Strony

poniedziałek, 24 lipca 2017

Od Victorii CD. Caspera

(czy tam Caspra xD & Niech ktoś szybko to zasłoni! :/)

Wycofałam się z powrotem na chodnik, jednak nie potrafiłam wrócić do reszty ekipy... Poczułam, że cała drżę… Tylko dlaczego? W tym stanie nie mogę prowadzić quada, to mogłoby się źle skończyć.
- Chodzące nieszczęście. - prychnęłam, ostrożnie idąc do kawiarni. W środku zamówiłam ciepłą kawę do picia i posiedziałam nad książką jeszcze przez godzinę. Potem ruszyłam w drogę do domu. O niczym więcej nie marzyłam. Po prostu niech ten dzień już się skończy… Proszę…
Wróciłam do akademiku i zatrzasnęłam drzwi swojego pokoju. Zapaliłam nocną lampkę i nakarmiłam Ozzy’ego. Już nie spędzam z nim tyle czasu, co kiedyś… Ale byłam zbyt zmęczona, żeby o tym myśleć. Po prostu położyłam się na łóżku i zasnęłam, a pies obok mnie.
***
Mój budzik zadzwonił o godzinie 7:30. Rano mieliśmy mieć trening westernowy, ale odpuściłam sobie te męki. Opuszczanie zajęć pana Voccea zdarzało mi się bardzo często ze względu na nieodpowiednie predyspozycje konia i jeźdźca. Zamiast tego postanowiłam wpuścić Amnesię do końskiego basenu, zanim nadejdzie najgorszy upał. Od kilku dni pływa dwa razy dziennie i chyba sprawia jej to coraz większą przyjemność. Szybko wstałam, przebrałam się i ruszyłam do stajni, gdzie grupy akurat wróciły z końmi. W tłumie (tym razem) pojawił się także pan Street, który powitał mnie swoim charakterystycznym uśmieszkiem. Wywróciłam oczami, wchodząc do boksu Siwej. Podpięłam jej uwiąz do kantara i wyprowadziłam klacz z boksu. Wyszłyśmy przed stajnię. Gdzieś we wnętrzu budynku dostrzegłam machającą mi sylwetkę Caspera (czy tam Caspra xD). Wystawiłam w jego stronę środkowy palec z kciukiem i wystawiłam język. Pokręcił głową ze śmiechem i zniknął z zasięgu mojego wzroku. Nie zwracając już na niego uwagi, wróciłam do swoich zajęć. Amnesia nigdy nie miała problemów z karuzelą, a (jak na razie) z basenem także. 
Uruchomiłam wodną karuzelę i zaczęłam powoli schodzić z klaczą do wody. Jednak tym razem coś poszło nie tak, jak powinno… Nim się zorientowałam, obie znalazłyśmy się w wodzie. Nie umiem pływać, więc odruchowo próbowałam złapać się klaczy, ale bezskutecznie. Coraz częściej znajdowałam się pod wodą. Podtapiałam się… I powoli traciłam świadomość… Coraz zimniej i zimniej, i ciemniej i ciemniej…


Casper?
(Weź nie zabij mi postaci! Zdążyłam ją polubić! & Sorry, że krótkie. Pisałam na szybko :/)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz