Strony

sobota, 22 lipca 2017

Od Caroline CD. Antoniny

Stałam oszołomiona, patrząc się na dziewczynę ze zdziwieniem. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Za dużo pytań jak na raz. Dziewczyna przekręciła głowę lekko na bok z uśmieszkiem, czekając na moją odpowiedź.
- Jestem Polką, lecz mój ojciec jest Niemcem. - powiedziałam cichutko, spuszczając wzrok na ziemię.
- O, to super! Polska jest pięknym krajem. Sama pochodzę z Polski. - powiedziała pełną entuzjazmu.
- I nie jest mi gorąco w tym swetrze... - dodała po chwili. Nawet nie przyjęłam się tym, że ona też pochodzi z Polski. Jakoś nie zwróciłam na to uwagi.
- Ale jest upał, ja to bym już dawno się ugotowała! - nie wiem skąd w niej tyle entuzjazmu, ona mnie trochę przeraża...
- Każdy jest przyzwyczajony do czegoś innego... A może...  - zacięłam się, rozmyślając czy dobrym pomysłem będzie zaproponowanie wspólnego treningu, bądź spaceru.
- Tak?
- Może byśmy się gdzieś przeszły...? - zapytałam niepewnie, podnosząc na nią wzrok.
- Z chęcią! - wykrzyczała, uszczęśliwiona. Przytaknęłam lekko głową.
- To gdzie idziemy? - powiedziałam, już bardziej pewna siebie.
- Do lasu? Może znajdziemy jakieś jagody czy coś.
- To idziemy do lasu. - naciągnęłam sweter na dłonie i skierowałam się do lasu, który był niedaleko akademii. Szliśmy wąską ścieżką, prowadzącą do lasu w kompletnej ciszy. Zmieniło się to, gdy weszłyśmy do lasu.
- Może zagramy w pytania? Wiesz, ja zadaje pytanie, ty na nie odpowiadasz i na odwrót. - zaproponowała Tosia.
- Możemy spróbować. - uśmiechnęłam się lekko.
- No to zacznę. Ile masz lat?
- 18. Skąd pochodzisz? - jakoś wypadło mi z głowy, że już wspominała skąd pochodzi, bo nawet nie zwróciłam na to uwagi.
- Jak już mówiłam, pochodzę z Polski.
- Na serio? Musiałam nie zwrócić na to uwagi... - tym sposobem naszą dalszą rozmowę, prowadziłyśmy po Polsku. Raczej już nie grałyśmy w grę, lecz lepiej się poznawałyśmy. Sama myśl, że jest Polką wprawiła mnie w zachwyt i od razu ją polubiłam. Dowiedziałam się, że mieszkała w Krakowie, lecz potem przeprowadziła się do Serbi i mieszkała w Belgradzie. Szybko znalezłyśmy wspólny język. Powiedziała mi chyba dosłownie wszystko o sobie, była bardzo otwarta, więc to mnie cieszyło. Opowiadała mi o paru swoich przygodach w Krakowie czy tam Belgradzie. Ja za to siedziałam ciszej. Nie przepadam opowiadać o swoim życiu. Po drodze jadłyśmy znalezione jagody, jeżyny i poziomki, które były wyśmienitę. Nie było nawet sekundy ciszy. Śmiałyśmy się, od razu polubiłam Tośkę. Zaczęło się powoli ściemniać, więc trzeba było wracać. Nawet nie wiem ile spędziłyśmy czasu w lesie, ale po fakcie, że zaczęło się ściemniać, obstawiałam parę godzin.
- Czas wracać do akademii. - wyprzedziła mnie.
- Racja, może wpadniesz do mnie na herbatę?
- Mogłabym. - uśmiechnęła się do mnie. Zawróciłyśmy już w szybszym tępie, by zdążyć do akademii przed zmrokiem.
- Co cię skusiło na przefarbowanie włosów? - wypaliła naglę.
- Co mnie skusiło... Dobre pytanie. Po prostu chciałam coś zmienić w moim wyglądzie i padło na włosy, a jako iż przyzwyczaiłam się do tego koloru, to je dalej farbuje.
- To na prawdę ciekawie...
- Racja. - uśmiechnęłam się i trochę zamyśliłam. Fajnie, by było znów potańczyć w pointach, dawno nie tańczyłam.

Antonina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz