzejmy. Ale jak już się komuś udawało mnie spotkać w dobrej chwili to mogłem zaszokować kogoś tym jak miły bywam.. Ale nie bywam taki często. A co do spania z dziewczynami.. Sama chciała, ja nikogo do niczego nie zmuszam.. Westchnąłem głośniej i opuściłem akademik.. Hm.. Podobno parę kilometrów dalej jest sklep.. Mogę kupić trochę jedzenia i papierosy. Wygrzebałem portfel z kieszeni i przeliczyłem pieniądze.. Jeszcze mi zostanie. Poprawiłem włosy i ruszyłem do bramy. Po drodze mijałem  samochody ludzi nowo przybyłych do akademii.. To mi przypomniało że zaraz się zacznie rok szkolny. Jezu litości.. Pod bramą stała brunetka o zabawnie uniesionej górnej wardze i  zmarszczonymi brwiami. Oli.. Opanuj i... I tak to bywa ze się nie słucham. Jednak to ona wykonała pierwszy krok kiedy zobaczyła że na nią spoglądam.
-Hej, du ved, hvor butikken er?-Uniosłem brew i przymrużyłem oko..
-Ke?-Dziewczyna zrobiła zmartwioną minkę kiedy usłyszała moją odpowiedź.
-Oj.. Przepraszam.. Ja..Zapomniałam się.. Przed chwilą rozmawiałam przez telefon po..
-Nie wiem czy widać ale jakoś mnie to mocno nie obchodzi... o co pytałaś?-Przerwałem jej i włożyłem rękę do kieszeni.
-Emm.. Pytałam o sklep.. Muszę kupić trochę..
-Ponownie.. Nie potrzebuję życiorysu.. Sklep jest w tamtym kierunku, możesz ze mną iść -Odwróciłem się i ruszyłem w kierunku ziemi obiecanej . Słyszałem za sobą ciche mruczenie i po chwili znalazła się obok mnie.
-Nie jesteś miły.
-Mogłem kazać ci spierdalać i została byś bez wiedzy którą potrzebujesz -Zauważyłem spokojnie.
-Czyli co?
-Ograniczam bycie miłym do minimum.. -Wzruszyłem barkami.
-Czemu?
-Bo jak się jest miłym to ma się potem na ogonie upierdliwych ludzi którzy zadają pytania -Westchnąłem i uśmiechnąłem się do niej w najmniej naturalny sposób jaki istniał. Zamarła i dość gwałtownie nabrała powietrza.
-Cisza.. Widzisz jak przyjemna bywa? -Uniosłem rękę i pomachałem dookoła.
-Mhm..
-Jestem Oli , ale nie zapamiętuj mojego imienia.. Nic nim tu nie zyszkasz
-Co?
-Nie jestem lubiany.. Chyba widać -Uniosłem głowę patrząc na chmury.
-Jak się tak odzywasz to..
-Nie mam zamiaru czegoś udawać...
-Ale mozna być miłym..
-ale po co?-Odpowiedziała mi cisza.. Szliśmy chwilę otoczeni dźwiękami kamieniu uciekających z pod butów .
-Pheobe-Odezwała się w końcu.
-Okay.. Tu masz sklep -Wysunąłem brodę w kierunku małego budynku na poboczu. Weszliśmy i każdy ruszył z koszykiem w inną alejkę.
<pheobe? yeaaah>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz