Nagły atak na moją kostkę wyrwał mnie z zamyślenia. W moje nogi wleciał niczym ten co bił rekord w spadaniu z kosmosu pies. Szczeniak dokładnie, szczeniak Lou!. Podniosłem szczyla i uniosłem go na króla lwa.
-Co pan piesek tu robi sam? Gdzie twój pan ? -Przekrzywiłem głowę i pozwoliłem psu zalać mnie falą pocałunków. No zaraz sobie pomyślą że wolę psy od .. Od męskiego buziaczka. Ahh. Uśmiechnąłem się sam z siebie i nagle podbiegła do mnie ta dziewczyna, ta co miała mega dziwne imie i fioletowe włosy.
-Jezu złapałeś go -Wysapała i oparła ręce o kolana zginając się przy tym. Patrzyłem na nią rozbawiony i czułem jak moje palce są powoli konsumowane przez szczyla.
-taka moja natura, łapię to co ucieka , a raczej przyciągam -Posłałem jej uśmiech i patrzyłem jak powoli łapie oddech. Dziewczyna od momentu jak Lou wrócił od pielęgniarki nie zostawiała go na krok.. Cock Block.. (Wygoogluj to XD).
-Okay, oddaj mi ją.. -Spokojnie nachyliła się w moją stronę.
-Jest to mój bilet aby zobaczyć pewną osobę, nie puszczam póki nie dostarczę do właściciela -Posłałem jej uśmiech i puściłem lekko oczko. Powolnym krokiem ruszyłem ku pokoju Louisa. Dziewczyna szła za mną odrobinę naburmuszona i gadała coś o idiotach tego świata, zgodzę się z nią, dużo ich tu, szczególnie takich z fioletowymi włosami.. Zapukałem do drzwi i otworzyłem je sobie, chłopak patrzył na mnie z łóżka z kotem na piersi.
-em...
-Siemson, oddaje pięknego psa którego specjalnie na mnie nasłałeś aby zmasakrował moje biedne kostki -Posłałem mu oczko i postawiłem szczyla obok łóżka.
-Dzięki że ją złapałeś. Jest trochę szalonym szczeniakiem -Wysunął w jej kierunku dłoń. Spokojnie wprosiłem się na jego fotel i złapałem pierwszą lepszą książkę... Poradnik myślenia pozytywnego.. Ehh Trzeba mieć pośladki jak ja i pozytywy same się znajdą..Louis patrzył na mnie zdziwiony i jak by na coś czekał.
-Mam ci poczytać?-Zapytałem i uniosłem kącik ust.
-Nie.. Nie ważne -Pokręcił głową i opadł na poduszkę.
-Idziesz na bal?-zapytałem nagle, no co taka biedna dupka by nie szła? Dziewczyna z fioletowmi włosami usiadła na łóżku.
-Nie.. Nie wiem..
-Ja też,-Wzruszyłem ramionami i powoli otworzyłem książkę. Nic ciekawego...Już liczenie rozdwojonych końcówek tej dziewczyny było by ciekawsze..
-Okay.. Em...
-hm?-Podniosłem głowę i usłyszałem jakiś tekst o głupocie balów od dziewczyny. Złapałem kontakt wzrokowy z Lou i przewróciłem oczami, dodatkowo wystawiłem lekko język. Prychnął cichutko ale szybko sie opanował.
<Loueh? Oioi?.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz