na lewy bok. Nie chciała mnie przygnieść. Zeskoczyłem, kiedy tylko się otrząsnąłem. To był ułamek sekundy. Wokoło zebrał się tłum weterynarzy oraz Chimney. Jednak ja stałem w miejscu i bezradnie wpatrywałem się w kasztankę. Wiem że z tego wyjdzie, bo to mówiło jej spojrzenie. Ale nie będzie jej łatwo ponownie wykonać lewadę. Figura skojarzy jej się z bólem. Nie zależy mi już na tym głupim Grand Prixie. Wrócimy do formy rekreacyjnej. Ona musi odpocząć. Nie była gotowa na tak wielkie rzeczy. Na pewno nie była. Ktoś zaciągnął mnie do rodzinnego jeep'a. Potem pamiętam tylko rozmowę z Ingrid.
-Charles? Myślisz że byłam dla niej zbyt ostra? - zapytała troskliwym głosem.
-Nie. Ona sama nie wiedziała czy jest gotowa, Grid - odparłem cicho - To nie twoja wina, tylko tego pokazu. Nie wiem po co się na to zgodziłem. Lution powinna teraz stać w Nowym Jorku i przeżuwać siano w swoim boksie.
Dziewczyna pokiwała głową. Nie chciała mówić czegoś w stylu współczuję ci. Wolała zachować milczenie i nie rozciągać tematu.
*Rok później, Anglia, Londyn*
Przyśpieszyłem do 90 km/h. Mój motor nadal sprawował się idealnie. Za mną jechał jeep z przyczepą dla koni z logo Morgan University. Po nieudanym występie, postanowiłem dać Smart nieco czasu i odpoczynku. Drobna rana na pęcinie szybko się zagoiła a klacz wróciła do regularnych treningów cross'owych i nieco mniej intensywnego ujeżdżenia. Uniwersytet na obrzeżach Londynu wydał mi się idealnym miejscem na powrót do zawodów. Nie jestem dobrym jeźdźcem. Straciłem dawny zapał do tego sportu, ale z niego nie zrezygnowałem. Nie da się nagle przestać kochać koni jeśli poświęciło im się ponad połowę życia. Niemal przegapiłem znak prowadzący do Morgan, zagapiając się przed siebie. Jeszcze tylko wypadku mi brakuje. Koła maszyny zachrzęściły o żwir który podlatywał do góry i opadał w dół, zamieniając miejsce zamieszkania. Ogromny budynek stajenny i piękny budynek mieszkalny, zobaczyłem już z tej odległości. Chciałem zatrzymać się by zrobić zdjęcie pasących się koni, ale samochód jadący za mną zatrąbił, a więc zostałem zmuszony aby odłożyć to na potem. Może znajdę lepsze obiekty do sfotografowania. Zaparkowałem na wolnym miejscu parkingowym i
zdjąłem kask. Bezpieczeństwo, ważna rzecz. Przyczepa ze Smart zatrzymała się bardzo niedaleko. Porzuciłem balast przy motorze i od razu ruszyłem aby otworzyć zasuwę. Kasztanowaty łeb pacnął mnie w rękę.
-Spokojnie misiu - zaśmiałem się - Poznęcasz się nade mną nieco później, bo teraz chyba musisz odpocząć po podróży.
Klacz ze spokojem mnie wysłuchała i scjowała łeb. W tym czasie opuściłem rampę i odwiązałem postronek Rewolucji od metalowej przegrody. Stajenny, który kierował samochodem, teraz wskazał mi nowy dom mojej szkapy. Ta bardzo szybko przyzwyczaiła się do nowego otoczenia i zajęła się jedzeniem świeżego owsa jakie przyniósł ten sam stajenny, co ją tu przywiózł. Podziękowałem mu za wszystko i odebrałem od niego swoje bagaże. Nie muszę iść do państwa Stewart bo wszystkie papiery przyszły wczoraj. W tym klucze do pokoju. Wytargałem walizki na odpowiednie piętro i... Ledwo otworzyłem drzwi, a Santana powitał mnie swoim mokrym jęzorem.
-Witaj stary amigo.
Pies radośnie szczeknął i kilka razy zakręcił się dookoła. Z pierwszej torby wyciągnąłem aparat fotograficzny i ruszyłem z powrotem na dwór. Teraz już chyba nic nie przeszkodzi mi w sfotografowaniu tych pięknych koni jakie ujrzałem na pastwisku. Santana postanowił mi towarzyszyć podczas tej wyprawy w nieznane. Jasne drewno ogrodzenia, otaczającego pastwisko, zostało idealnie wypolerowane. Żadnej drzazgi. Zrobiłem kilka fotek. Najbardziej spodobał mi się biały arab a raczej Arabka.
-Lubisz robić zdjęcia? - usłyszałem kobiecy głos.
Rudowłosa dziewczyna stanęła obok mnie i przywołała klacz gwizdnięciem. Widocznie jest jej właścicielką.
-A nie widać tego wystarczająco? - mruknąłem skupiając się by uchwycić samą rękę dziewczyny, która w tym momencie gładziła klaczkę po szyi.
Idealnie.
-Milczysz. Nieśmiali ludzie podobno są mądrzy - dodałem - Jestem Charles. Dla ciebie obcy człowiek ale mam tu kilku znajomych. Niegdyś byłem dobry w ujeżdżeniu ale teraz kompletnie mi nie idzie. Moja trenerka twierdzi że jestem rozkojarzony i że muszę dać koniu poprowadzić.
Dziewczyna nadal milczała. Widocznie jedno pytanie to wszystko na co ją stać w rozmowie z drugim człowiekiem. Dziwi mnie choćby to że to ona zagadała. A nie ja. Czemu nie ja? Znowu pochłonęło mnie robienie zdjęć czyjegoś konia. Nie Lution. Westchnąłem.
Nathalie? Wiem że to nie idealne opko, ale chyba styknie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz