Strony

piątek, 2 czerwca 2017

Od Brooke CD Zaina

Nawet nie chciałam wiedzieć jak wyglądam. Zapewne fatalnie, ale nie byłam z tym sama. Zain również wyglądał jak wyglądał. Gdy udało nam się wyjechać z tej durnej kałuży błota ruszyliśmy dalej aż zajechaliśmy pod dom przed który Zain się zatrzymał.
- Nie ma mowy, nie wejdę tam- zaprotestowałam, ale Zain zaciągnął mnie pod same drzwi siłą
Było to zrobione wbrew mojej woli. Tak się nie robi! W końcu otworzyła nam kobieta i na nasz widok się uśmiechnęła. Weszliśmy do środka czekając na ubrania. Na schodach dostrzegłam Safaa'e. Aż zatrzymała się na nasz widok, a jej oczy się powiększyły. Dziewczyna nie mogła powstrzymać się od komentarza do tej całej sytuacji.
- Mówiłam ci, że jest źle, a ty i tak swoje- burknęłam w stronę chłopaka
Zain, standardowo, odpowiedział mi szerokim uśmiechem. Nabrałam powietrza w płuca po czym wolno je wypuściłam. Nim się obejrzeliśmy, a kobieta wręczyła nam ubrania i zniknęła w jednym z pomieszczeń. Zain skinieniem wskazał na schody wiodące na piętro. Gdy weszliśmy wskazał mi jedną łazienkę twierdząć, że mam szczęście bo nie jest zajęta. Sam powędrował radośnie na koniec korytarza znikając w innym pomieszczeniu.

Zeszliśmy na dół w miarę ogarnięci. Było na pewno dużo lepiej niż wcześniej. Zain skierował się tam gdzie wcześniej zniknęła jego mama. Również teraz tam była.
- Gdzie tata?- spytał zaciekawiony i tym samym oderwał kobietę od czynności jaką było krojenie
- W ogrodzie. Przyjechaliście w samą porę na obiad- odparła promiennie i powróciła do poprzednio przerwanej czynności
Zain nie czekając na moją reakcje zaciągnął w stronę ogrodu. Jego ojciec stał i prowadził ożywioną rozmowę ze swoimi dwiema córkami. Trzecia natomiast kawałek dalej rozmawiała przez telefon. Chłopak zobaczywszy ją rozpromienił się momentalnie. Po serdecznym przywitaniu z resztą rodziny na stole zagościło jedzenie, które było dla Zaina dużo ważniejsze.
~***~
Słońce schowało się gdzieś za chmurami co dało przyjemny cień. Zain wpadł na pomysł odwiedzenia swojego jakże kochanego sąsiada, ale dowiedział się, że obecnie nie ma go w domu. Zrezygnowany podparł głowę na dłoni i zaczął się przyglądać wszytkim dookoła.
- Czy po moim wyjeździe wydarzyło się coś ciekawego z jego udziałem?- spytała i wskazała na Zaina
- W sumie to nic ciekawego- wyszczerzył swoje białe ząbki w uśmiechu, wyprzedzając również moją odpowiedź
- Kłamiesz- odparła i przeniosła swoje spojrzenie na mnie
- Potem mi opowiesz- szepnęła i dla pewności jeszcze raz zmierzyła brata wzrokiem
Doniya i Waliyha opuściły nas niedługo potem. Gdzie? Sama nie wiem. Safaa zostawszy przy stole wdała się w ożywioną rozmowę z Zainem, która przeszła potem w kłótnię. Dziewczyna zadecydowała, że nie będzie zniżała się do takiego poziomu i udała się do domu oznajmiając wszytkim, że wróci jak jej kochany braciszek opuści posesje. Zaśmiałam się pod nosem. Zain powolnie poderwał się do góry i skierował kawałek dalej, między dwa drzewa do których potężnych pni był przymocowany hamak. Odwróciłam się i wodziłam wzrokiem za chłopakiem, który w tym momencie opadł na hamak. Ułożywszy się wygodnie złapał mój wzrok i spojrzał wymownie z szerokim uśmiechem. To już chyba mu zostanie. Zdecydowałam się podejść.
http://68.media.tumblr.com/b28f747bf30739891c0e6da85276b042/tumblr_oq2m6uvSV91v99polo1_500.gifWyciągnął rączki w moją stronę z dziecinnym uśmiechem, a gdy znalazłam się w zasięgu pociągnął do siebie na dół. Wylądowałam obok chłopaka na miękkim materiale hamaka, który został wprawiony w delikatny ruch.
Dookoła było cicho i spokojnie. Zawiał lekki, ciepły wiatr. Przymknęłam oczy. Niby na chwilę, ale wiadomo jak to zawsze wychodzi. Słońce wyszło zza chmur przy okazji padła na hamak ciepła fala promieni słonecznych.
~***~
Dzień zleciał bardzo szybko. Nim się obejrzałam, a był już wieczór. Wiosenna prawie letnia pogoda utrzymywała się i o tej porze. 
- Brooke- szepnął do ucha- Wiesz, że już późno?
Jęknęłam. W tamtej chwili nie miałam najmniejszej ochoty się ruszać. Z prostych przyczyn - było wygodnie i cieplutko (łóżeczko, grzejniczek xd) oraz ogarnęło mnie zmęczenie, które zdecydowanie mówi mi i mojemu ciału, że nie ma sensu się nigdzie ruszać.
- Nie mam zamiaru- mruknęłam

Zain?
Pomysł był, ale wykonanie wyszło słabsze... A i powiedzenia z dokańczaniem xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz