Pogadałam jakiś czas z
chłopakami, przywieźli mi nawet kebaba. Nie sądziłam, że mogę mieć tylu
przyjaciół. Choć z dziewczynami nie utrzymuję już kontaktu, bardzo za nimi
tęskniłam. Spędziłam z nimi wszystkie złe chwile aż nagle, jeden wypadek
zniszczył wszystko. Odwiedziły mnie w szpitalu, mówiły że to moja wina.
Przecież… nie ja spowodowałam ten wypadek. Sama jestem poszkodowana, dlaczego
one tak na mnie najechały. Ally była mi bardzo bliska… Kiedy chłopaki
pojechali, ja sama poszłam zobaczyć trening Vita. Dowiedziałam się, że będę
mogła wrócić do jazd za jakieś kilka dni. Oczywiście, z umiarem. Kiedy podeszłam
do barierek, zobaczyłam jak chłopak uderza w nie kilka kroków ode mnie. Klacz
podeszła do mnie i powąchała moje ramię, ja natomiast przeszłam na padok i
posłałam Vitowi uśmiech.
- Uważaj, bo jeszcze ty trafisz
do szpitala. Jedna osoba wystarczy, poza tym, nie chcę się dzielić uwaga, jaką
mi poświęcają – zaśmiałam się, po czym podałam mu rękę. Vito zmarszczył brwi i
złapał moją rękę, ale zamiast wstać, pociągnął mnie w dół. Uderzyłabym w piach,
gdyby nie to, że wylądowałam centralnie na nim. – Grabisz sobie Vito. Nie
wkurzaj dziewczyny, która niedługo będzie mogła wrócić do jazd konnej.
Podniosłam się z ziemi, a on
poszedł moim śladem. Klacz chłopaka kopała kopytem w ziemi, a kiedy zobaczyła
że wstaliśmy, podeszła i trąciła chłopaka pyskiem. Kiedy zerwał się wietrzyk,
zamknęłam oczy. Uwielbiałam to. Pomyśleć, że jeszcze niedawno chciałam wyjechać
i zostawić to wszystko. Tak po prostu. Bez pożegnania, bez Blue. Sama. I już
nigdy nie wracać. Kiedy zobaczyłam dziewczyny z mojej gruby jeździeckiej,
pomachałam im. Wyjeżdżały na wakacje, dowiedziałam się, że zabierają ze sobą
konie. Nie wiem jak to zrobiły, ale zazdrościłam im. Chciałabym wyjechać na
jakiś czas, oderwać się od tego. Może zapomnieć o złych chwilach, oraz o
wątpliwościach. Eh, marzenia.
- Halo, ziemia do Niki –
usłyszałam głos i wzdrygnęłam się. Odwróciłam się w jego stronę, chłopak
przyglądał mi się badawczo – W porządku? Wpatrywałaś się jakiś czas w jedno
miejsce, to niepokojące.
- Tak, tak. Jest dobrze. Po
prostu… zazdroszczę dziewczynom. Chciałabym wyjechać do rodziny, albo
gdziekolwiek. Chciałabym się oderwać od spojrzeń wszystkich, na jakiś czas. –
Chłopak się nie odzywał, nie wiedziała, czy nie zrozumiał tego opatrznie. – I nie,
nie chcę oderwać się od ciebie. Gdybym miała wyjechać, pojechałbyś ze mną..
jeśli byś chciał, oczywiście. – Mówiąc to, przytuliłam się do niego. To
ciekawe, że w obecności Vita byłam kimś innym, nie bałam się co o mnie pomyślą,
za to byłam pewna tego co robię. Kiedy byłam sama, rozglądałam się czy ktoś nie
patrzy. Od zawsze tak było, ale w dniu kiedy przyjechałam do Akademii, miałam
wrażenie, że wszystko się zmieni. Miałam racje. Zdobyłam wspaniałych
przyjaciół, cudownego chłopaka. Straciłam wiele ludzi, jednak, mam nadzieję, że
teraz jest im lepiej. Kiedy odsunęłam
się od niego, spojrzałam mu w oczy. Nie wiem czemu mi się tak przyglądał. Ale
uśmiechnęłam się delikatnie, po czym pocałowałam go. W chwili gdy się od siebie
oderwaliśmy, na jego twarzy widniał uśmiech.
- Muszę iść Vito, mama dziś
wpada. Mówiła, że będzie mnie odwiedzać. Jeśli chcesz, możesz wpaść wieczorem.
Kto wie, może znajdę czas. – pocałowałam go szybko w policzek i ruszyłam do
pokoju. Było mi tak gorąco w tej peruce… chciałabym, aby moje włosy już mi
odrosły.
Spędziłam większość dnia szykując
się na spotkanie z rodziną, mama napisała mi, że przejechało wujostwo, oraz
dziadkowie od strony taty, do tego siostra mamy i jej pięcioletnie dzieci –
Kaila i Michael. Ostatni raz, widziałam ich przed wyjazdem. Teraz, podobno
bardzo się cieszyli, że znów mnie zobaczą. Godzinę przed wyjściem, ponieważ spotykaliśmy
się w restauracji, ubrałam się w czarną spódnicę i bordową koszulkę a na to
czarną marynarkę. Na nogach za to, miałam płaskie balerinki. Mimo to, dalej
odczuwałam skutki wypadku. Wychodząc z pokoju, wpadałam na Vita i jakiegoś
chłopaka, którego nie kojarzyłam. Dosłownie, wpadłam. Gdyby nie mój chłopak,
spadłabym ze schodów.
- Znów spadasz ze schodów? Mało
ci wypadków? – usłyszałam przytyk w głosie nieznajomego, szybko poszedł do
pokoju a ja, cóż, poczułam się naprawdę dotknięta. W tym momencie, po schodach weszła
moja matka.
- Nikitta! O mój boże, dziecko!
Co się stało? – podbiegła do mnie, a ja zdałam sobie sprawę, że Vito dalej mnie
przytrzymuję. Uśmiechnęłam się, po czym stanęłam na własnych nogach. – Vito!
Jak dobrze, że cię widzę chłopcze. Poznałeś już mnie, oraz brata Nikitty, ale,
przecież, jeśli myślisz na poważnie o mojej córce, musisz poznać resztę
rodziny! Nikitta, zaproś swego chłopaka do restauracji, jeśli potrzebuje czasu
aby się przygotować, powiem wujkowi aby poczekał. Ale musi się pośpieszyć,
babcia jest bardzo głodna! – Moja matka zbiegła ze schodów, nawet słyszałam,
jak krzyczała, aby mój wujek poczekał, bo mamy jeszcze jednego gościa na
rodzinnej kolacji.
- Przepraszam cię za nią, nie
musisz iść. Ale jeśli chcesz, będzie mi bardzo miło.
Vito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz