Strony

wtorek, 2 maja 2017

Od Alistaira cd.o June

 - Zostaję z tobą - powiedziałem po chwili i odsunąłem twarz, wstałem - Zrobię ci śniadanie
 - Umiem sobie sama zrobić śniadanie - oburzyła się jak małe dziecko
 - Nie wątpię ale sama powiedziałaś że dzisiaj jest jeden z tych gorszych dni więc dopilnuję żebyś grzała łóżko. Poza tym jestem ci to winien
 - Winien? Za co? - jednak nie odpowiedziałem, ruszyłem do kuchni i poszperałem w lodówce
 - Wolisz jajecznicę czy naleśniki?
 - Naleśniki będą idealne - usłyszałem z pokoju.
Wyjąłem z lodówki dwa jajka i mleko po chwili odnalazłem w jednej z szafek mąkę i cukier. Zacząłem łączyć składniki w całość po kilkunastu minutach udało mi się sklecić coś w miarę płynnego i jednolitego. Wyjąłem patelnię i zacząłem smażyć pierwszego naleśnika, poczułem jak mój telefon wibruje. Znów on. Zacisnąłem szczękę tym razem jednak odebrałem:
A: Czego chcesz Miles?
M: Co tak grzecznie? To już nie mogę wiedzieć co się dzieje u mojego braciszka?
A: Nie udawaj, że cię to obchodzi
M: Nie bądź taki opryskliwy Al - usłyszałem śmiech brata
A: Nie dzwoń do mnie więcej - rozłączyłem się nie dając mu dojść do słowa. Cisnąłem telefon na szafkę obok na moje nieszczęście odbił się od blatu i spadł na ziemię
 - Wszystko okej? - usłyszałem głos za sobą, June stała w kuchni opierając się o framugę drzwi
 - Czemu wstałaś? - odwróciłem się do niej - Połóż się zaraz przyniosę ci jedzenie - podszedłem do miejsca, w którym spadł telefon i podniosłem go ekran był na szczęście cały, usłyszałem tylko ciche westchnięcie dziewczyny, odwróciła się i podreptała w stronę łóżka. Dokończyłem smażyć naleśniki. Położyłem je na jednym talerzu i na tacy. Dołożyłem bitą śmietanę w spreju i dżem truskawkowy. Zaniosłem wszystko do pokoju dziewczyny i usiadłem obok niej na łóżku, które pod moim ciężarem zapadło się nieco.
 - Smacznego - uśmiechnąłem się do niej i nałożyłem na jeden naleśnik sporą ilość dżemu, zawinąłem i udekorowałem niezbyt ładnie bitą śmietaną. Dziewczyna przekroiła naleśnik na pół ja wziąłem jedną część a ona drugą
 - Nieźle kucharzysz - zaśmiała się połykając jedzenie
 - Nie tylko kucharze nieźle - puściłem jej oko. Zjedliśmy resztę w cisz. Przyniosłem potem sok i napiliśmy się z butelki, nie przeszkadzał nam ten drobny brak kultury
 - Kto dzwonił? - spytała June gdy taca już leżała na ziemi a my siedzieliśmy na łóżku
 - Mój brat - powiedziałem krótko - Nie mam z nim za dobrych kontaktów
 - Zrozumiałam - odpowiedziała - O co jesteście skłóceni
 - Raczej o kogo - westchnąłem - Nie chcesz tego słuchać...
 - Ja opowiedziałam Ci o moim chłopaku, ty też możesz mi powiedzieć swoją historię
 - Jaką tam historię. To przeszłość o której chciałbym zapomnieć.
 - Opowiedz mi
 - Też kogoś straciłem ale nie tak jak ty ona żyje ale ją straciłem. To samolubne ale wolałbym być na Twoim miejscu stracić ją ale wiedzieć że mnie kochała
 - Uwierz mi nie chciał byś tego czuć - powiedziała smutnym głosem - Zostawiła cię?
 - Tak można tak to nazwać. Poznałem ją gdy miałem siedemnaście lat. Brook. Byliśmy idealną parą, wszystko robiliśmy razem. Myślałem że to ta jedyna, wiesz że będziemy kiedyś mieszkać razem, dzieci i te sprawy. W wieku 21 lat pojechałem na wymianę do Hiszpanii sam bo Brook była w grupie francuskiej. Studiowaliśmy na tej samej uczelni. Byłem tam tydzień a powrót przewidywany był na niedzielę, coś jednak się pomieszało i wróciliśmy dzień wcześniej. Szybko zaniosłem walizkę do swojego pokoju i chciałem do niej pojechać aby ją odwiedzić, dom był otwarty a w środku było strasznie cicho. Zdziwiłem się gdyż jeśli nikogo nie ma dom zawsze był zakluczony więc ktoś musiał być w środku. Stwierdziłem, że to mój brat Miles siedzi w pokoju. Poszedłem się z nim przywitać i oznajmić że idę się spotkać z Brook. Wparowałem do jego pokoju bez pukania, wiem że powinienem zapukać ale dobrze że tego nie zrobiłem chociaż może uniknął bym tego co stało się następnie
 - Zobaczyłeś ich?
 - Łatwo się domyślić prawda? - zaśmiałem się gorzko - Byli tam i robili to kur*a nie zapomnę tego chyba do końca życia. Rzuciłem się na Miles`a z pięściami. Tak go tłukłem, nie mogłem się powstrzymać gdyby Brook nie rozbiła mi butelki na głowie mógł bym go zabić. Miał złamany nos, pękniętą szczękę i oba łuki brwiowe. Mi została tylko blizna po rozbitej butelce - chwyciłem dłoń June i przyłożyłem do tyłu głowy tuż nad karkiem, były tam gęste włosy ale lekkie zgrubienie wciąż było wyczuwalne - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Brook była z Miles`em od prawie pół roku. Pół roku pieprzyła się z nim za moimi plecami a ja nic nie zauważyłem tak byłem zaślepiony miłością do niej. Chociaż dzisiaj nie wiem czy to była miłość czy przywiązanie, które nie pozwoliło mi powiedzieć o niej złego słowa.
 - Naprawdę ci to zrobiła? I twój brat?
 - Tak - spojrzałem na nią - dlatego ograniczyłem kontakty z nim do minimum a do Brook nie odezwałem się od tamtego czasu. Wyprowadziłem się z domu po tamtym zdarzeniu. Mieszkałem chwile u dziadków ale nie mogłem zagrzać sobie tam miejsca, wyprowadziłem się do kawalerki, pracowałem ale i tak ciężko było mi się utrzymać w końcu przyjechałem tutaj.
 - I masz nadzieję że tutaj będzie okej?
 - Jak na razie jest całkiem nieźle nie licząc choroby Mitra - zaśmiałem się - Ale proszę cię abyśmy nie rozmawiali o moim bracie. Nie warto
 - Jasne stary masz moje słowo - uśmiechnąłem się do June
 - Idę posprzątać bałagan jaki zostawiłem w kuchni a ty odpocznij za chwilę do ciebie wrócę - poczochrałem jej włosy i wstałem z łóżka. Zabrałem pustą tacę i ruszyłem do kuchni zabrać się za pomywanie. Nie było tego dużo ale mąka wyschła i ciężko było ją zmyć. Po jakimś czasie jednak udało mi się. Pogratulowałem sobie w duchu i wróciłem do June. Zabrałem z jej stolika butelkę z sokiem i wypiłem kilka łyków
 - Mam pomysł! - krzyknęła June tak tak głośno, że prawie się zakrztusiłem sokiem
 - Boże cóż cię tak ożywiło? - zapytałem z uśmiechem
 - Może zagramy w butelkę? Pytanie czy wyzwanie tylko szczerze, co ty na to?
 - Jak dla mnie bomba - puściłem jej oko a raczej próbowałem wywołując tym śmiech June
 - Dobra daj butelkę - wyciągnęła rękę w stronę już prawie pustej butelki, odkręciła ją i dopiła resztę płynu, zakręconą butelkę położyła na stolik który przysunąłem bliżej środka łóżka.
 - Ja kręcę pierwszy - złapałem butelkę, którą dziewczyna nie ostrożnie trzymała w dłoniach
 - Dlaczego niby?
 - Bo jestem twoim gościem - zaśmiałem się, dziewczyna udała obrażoną ale nie zaprotestowała po chwili spojrzała jednak na mnie jak na debila
Znalezione obrazy dla zapytania wybuch śmiechu gif
Przepraszam ale ten gif jest taki śmieszny, że musiałam xd
 - Alar kur*a czy nas pojeba*o?
 - O co ci chodzi?
 - Jest nas dwoje po jakie cholerstwo mamy kręcić butelką skoro wypadniesz albo ja albo ty i nie ma innej opcji. Przecież sam sobie nie zadasz pytania - dotarło do mnie po chwili że dziewczyna miała kompletną rację i wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem do którego dołączyła June.
 - Dobra to zadam ci po prostu pierwszy pytanie okej?
 - A skąd wiesz, że nie chcę wyzwania co?
 - A chcesz?
 - No dobra nie chce
 - June matko - zaśmiałem się - No dobra więc powiedz mi...Czy jesteś w stanie znów kogoś pokochać?

June? Dawaj stara xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz