Nabrałem powietrza kiedy się odwróciła, chciała.. Ona chciała mnie dotknąć. O nie. Bałem się dotyku i nie umiałem , po prostu go nie lubiłem, nigdy mi się dobrze kojarzył i zawsze był czymś okropnym. Lena była pewnym wyjątkiem bo ona od zawsze kochała się tulić, gdybym ja jej nie przytulił poszła by do niego a to.. Tego nie chciałem.
-Eliot idziesz?-Stała z koniem w ręku i czekała na mnie lekko zmartwiona, nie chciałem żebyś sie martwiła, po prostu.. Nie dotykaj. Miałaś dobre życie i nie zrozumiesz..
-tak-Wymamrotałem i szybko do niej doszedłem, powoli kierowaliśmy się na padok. Patrzyłem na jej lekko zawziętą minę, nad czym tak myślisz? Czy to moja wina? Zabolało cię to co zrobiłem? Przepraszam..
-Dobra, tam masz nawet kulturalnie krzesełko! -Wskazała mi ręką kupkę kostek siana i sama z uśmiechem zaczęła prace z klaczą. Przycupnąłem i patrzyłem na dziewczynę zaciekawiony, nie widziałem jej jeszcze jak pracowała z końmi , ciekawe czy... Nagła zmiana nogi wyrwała mnie z kolejnego mini transu. Patrzyłem skupiony na pracę nóg konia. Dopiero po chwili zorinetowałem się ze powinienem już iść. Powoli podniosłem swoją osobę.
-Emma! Idę ! -Machnąłem dziewczynie a ta odmachała mi z powrotem. Wsiadłem w bus do miasta, ciekawe co dzisiaj będzie.. Czy to miasto jest ładne? Jak to będzie? emma jest fajna, ugh.. Nieopodal mnie siedział facet, był niski i gruby.. Jak on. Do tego dziwnie na mnie patrzył, poczułem jak zalewa mnie zimny pot i powoli coraz bardziej czułem się nieswojo, o nie o nie o nie nie nie.. Nagle chrząknął a ja podskoczyłem i cicho pisnąłem, o nie. Coraz gorzej się czułem i widziałem już co się dzieje, on podchodził i robił to samo co..
-Proszę bilety do kontroli-Głos tego właśnie faceta mnie odrobinę ocucił. Bilet.. Mam.. Wygrzebałem go trzęsącymi się rękoma i szybko mu podałem, skasował i oddał mi go . Poszedł sobie. Poszedł sobie nic ci nie zrobił idioto.. Emma by się z ciebie mogła śmiać, przeciez to głupie się tak bać.. Wysiadłem jak tylko dojechaliśmy i poszedłem pod gabinet, powoli nacisnąłem klamkę, dasz radę Eliot.. Tyle lat dajesz i dziś dasz.. Pradwa?
-Eliot! Witaj zapraszam! -Doktor wpuścił mnie do gabinetu i zamknął drzwi, powoli usiadłem na kanapie i podciągnąłem nogi pod siebie.
-Jak tam w nowej szkole?
-Dobrze? Poznałemparę ludzi -Wymamrotałem patrząc na ziemię.
-i jak, chcesz mi o nich opowiedzieć?
-Mogę.. Emma jest ładna ma kręcone włosy i jest miła i Lewis.. Lewis miał złego ojca -Kontynuowałem rozmowę z podłogą.
-Złego?
-Bił go i jego brata
-oh rozumiem.. Martwi cię to?
-Ja.. Emma ma dobrego ojca, on podobno jest kochany -Chciałem jakoś zmienić temat..
-Eliot, czy znów wraca?
-Nigdy nie odszedł.. On zawsze ze mną jest i to boli.. Pan wie.. On .. Ja ciągle mam to wszystko w głowie i to wraca, boję się -Wyszeptałem i zacisnąłem dłonie w pięści.
-Pamiętaj że to było i nie wróci.. Pamietasz o tym?
-Ale jest ze mną.. To nie odejdzie prawda?
-Nigdy do końca.. Zmaleje ale.. Zostanie-Westchnął.
-Chciał bym aby odeszło.. Było by łatwiej, Dzisiaj Emma chciała mnie dotknąć ale się przestraszyłem..
-Jak chciała?
-Chyba ramie.. Nie wiem, ja przybijam z nią żółwika i.. Jest okay ale wystraszyła mnie i ona się zrobiła smutna -Wypluwałem słowo za słowem.
-Wydaje mi się że jej na tobie w pewien sposób zależy.. Wiesz Eliot nie każdy jest zły, prawda?
-T.. Tak
-Myślisz że ona by mogła się kiedyś dowiedzieć?
-NIE... Nie.. Ona by się wystraszyła.. Ona ona jest delikatna nie chciał bym.. -Wsadziłem dłonie we włosy.
-Eliot.. Spokojnie, jesteś w teraźniejszości jego nie ma.. Jesteś ty Lena , wujostwo i Emma z tego co słyszę- Mówił bardzo kojącym głosem.
-Ja.. Ona ... Oni.. Ja..
-Myślisz że ktoś by zrozumiał?
-Lewis? On.. Miał inaczej ale ..
-Ale podobnie tak?
Kiwnąłem głową, bałem się mówić o tym.. Bałem się że ludzie pomyślą że jestem obrzydliwy i mnie zostawią.
-Tak... Czy ja jestem .. Czemu ja jestem... Czemu ja?-Nie umiałem skomponować pytania ale chyba rozumiał.
-NIkt nie wie czemu Eliot, coś się dzieje zwykle.. Tylko z powodu ludzkiej zawiści.. Nie umiem i nikt nie umie ci powiedzieć czemu ty.. Ale jesteś silny, dajesz sobie radę..
-Miałem koszmar-Prawie szeptałem.
-O Czym?
-Nie wiem.. Był straszny i obudziłem się spocony.. Myśli pan że to wraca?
-Myślę Eliot że nie.. Odchodzi po prostu.. Po swojemu, dasz temu odejść?
-Chce żeby odeszło..-Zwiesiłem głowę.
-To dobrze.. Coś dziś robiłeś?
-Byłem chwilę z Emmą na padoku ćwiczyła ze swoim koniem -Odezwałem się po chwili.
-Spędzacie dużo czasu, to dobrze, masz w niej koleżankę?
-Ja.. NIe wiem... Ja.. Lubie ją ale ... NIe wiem .. Nie umiem ..-Wymamrotałem.
-Nic na siłę Eliot, spokojnie okay?
-Okay
-Oddychasz?
-Oddycham
-Wypiszę ci receptę i wyślę do apteki, leki same przyjdą... Chcesz przyjść za tydzień?
-Tak.. Poproszę ale.. Niech pan powie wujkowi że to nie ja chciałem .. on martwi się i.. -Uderzałem palcami o udo.
-NIe ma problemu, do zobaczenia Eliot -Odprowadził mnie do drzwi a ja powoli opuściłem gabinet odrobinę lżejszy.. Wracałem tym samym autobusem i oglądałem krajobraz przez okno. Kiedy dojechałem pod bramę poszedłem na padok, Emmy juz nie było. Powoli zerwałem małą stokrotkę i schowałem ją do kieszeni, dzisiaj jest dzisiaj.. Doszedłem do Akademii i usłyszałem głos Emmy i Lewisa.
-Myślisz? Lew nie wiem.. Ale.. -Zobaczyli mnie i przestali rozmawiać . Emma uśmiechnęła się w moim kierunku.
<emm?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz